Cena posiadania Chrystusa
Ewangelista Mateusz pisze, że Jezus przemawiał do tłumów w przypowieściach: “To wszystko mówił Jezus do ludu w podobieństwach, a bez podobieństwa nic do nich nie mówił. Aby się wypełniło, co powiedziano przez proroka, gdy mówił: Otworzę w podobieństwach usta moje, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata” [Mat. 13:34-35].
Dla wielu współczesnych chrześcijan podobieństwa brzmią bardzo prosto. A jednak, zdaniem Chrystusa, każde z nich zawiera jakąś niezwykłą tajemnicę. W każdym podobieństwie opowiedzianym przez Niego kryje się jakaś prawda o Królestwie Bożym. Mogą ją odkryć tylko ci, którzy wytrwale jej szukają.
Wielu wierzących przegląda podobieństwa pobieżnie, uważając je za oczywiste lekcje, albo z góry zakładają, że ich znaczenie jest ważne dla innych. Dlatego szybko przechodzą do pism Pawłowych, szukając tam “głębszych prawd”. Pragną jasnej i szczegółowo wyłożonej teologii.
Przypominają mi się dwa podobieństwa, wypowiedziane przez Jezusa do uczniów. Moim zdaniem zawierają one najważniejsze prawdy, które każdy wierzący powinien nosić głęboko w sercu:
“Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę. Dalej, podobne jest Królestwo Niebios do kupca, szukającego pięknych pereł, który, gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” [Mat. 13:44-46].
Być może pomyślicie: “Cóż takiego ukrytego jest w tych prawdach? Wszyscy wiemy, że Jezus jest tą perłą wielkiej wartości i skarbem ukrytym w roli. To żadna tajemnica.” Powiadam wam jednak, że w tych dwóch podobieństwach jest ukryta manna i jedynie garstka wierzących potrafiła ją odkryć. Dlaczego? Ponieważ większość nigdy nie poświęciła czasu, żeby się dokopać do tych tajemnic, tak jak ten człowiek z przypowieści. Doprawdy, te obydwie dramatyczne postaci - człowiek odkopujący skarb i zawzięty kupiec szukający pereł - jasno pokazują intencje Jezusa: musimy pragnąć Bożych tajemnic ponad wszystko inne w naszym życiu.
Biblia stwierdza wyraźnie, że istnieją tajemnice Pańskie: “ze szczerymi tajemnica jego” [Przyp. 3:32 BG]. Pewne sekrety były nieznane od założenia świata. Mateusz pisze, że zostały zakopane w podobieństwach wypowiadanych przez Jezusa. Te ukryte prawdy mają moc prawdziwie wyzwolić chrześcijan. Niestety, jedynie nieliczni są gotowi zapłacić wysoką cenę za ich odkrycie.
Wszyscy wiemy, że dar zbawienia pochodzi z łaski. Jezus zapłacił cenę naszego zbawienia w pełni i raz na zawsze: Jesteśmy “usprawiedliwieni darmo, z łaski jego” [Rzym. 3:24]. Co więcej, Pan zaprasza nas, byśmy pili z Jego wiecznie tryskającego źródła: “kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota” [Obj. 22:17].
Byłem świadkiem radości, jaką przynosi ta łaska, gdy głosiłem ostatnio we Włoszech. Tysiące wychodziły do przodu, by przyjąć Jezusa podczas tych spotkań. Ci ludzie nie recytowali powierzchownie “modlitwy grzesznika”, lecz modlili się z głębi serca we łzach, wyznając grzechy i wzywając imienia Pańskiego. Byli darmo zbawiani i uwalniani mocą Ducha Świętego.
A jednak w podobieństwie o siewcy Jezus ostrzega, że nie każdy, kto Go wyznaje, będzie zawsze chodził w wierze. Według Jego słów, czasem ziarno (ewangelia) pada na dobry grunt. Wtedy zapuści korzeń, wzrośnie i wyda owoc. Kiedy indziej ziarno padnie jednak na grunt kamienisty i uschnie zanim zapuści korzenie. Jeszcze innym razem padnie między ciernie i szatan szybko je stamtąd wybierze.
