Bóg nagradza
"Przez wiarę zabrany został Henoch, aby nie oglądał śmierci i nie znaleziono go, gdyż zabrał go Bóg. Zanim jednak został zabrany, otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu. Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają" (Hebrajczyków 11:5-6).
Jedną z największych tragedii tego pokolenia - i jedną z najsmutniejszych rzeczy dla Boga - jest to, że tak wielu chrześcijan nie jest naprawdę szczęśliwych!
Z przodu wyglądają tak: śpiewają, klaskają, uśmiechają się, uwielbiają. Jednak zaglądając pod spód, widzimy pożałowania godzien stan. Radość nigdy nie trwa długo. Są samotni i smutni.
Brak zwycięstwa w Chrystusie jest przerażający! Tak wiele osób jest gorących, a potem nagle chłodnych. Nie mogą poradzić sobie ze strachem. Depresja przetacza się po nich jak walec. Jeden tydzień są na górze, następny w dole.
Niektóre małżeństwa również są raz gorące, raz zimne. Jednego dnia wszystko pomiędzy mężem i żoną się układa; następnego dnia są nieszczęśliwi. Czasami nie potrafią nawet z sobą rozmawiać. Myślą, "No cóż, takie właśnie jest małżeństwo. Nie można oczekiwać, że będzie się szczęśliwym i pełnym miłości przez cały czas!"
Paweł ostrzegał przed chrześcijanami, którzy muszą wyzwolić "się z sideł diabła, który zmusza ich do pełnienia swojej woli" (2 Tymoteusza 2:26). Jest to dokładny opis wielu chrześcijan. Szatan wchodzi do ich życia i wychodzi kiedy tylko chce! Nie mają siły ani władzy, by zatrzymać go przy drzwiach swojego serca. On pyszni się swą władzą nad nimi: "Nie masz w sobie mocy Chrystusa aby mnie powstrzymać! Jesteś moim jeńcem. Będziesz robił to, co ja ci każę."
Niektórzy z czytających to mogą wpaść w diabelską pułapkę. Paweł powiedział, że to dlatego, iż jesteśmy krnąbrni (zob. 2 Tymoteusza 2:25). Nie zrobisz tego, co musi być zrobione, aby uwolnić się z sideł diabła.
Być "krnąbrnym" to znaczy postawić się w takiej sytuacji, gdzie łatwo można wpaść w pułapkę. Odrzucasz Boży sposób uwolnienia i zwycięstwa. Przeciwstawiłeś się Jego sposobom i wybrałeś swoje własne. Dlatego też jesteś usidlony!
Tak wiele osób nie poznało zwycięstwa w Chrystusie. Szatan zasiewa w nich strach, samotność, depresję lub pożądanie kiedy tylko chce. Jednak czy Chrystus umarł po to, aby tak było? By wzbudzać sobie dzieci, które są pod mocą woli diabła? Czy tak ma wyglądać chrześcijańskie świadectwo dla świata: "Oddaj swoje serce Jezusowi, lecz swoją wolę diabłu"? Nigdy!
Winą za swój brak szczęścia możesz obarczać swoje słabe zdrowie, brak zrozumienia, troski u partnera, szefa lub przyjaciela. Właściwie to możesz winić za to wszystko, co ci przyjdzie na myśl. Ale prawda jest taka, że dla chrześcijanina żyjącego jako niewolnik diabła nie ma wymówki.
Jeśli diabeł bawi się twoimi uczuciami, a ty czujesz się coraz gorzej; jeśli twoje problemy stają się coraz większe; jeśli strach w tobie rośnie, radość zanika, wkrada się smutek - to znaczy, że jesteś jeńcem nieprzyjaciela twojej duszy, a on tobą manipuluje!
Stało się coś złego, coś poważnego. Musisz uświadomić sobie, że jesteś w pułapce i szukać uwolnienia. Widzicie, jeżeli służyliście Panu więcej niż kilka miesięcy, powinniście codziennie wzrastać w łasce i poznaniu Jezusa. Wasze duchowe zwycięstwa powinny być przyjemne. Powinniście być pewni Jego nieustannej obecności, zmieniać się na Jego podobieństwo z chwały w chwałę. Szatan powinien już uciekać od was!