Straszliwe odstępstwo dotyka wielkich rzesz wierzących, szczególnie w kręgach charyzmatycznych. Wielu odwraca się od poruszającego do głębi duszy zwiastowania o grzechu, by szukać nauczycieli dogadzających ciału. Zostali zwiedzeni przez “inną ewangelię, innego Jezusa”, jak to określił apostoł Paweł. Świerzbią ich uszy, żeby słuchać skoncentrowanych na pieniądzach kaznodziei głoszących ewangelię sukcesu.
Podczas naszych wyjazdów z posługą do Europy mieliśmy tego potwierdzenie. Włoscy chrześcijanie opowiadali nam o amerykańskich ewangelistach, którzy po opróżnieniu kieszeni słuchaczy wsiadali do swych prywatnych odrzutowców, wołając: “Ciao, do widzenia!”
Jezus przewidział to wszystko. Patrzył na całą historię aż do naszych czasów i przepowiadał to, co miało nastąpić: odrzucenie Bożego napomnienia, zalew taniej ewangelii, płytkiego nauczania przez kaznodziei dogadzających ciału, odejście wielu od wiary. Rzeczywiście, Pan ostrzegał, że w czasach ostatecznych miłość wielu oziębnie. Gorliwi niegdyś słudzy Boży staną się letni lub nawet zimni i obrócą drogą łaskę Chrystusa w rozpustę. Będą głosić o Jego przebaczeniu i błogosławieństwach, które nie będą nikogo nic kosztować. Ludzie będą zachęcani do trwania w grzechu. To wszystko zasmuci Pana do tego stopnia, że wypluje ich ze swoich ust.
Dlatego właśnie Jezus zwołał zebranie w węższym gronie, złożonym wyłącznie ze swoich uczniów. Pismo powiada: “Wtedy rozpuścił lud i poszedł do domu. I przystąpili do niego uczniowie jego, mówiąc: Wyłóż nam podobieństwo o kąkolu na roli” [Mat. 13:36]. Jezus chciał otworzyć oczy swoim naśladowcom na głębsze znaczenie podobieństw. Wiedział, że potrzebują prawdy, która pomogłaby im przetrwać trudne czasy zwiedzenia.
Podczas tego zamkniętego spotkania Chrystus opowiedział dwa cytowane wcześniej podobieństwa, o skarbie ukrytym w roli i kosztownej perle. Obydwa te podobieństwa stanowią zaledwie trzy wersety, lecz zawarte są w nich te tajemnice Pana, o których mówił On, że były ukryte od założenia świata. Są w nich prawdy dotyczące Jego wiecznych celów, które miały zostać odkryte przed oczami oddanych Mu sług.
Już krótkie studium przy użyciu komentarzy biblijnych pozwala odkryć ziarenka prawdy zawarte w tych podobieństwach. Lecz Pismo powiada, że powinniśmy postarać się bardziej - Jezus mówi o człowieku, który kopał cierpliwie i wytrwale. Jeżeli prawdy o Bożym Królestwie są zakopane głęboko w Chrystusowych przypowieściach, my również musimy kopać aż do skutku w postaci objawienia tych prawd.
Pytam was: kto jest gotów ciężko pracować w celu odkrycia tych tajemnic? Kto zechce czekać cierpliwie na Pana, aż On sam odkryje te ukryte tajemnice? Kto będzie trwał w Duchu Świętym na tyle długo, by móc uchwycić się tych życiodajnych prawd?
Myślę, że ja sam zastanawiałem się nad nimi wystarczająco długo, by otrzymać choć przebłysk ukrytej tam mądrości. Mogę powiedzieć jedno: te podobieństwa mówią o cenie posiadania Chrystusa. Wielu chrześcijan idzie przez życie ciesząc się, że mają na tyle wiary, żeby jakoś iść do przodu. Chcą na tyle Jezusa, żeby móc dotrwać do końca i dostać się do nieba. Być może dokopali się do kilku praktycznych prawd zawartych w Chrystusowych podobieństwach, lecz nigdy nie znaleźli tego, co leży głębiej. Tymczasem, jakby dla kontrastu, obydwa omawiane podobieństwa mówią, że drogocenna prawda może być znaleziona tylko przez tych, którzy jej łakną i oddani są poszukiwaniu jej. Ci, którzy podążają za Panem całym sercem, doświadczą tego, że ich oczy szeroko się otworzą na tajemnice obfitego życia.
Jezus rozpoczyna obydwa podobieństwa słowami: “Pozwólcie, że powiem wam do czego podobne jest Królestwo Niebios” (zob. Mat. 13:44). Nie mówi tutaj o niebie takim, jakim my go postrzegamy, pełnym chwały Ojca, lecz nawiązuje do Królestwa Niebios na ziemi. Innymi słowy powiada: “Oto, jak możecie posiąść pełnię Niebios już tutaj, w waszych sercach. Najpierw jednak posłuchajcie, jak wiele będzie was to kosztować”.
Jak możemy pozyskać niebo na ziemi? Obydwa podobieństwa stawiają sprawę jasno: poprzez posiadanie Chrystusa w całej Jego pełni. A to jest kosztowne przedsięwzięcie.
“Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę” [Mat. 13:44].
Po pierwsze, chcę zapytać, co symbolizuje tutaj rola? Oznacza ona schrystianizowany świat, czyli każdy obszar, gdzie ewangelia była głoszona i została przyjęta. Kościół stanowi oczywiście część tego obszaru. Istnieje również krajowe i zagraniczne pole misyjne. Człowiek pracujący na tym polu to każdy, kto służy Jezusowi.
Człowiek ten dowiedział się z wiarygodnego źródła, że w tej roli ukryty jest skarb. (Podobnie jest dzisiaj, gdy słyszymy o Chrystusie, “w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania” [Kol. 2:3]). Podczas, gdy inni pracownicy nie wkładają całego serca w swoje działania, ten zaczyna kopać z całą energią. Spędza godziny, dni, tygodnie zawzięcie przekopując glebę w poszukiwaniu skarbu.
Kim jest ten człowiek? Reprezentuje on każdego oddanego sługę, który usłyszał, co prorocy mówili o Jezusie: “Otworzę w podobieństwach usta moje, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata” [Mat. 13:35]. Człowiek ten nie dba o to, co myślą o nim inni - postanowił w swoim sercu, że odkryje Boży skarb. Zdaje sobie sprawę, że jedynym sposobem, by tego dokonać, jest poświęcenie wszystkich środków i sił. Dlatego kopie i kopie, w pełni skoncentrowany na swoim celu.
Jakiego skarbu poszukuje ten człowiek? Skarbu w postaci niezwykłego odkrycia, że Chrystus jest wszystkim, czego mu potrzeba. Jego skarbem jest świadomość, że wszelka radość, prowadzenie i cel, całe bogactwo niebios są dostępne dla niego w Jezusie. Bez względu na to, jakie doświadczenia i próby go spotykają, wie, że w Chrystusie dane mu jest wszelkie zaopatrzenie. Jezus jest wszystkim we wszystkim.
Kiedy wreszcie znajduje ten skarb robi coś dziwnego: natychmiast go ukrywa. “Który [gdy] człowiek znalazł, ukrył” [Mat. 13:44]. Co on robi? Dlaczego ukrywa to nowo znalezione bogactwo?
Odpowiedź znajdujemy w świadectwie nawrócenia apostoła Pawła. “Ale gdy się upodobało Bogu, który mnie sobie obrał (...) i powołał przez łaskę swoją, żeby objawić (...) [Syna swego we mnie - BG], abym go zwiastował między poganami, ani przez chwilę nie radziłem się ciała i krwi. Ani też nie udałem się do Jerozolimy do tych, którzy przede mną byli apostołami, ale poszedłem do Arabii” [Gal. 1:15-17].
Paweł otrzymał niezwykłe objawienie Chrystusa. Dlaczego zatem zatrzymał je w tajemnicy? Ponieważ ten skarb był dla niego wyjątkowo cenny, droższy ponad wszystko. Widzicie, Paweł pościł łaknąc tej prawdy, modlił się o jej poznanie, szukał jej z całych sił. Służył wcześniej Bogu z całą gorliwością jako faryzeusz, lecz wtedy nie znał prawdy (zob. Rzym. 10:2). Teraz, gdy już znalazł prawdę, którą jest Chrystus, nie zamierzał dać się z niej ograbić.
Dlatego poszedł na pustynię Arabii, by ukryć ten skarb. Można powiedzieć, że właśnie wtedy “sprzedał wszystko, co miał i kupił rolę, w której zakopano skarb” [zob. Mat. 13:44]. Paweł postanowił: “Nie chcę zostać zepchnięty z raz obranego kursu przez kogokolwiek ani cokolwiek. Nie interesują mnie teraz niczyje opinie na temat tej wielkiej prawdy, jaką odnalazłem w Chrystusie. Muszę posiąść ten skarb całkowicie. Będę się nim dzielił z innymi dopiero wtedy, gdy zrozumiem pełnię jego wielkości.”