W czym więc tkwi problem? Dlaczego tak wielu popadło w niewolę?
Ci, którzy chodzą z Bogiem, zostają przeniesieni poza zasięg szatana, poza jego królestwo ciemności do Chrystusowego królestwa światła: "Który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego" (Kolosan 1:13). Zostajemy natychmiast przeniesieni od zasadzek diabła do samego serca Jezusa.
Greckie słowo przetłumaczone jako "przeniesienie" sugeruje tutaj, że Chrystus osobiście przyszedł, zabrał nas spod mocy diabła i postawił w niebiańskim miejscu. Ale Bóg przenosi tylko tych, którzy chodzą blisko Niego, jak Enoch. Tych, którzy trzymani są w niewoli szatana, nie można wziąć i wyzwolić od ciemności.
Tak naprawdę nie jesteśmy zbawieni, dopóki z całą mocą nie postanowimy w sercu chodzić z Bogiem. Przeniesienie spoza panowania diabła należy się jedynie tym, którzy chodzą w intymnej społeczności z Panem. Możesz twierdzić, że jesteś zbawiony i kochasz Go. Możesz mówić światu, że do Niego należysz. Możesz się nawet modlić, płakać i czytać Jego Słowo. Ale dopóki nie będziesz codziennie chodził z Nim, nigdy się nie zmienisz. Coraz bardziej będziesz pogrążał się w niewoli.
Oryginalne hebrajskie znaczenie słowa "chodził" sugeruje, że Henoch chodził w górę i w dół, do wewnątrz i na zewnątrz, tam i z powrotem, ręka w rękę, nieustannie rozmawiając z Bogiem i wzrastając.
Ojciec Henocha, Jered, żył 962 lata. Jego syn, Metuszelach dożył 969 lat. Lecz Henoch żył 365 lat - lub "rok" lat! Przedstawia nam nowy rodzaj wierzącego, gdyż sam jest typem oddanego Chrystusowi wierzącego. Przez 365 dni każdego roku i przez wszystkie lata chodził ręka w rękę z Panem. Pan był całym jego życiem!
Henoch nauczył się chodzić z Bogiem pośród bezbożnego społeczeństwa. Był jednak zwykłym mężem i ojcem z tymi samymi problemami i troskami, jakie i my mamy. Henoch "zrodził synów i córki" (1 Mojżeszowa 5:22). Nie był pustelnikiem skrywającym się w pieczarze na pustyni. Był zaangażowany w życie codzienne, miał żonę, dzieci, zobowiązania, odpowiedzialności. Chodził z Bogiem mając rodzinę i troszcząc się o nią. Henoch nie musiał się ukrywać, aby być święty!
Dzisiaj wielu chrześcijan ucieka na wzgórza, aby ukryć się przed nadchodzącymi nieszczęściami. Tak zwani prorocy nakazują ludziom udać się do swoich bezpiecznych, wiejskich przystani. Chrześcijańscy Żydzi zachęcani są do powrotu do Izraela, by uciec przed oczekiwaną w Ameryce zapaścią finansową. Henoch udowodnił jednak, że większym świadectwem jest chodzenie z Bogiem w miejscu takim jak Broadway, wśród burz - bez względu na wszystko!
Wiem, gdzie chcę być, kiedy wszystko się rozleci. Kiedy załamie się system finansowy, chce być z powrotem na Wall Street - tam, gdzie byłem podczas ostatniego załamania 19 października 1987 roku! Chcę tam być, tak jak współczesny Henoch, chodząc i rozmawiając z Bogiem, bez obaw - pełen pokoju, nieustraszony świadek, głoszący Jezusa ludziom, których świat rozpadł się.
Jezus powiedział, "Idźcie" a nie "Skryjcie się!" Chcę być tam, gdzie Duch Święty - a możecie być pewni, że On będzie na linii frontu, wzywając do Siebie zmartwionych i pełnych obaw.
Henoch uważał ten świat za bezbożny. Społeczeństwo w którym żył było nikczemne, a kiedy spoglądał na całą historię swojego życia aż do ostatnich dni, jedyne co mógł o nich powiedzieć to: "Bezbożni! Bezbożni! Bezbożni!" "O nich też prorokował Henoch, siódmy potomek po Adamie, mówiąc: "Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie ich bezbożne uczynki, których się dopuścili, i za wszystkie bezecne słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko niemu bezbożni grzesznicy" (Judy 14-15).