Wyobrażam sobie owego znalazcę z podobieństwa, jak przygląda się świeżo wykopanemu skarbowi. Po otwarciu skrzyni trzyma go przed oczami, dokładnie ogląda i raduje się nim. Nagle jednak odczuwa, że samo trzymanie go w rękach i przypatrywanie mu się, to nie wszystko. Powiada do siebie: “Muszę to mieć. Całkowicie i na własność. Wtedy będę miał zabezpieczenie aż do dnia śmierci.”
Paweł jest przykładem człowieka, który odkrył bezcenny dar objawienia Chrystusa w sercu. Kopał głęboko, znalazł skarb i uradował się niezmiernie z dokonanego odkrycia. A jednak ukrył to znalezisko głęboko w sercu. Powiedział do siebie: “Nie wystarczy, że będę podziwiał Jezusa i zachwycał się Nim. Chcę, żeby On żył we mnie. Muszę Go mieć w samym centrum mojego życia. Nie potrzebuję już więcej teologii o moim Zbawicielu. Spędziłem całe życie ucząc się doktryn. Teraz moim jedynym celem jest znać Go i posiadać. Pragnę, by On żył we mnie i chcę, by moje stare “ja” umarło”.
Gdy Jezus mówi, że szczęśliwy znalazca skarbu “sprzedał wszystko, co miał”, w oryginale oznacza to handel wymienny, czyli zamianę dóbr bez przepływu pieniędzy. Sprzedaje się coś, co nie ma ceny w rozumieniu finansowym.
To pozwala nam jeszcze głębiej zrozumieć całą przypowieść. Jezus powiada: “Nie możecie kupić duchowych rzeczy płacąc za nie tym, co materialne”. Paweł żył tą prawdą na co dzień. Nie posiadał niczego poza ubraniem i być może narzędziami do wyrobu namiotów. Oto koszty posiadania Chrystusa, jakie poniósł apostoł: “Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę (...) wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa” [Flp. 3:7-8].
Nasz Stwórca i Ojciec posiada wszystko, w tym również pole, na którym został zakopany skarb. To oznacza, że to On go tam zakopał. Wiedział o tym że człowiek, który zaczął kopać w poszukiwaniu skarbu, był ubogi - przecież bogacze nie zajmują się pracą fizyczną, bo nie muszą. W takim razie, musiał on pójść do właściciela pola i dokonać handlu wymiennego.
Wiemy, że nie można kupić duchowych dóbr za pieniądze. Jakże więc można kupić cokolwiek od naszego błogosławionego Ojca? Prorok Izajasz odpowiada: “Pójdźcie, kupujcie i jedzcie! Pójdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia wino i mleko!” [Iz. 55:1]. Innymi słowy Bóg powiada: “Jaką to wszystko przedstawia dla was wartość? Nie myślcie jednak w kategoriach pieniędzy - porozmawiajmy o dobrach i służbie, które możecie dać w zamian.”
Przez wiele wieków bogacze próbowali osiągnąć życie wieczne oddając w zamian swoje majątki. Porzucali zamki, ziemie, bogactwa, ogromne stada, klejnoty, wspaniałe szaty - wszystko w celu zdobycia Chrystusa. Stawali się biedakami, jedli co popadło i odziewali się w zwierzęce skóry. Lecz nikomu nigdy nie udało się znaleźć Jezusa w taki sposób.
Uważam, że Paweł spędził kilka miesięcy w Arabii, dokonując handlu wymiennego z Ojcem. Wyobrażam go sobie, jak pyta: “Panie, w jaki sposób mogę posiąść pełnię bogactw Chrystusowych? Co będę musiał za to dać?” A Ojciec odpowiada: “Powiem ci, Pawle. Daj mi wszelką własną sprawiedliwość, a Ja dam ci za to sprawiedliwość Chrystusową. Daj mi wszystkie swoje dobre uczynki, wszelkie starania przypodobania Mi się, a Ja dam ci Chrystusową świętość osiągalną jedynie przez wiarę.