Czy chodzisz z Panem? Jeśli tak, to musisz widzieć świat takim, jakim widział go Henoch: bezbożny, pełen ducha Antychrysta i bezecnych słów przeciwko twojemu Bogu. Jak możesz być częścią czegoś, co jest bezbożne? Jak możesz łączyć się z kimś, kogo On przychodzi sądzić? On przychodzi z tysiącami swoich świętych, aby sądzić grzeszny, zgubiony świat. Po której jesteś stronie?
Nie potępiam piękna natury i innych dobrych rzeczy stworzonych przez Boga. Powinniśmy "przypatrzeć się liliom polnym" (Mateusza 6:28). Jeśli jednak chodzisz ręka w rękę z Jezusem, rozmawiasz z Nim, słuchasz Go, wtedy będziesz nienawidził ten bezbożny system świata. Staniesz po Jego stronie sprzeciwiając się tym, którzy mówią przeciwko Niemu. Usłyszysz, jak mówi, "Ten kto jest przyjacielem świata, jest moim nieprzyjacielem" (zob. Jakuba 4:4).
Eliasz i Henoch, jedyni prorocy, którzy zostali pochwyceni, mieli coś wspólnego: oboje nienawidzili grzechu i wołali przeciwko niemu. Oboje chodzili z Bogiem tak blisko, że nie potrafili nie podzielać Jego nienawiści do bezbożności.
Niezaprzeczalną cechą wszystkich, którzy chodzą z Bogiem jest wzrastająca nienawiść do grzechu - i nie tylko nienawiść, lecz również oddzielenie od niego. Jeżeli wciąż kochasz ten świat i żyjesz w pokoju z bezbożnymi - jeśli jesteś przyjacielem przeklinających Boga - wtedy nie chodzisz z Bogiem, a twoje zbawienie jest pozorne. Nie chodzisz z Panem lecz siedzisz na płocie, wystawiając Go na pośmiewisko.
"Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg" (1 Mojżeszowa 5:25). Z Listu do Hebrajczyków wiemy, że jest tu mowa o pochwyceniu Henocha, o tym, że nie doświadczył śmierci. Oznacza to również coś głębszego: "Nie było go", jak to napisane jest w 1 Mojżeszowej 5, oznacza też "on nie był z tego świata".
W swoim duchu, w swoich odczuciach, Henoch nie był częścią tego niegodziwego świata. Został zabrany w duchu do niebiańskiego królestwa. Z każdym dniem chodzenia z Panem był coraz mniej związany z rzeczami na ziemi! Dzień po dniu, rok po roku, zbliżał się do domu, do chwały. Tak jak Paweł, codziennie umierał dla tego świata.
A przecież Henoch cały czas zajmował się swoimi obowiązkami: troszczył się o swoją rodzinę, pracował, usługiwał. Jednak "nie było go" - gdyż nie był przywiązany do ziemi! Żaden obowiązek tego życia nie mógł powstrzymać go przed chodzeniem z Bogiem. Pan go pochłaniał. W każdej chwili jego myśli wracały do Pana. Jego serce było przywiązane do Boga czymś, co podobne jest do wielkiej gumowej taśmy. Czym bardziej rozciągniesz gumową taśmę, tym szybciej zwolniona powraca na swoje miejsce. Serce Henocha zawsze wracało do Pana!
Gdy rodzaj ludzki wokół niego coraz bardziej pogrążał się w bezbożności, gdy mężczyźni zmieniali się w dzikie bestie, pełne pożądliwości, zatwardziałości i zmysłowości, Henoch stawał się coraz bardziej podobny do Tego, z którym chodził. Ty i ja, wszyscy się zmieniamy. Do tej pory wielu chrześcijan powinno stać się podobnymi do Jezusa. Zamiast tego jednak stali się zatwardziali i samolubni. Powinni wzrastać w łasce, zupełnie zaspokojeni w Nim. Ale nie - wielu się odwraca, odchodzi w przeciwnym kierunku.
Dlaczego? Ponieważ nie chodzą z Bogiem. Rzadko się modlą. Rzadko wgłębiają się w Boże Słowo. Zamiast tego pogrążają się w myślach i stają się uparci. Nadymają wargi i otwierają się na działanie diabła. Chodzi o to, że nie są tacy jak Henoch, po prostu nie kochają Jezusa na tyle, by chcieć chodzić z Nim.
Dlatego też w tak wielu chrześcijańskich domach panuje zdezorientowanie, strach i nieszczęście. Nie chodzą z Bogiem i nie pragną być przez Niego otoczeni. Nie próbują przemodlić sytuacji - chcą ją przemyśleć. Nie opierają się na Słowie Bożym - opierają się na swoich "prawach"!
"Zanim jednak został zabrany, otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu". Co takiego było w Henochu, że tak bardzo podobał się Bogu? To, że jego chodzenie z Bogiem wzbudziło w nim taki rodzaj wiary, którą Bóg miłuje. Nie można oddzielić tych dwóch wersetów: "Zanim jednak został zabrany, otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu. Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu" (Hebrajczyków 11:5-6).
W całej Biblii i w całej historii, ci, którzy chodzili z Bogiem stawali się mężami i niewiastami wiary. Jeżeli Kościół chodzi codzienni z Bogiem ręka w rękę, nieustannie obcując z naszym Panem, wtedy jego członkowie staną się ludźmi pełnymi wiary - prawdziwej wiary, która podoba się Bogu.
Pewni ludzie prowadza seminaria wiary, rozprowadzają taśmy wiary, cytują wersety wiary - próbują wzbudzić wiarę. I to prawda, "Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe" (Rzymian 10:17). Lecz Jezus jest Słowem. "Litera zabija" mówi Pismo, a bez intymnej społeczności z Jezusem litera wywołuje martwe, samolubne, pełne żądań uczucia, które w ogóle nie są wiarą - a Bóg tego nienawidzi. Wiara przychodzi ze słuchania Jego Słowa i chodzenia blisko Niego. Nie poprzez mówienie bez chodzenia! Zawsze powinniśmy "patrzeć na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary" (Hebrajczyków 12:2).
Dzisiejszemu Kościołowi brakuje tego intymnego chodzenia z Bogiem. Wiara to właściwe poznanie tego, kim jest Bóg. Jest to zaznajomienie się z Jego chwałą i majestatem. Ci, którzy znają Go najlepiej, ufają Mu najbardziej.
Pokażcie mi ludzi chodzących blisko Niego, nienawidzących grzechu, oddzielających się do tego świata i poznających Jego głos, a zobaczycie ludzi, którzy nie potrzebują zbyt wiele kazań i nauki na temat wiary. Nie będziesz potrzebował "10 kroków" na temat tego czym jest wiara i jak ją osiągnąć. Prawdziwa wiara pochodzi z samego serca Jezusa. I to będzie Jego własna wiara - nie nasza - która wzrasta wewnątrz i wyłania się z naszych serc!
Chodzenie z Bogiem nie byłoby warte zachodu, gdyby nie wywoływało odpowiadającej mu wiary, która stale wzrastała. "Przez wiarę zabrany został Henoch". Cóż za niewiarygodna prawda! Cała jego wiara koncentrowała się na wielkim pragnieniu jego serca: być z Panem!
W odpowiedzi na jego wiarę, Bóg przyszedł i zabrał Henocha. Henoch nie mógł już dłużej wytrzymać stania za zasłoną - po prostu musiał zobaczyć Pana! Modlił się, wierząc, że Bóg odpowie na jego wołanie by znaleźć się w Jego obecności. Był tak bardzo "wyłączony" z wszystkiego na ziemi, że powiedział Bogu. "Przyjdź ... nic już mnie tutaj nie trzyma".
Pomyślcie, jak chrześcijanie trwonią to, co nazywają "wiarą". Cała ich uwaga skupiona jest na sobie - ich potrzebach, ich pragnieniach. I często otrzymują to, co chcą, lecz są przez to jeszcze bardziej nieszczęśliwi. Gdzie są Henochowie, którzy wierzą, że zostaną przeniesieni spoza ciemności diabła w ręce drogiego Bożego Syna?
Henoch nie miał Biblii, śpiewnika, współwyznawców, nauczycieli, przebywającego w nim Ducha Świętego, zasłony z dostępem do Miejsca Najświętszego. Ale znał Boga! Nie będąc popędzany przez proroka, nie mając przykładu w innych, Henoch postanowił iść za Panem. Dlaczego dzisiaj jest to takie trudne, mając do pomocy przekonanie, prorockie ostrzeżenia, wstawiennictwo Ducha Świętego? Czyż to, że Henoch wzniósł się ponad swój zły świat, że był człowiekiem, który chodził z Bogiem pomimo braku pomocy, nie upomina nas? Dzisiaj tłumy ludzi nie potrafią chodzić z Nim w zwycięstwie, pomimo całej pomocy zesłanej im przez Boga!
"Kto bowiem przystępuje do Boga, musi wierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają" (Hebrajczyków 11:6). Skąd wiemy, że Henoch wierzył, iż Bóg nagradza? Ponieważ jest to jedyna wiara, która podoba się Bogu - a wiemy, że Henoch podobał się Mu!
Bóg rekompensuje, wynagradza, czyli sowicie odpłaca za wierność. W jaki sposób Pan nagradza szukających Go? W moim doświadczeniu, kiedy chodzę ręka w rękę z Jezusem, kochając Go, nagrody sypią się z każdej strony. Wszystko, co robię lub posiadam jest błogosławione: moja żona, dzieci, przyjaciele, służba. Oto jest życie Chrystusa, które płynie, jak potężna rzeka. Tak, będziemy przechodzić przez doświadczenia i ucisk. Ale w tym wszystkim On nagradza nas manifestacją Swojej obecności.
1. Nagroda posiadania władzy: Bóg z powrotem przywróci ci władzę. Ci, którzy lekceważą Pana, wkrótce wymykają się spod kontroli, a diabeł przychodzi i przejmuje władzę. Obraz samego siebie jest u takiej osoby zdewastowany. Nie da się opanować jego lub jej uczuć i myśli, a ich język porusza się pod mocą goryczy i złości.
Gdybyśmy tylko zakochali się w Jezusie - chodzili i rozmawiali z Nim - On wkrótce objawiłby nam, że szatan nie ma nad nami władzy. Szybko pozwolilibyśmy Mu kontrolować nasze życie. Wtedy moglibyśmy wyganiać demony, zmuszać do ucieczki diabła i tysiące innych, trwalibyśmy w wierze przeciwko każdemu strachowi, każdemu kłamstwu, wszystkiemu, co pochodzi z piekła.
Paweł ostrzega niewiasty, które opanowane są przez pożądliwości: "Ci, którzy wdzierają się do domów i usidlają kobiety opanowane przez różne pożądliwości" (2 Tymoteusza 3:6). Niewiasty, które nie zapłacą ceny i nie będą chodzić z Jezusem, które nie przyjmą nagany, nie przyznają się do grzechów i nie pokutują, pójdą za nauczycielem, który będzie się o nich modlił, a potem żerował na nich! I wierzcie mi, ci wdzierający się do domów zawsze są pośród nas. Ich oczy z pożądaniem szukają kobiet; czynią wiele obietnic, mówiąc: "Przyjdź na nasze spotkania - będziesz wolna!" Nie, nie będziesz! Skończysz jako niewolnica, podwójnie związana, a ci mężczyźni dobiorą się do twojego portfela!
Możesz jednak odzyskać kontrolę. Możesz powrócić do pełnego miłości chodzenia z Jezusem ręka w rękę. Zamiast szukać tylko swojej własnej wygody, spróbuj pocieszyć Jezusa: "Hańba skruszyła serce moje i sił i zabrakło, oczekiwałem współczucia, ale nadaremnie, i pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem" (Psalm 69:20).
2. Nagroda czystego światła: Gdy chodzisz z Panem, będziesz nagrodzony światłem, poczuciem kierunku, orientacją, objawieniem - pewną wiedzą! Kiedy dzień po dniu umierasz dla tego świata, światło będzie coraz jaśniejsze. Kierujesz się w stronę słońca. Zachariach prorokował, że Chrystus przyszedł "by objawić się tym, którzy są w ciemności ... aby skierować nogi nasze na drogę pokoju" (Łukasza 1:79).
Czy jesteś pod urokiem jakiegoś rodzaju ciemności lub niezdecydowania? "Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota" (Jana 8:12). "Ja jako światłość przyszedłem na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy we mnie" (Jana 12:46). "Który wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego" (Kolosan 1:13).
Możesz twierdzić, że kochasz Jezusa, lecz twoje życie dowodzi, iż wciąż chodzisz w ciemności: zdezorientowany, zamroczony i niepewny! Kiedy jesteś naprawdę zakochany w Jezusie, rozmawiasz z Nim i chodzisz ręka w rękę, On zapala światło. W Jego obecności nie ma w ogóle ciemności.
Najgorsza ciemność znana ludzkości to nie ciemność w sercach nienawidzących Boga komunistycznych przywódców, wypełnionego nienawiścią Ajatollaha Chomeiniego czy też nienawidzących Chrystusa ateistów. Jest to raczej straszna ciemność, która zaślepia oczy tak zwanych chrześcijan, którzy nie chcą chodzić w świetle.
Jezus ostrzegał: "Bacz wiec, by światło, które jest w tobie, nie było ciemnością" (Łukasza 11:35). Jezus powiedział faryzeuszom, że Sąd spada na tych, którzy wypaczają światło i sprzeciwiają się mu: "Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, ... którzy widzą, stali się ślepymi. A gdy to usłyszeli ci faryzeusze ... rzekli mu: Czy i my ślepi jesteśmy? Rzekł im Jezus ... teraz mówicie: Widzimy, przeto pozostajecie w grzechu" (Jana 9:39-41).
Tak jak faryzeusze, niektórzy chrześcijanie myślą, że "znają to", że są w świetle. Mówią, "widzę". Lub "widzę to równie dobrze, a nawet lepiej niż pastor czy ktokolwiek inny!" Powinni spojrzeć na swoje życie w domu, na problemy i zdezorientowanie w swoich sercach i przyznać: "Panie, nie widzę! Pokaż mi! Czy jestem ślepy?"
Jeśli nie otworzymy się na prawdziwe, czyste światło, wtedy nasz sąd może być zwodniczym światłem. Tylko najgorsza forma ciemności i przeklętej pychy mówi: "widzę!" Wróć do chodzenia z Nim, a On rozproszy wszelką ciemność i przywróci ci Swoje czyste światło.
3. Nagroda ochrony przed wszystkimi nieprzyjaciółmi: "Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra" (Izajasza 54:17). Nic, co szatan próbuje wykorzystać przeciwko tobie nie zadziała! Te wielkie działa skierowane w twoim kierunku stopnieją w Jego obecności. Czy myślisz, że szatan skieruje broń na Jezusa - z Którym chodzisz?
W hebrajskim oryginale tekst ten przetłumaczono następująco: "Żaden plan, żadne narzędzie zniszczenia, żadna artyleria szatana nie dosięgnie cię ani ci nie zaszkodzi, lecz zostanie zniszczona". Bóg obiecał udaremnić atak szatana na ciebie. Nagrodą dla tych, którzy Go szukają, jest przywilej stania się więcej niż zwycięzcami (Rzymian 8:37).
Przez 365 lat Henoch odpierał wszystkie ogniste strzały. Żył w całkowitym zwycięstwie, aż do ostatniego tchu. Nie odpełznął ani nie odkuśtykał. Odszedł w blasku życia i chwały!
"Będziesz mocno ugruntowane na sprawiedliwości, dalekie od ucisku, bo nie masz powodu się bać, i od przestrachu, bo nie zbliży się do ciebie. Oto, gdy kto na ciebie będzie nastawać, padnie z twojej ręki" (Izajasza 54:14-15).
Tam gdzie jest sprawiedliwość, jest też pokój. Kiedy chodzisz w świętości, będziesz wyzwolony od ucisku. Nie będziesz się bał, gdyż tym, którzy chodzą w sprawiedliwości nic nie zaszkodzi. "Ja też stworzyłem niszczyciela, aby wytracał" (Izajasza 54:16). Nawet "niszczyciel" jest poddany Panu. Bóg ma władze nad każdą niszczącą bronią.
Nasze bezpieczeństwo jest w sprawiedliwości, w chodzeniu z Jezusem. I nie musimy się niczego bać!