Oddaj Mi wszystkie swoje cele, ambicje, plany i nadzieje, a dam ci samego Chrystusa, który będzie żył w tobie i objawiał się poprzez ciebie. Jego pragnienia staną się twymi. Poznasz radość i zaznasz szczęścia, jakich nigdy nie mogłoby ci przynieść żadne dokonanie.
Daj mi swój najlepszy czas. Daj mi całą swoją ufność i wszystkie troski. Wtedy zdobędziesz Chrystusa. Posiądziesz Jego mądrość i wejdziesz z Nim w zażyłość, a wszystko to bez pieniędzy. Powiedz, czy zdobycie Chrystusa jest dla ciebie warte tych wszystkich wyrzeczeń?”
Paweł rzeczywiście zdobył Chrystusa. Wrócił z pustyni jako posiadacz wielkiego skarbu i teraz mógł zaświadczyć: “Stary Paweł nie żyje. Teraz żyje we mnie Chrystus. Wszystkie moje ambicje zanikły, podobnie jak wszystko, co chciałem osiągnąć - zostawiłem to na pustyni. Znalazłem skarb mego życia i on jest dla mnie wszystkim. Jezus jest wszystkim, czego potrzebuję.”
Zapytacie zapewne: “Gdzie w tym podobieństwie jest ta ukryta tajemnica? Jaki sekret jest tutaj zakopany?” Paweł odpowiada: “Tajemnica, zakryta od wieków i od pokoleń, a teraz objawiona świętym jego. Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały” [Kol. 1:26-27].
Krótko mówiąc, tajemnicą jest sam Chrystus w was. Największy skarb niebios żyje w was, będąc w waszym posiadaniu.
“Dalej podobne jest Królestwo Niebios do kupca, szukającego pięknych pereł, który, gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” [Mat. 13:45-46].
Kim jest kupiec w tym podobieństwie? Oryginał mówi, że jest to podróżujący handlowiec - hurtownik, który zna się również na klejnotach. Innymi słowy zarabiał na życie wyceniając drogocenne perły i określając ich jakość.
Wiemy, że to Jezus jest bezcenną perłą znalezioną przez kupca. Jest tak cenny, że kupiec daje za Niego wszystko, co posiada. Moje pytanie brzmi: kto był poprzednim posiadaczem tego bezcennego klejnotu? I dlaczego miałby być skłonny oddać go komukolwiek?
Uważam, że znaczenie perły odnajdziemy w odwiecznych Bożych zamysłach. Oczywiście, perła należała do Ojca - On posiadał Chrystusa tak jak każdy ojciec posiada swego syna. I rzeczywiście, Jezus jest najcenniejszym skarbem Ojca.
Tylko jedna rzecz mogłaby spowodować, by Ojciec oddał tę bezcenną perłę – uczynił to powodowany miłością. Ojciec i Syn zawarli przymierze jeszcze przed stworzeniem świata. Wedle tego przymierza Ojciec zgodził się dać Syna na ofiarę w celu odkupienia ludzkości.
Apostoł Piotr mówi o wysokiej cenie daru złożonego przez Ojca - o bezcennej krwi Chrystusa, naszej drogocennej perły. A jednak, gdy arcykapłani wyceniali jej wartość, oszacowali ją zaledwie na trzydzieści srebrników. “I wzięli trzydzieści srebrników, cenę wyznaczoną za sprzedanego człowieka, jak go oszacowano w Izraelu” [Mat. 27:9]. Pomyślcie o tym: Bóg wszechświata udostępnił swej drogocennej perły dla wszystkich, lecz ci ludzie wycenili ją na drobną sumę. Niektórzy nawet nazwali ją podróbką, falsyfikatem.
Powiadam wam, że Pan musi być dzisiaj zasmucony, widząc jak niewielką wartość Jego lud przypisuje tej perle. Dla niektórych Chrystus jest wart nie więcej niż muzealny eksponat, umieszczony za szkłem, którego nie wolno dotknąć ani potrzymać w dłoni. Ludzie odwiedzają Go raz w tygodniu, podziwiają i wielbią. Wpatrują się w Jego krzyż i zdumiewają się nad złożoną przezeń ofiarą, mówiąc: “Jakaż piękna. Jakże wspaniała”. Ale nigdy nie wchodzą w posiadanie tej perły. Nie dokonują wymiany z właścicielem, zdeterminowani mieć ją za wszelką cenę.
Umiłowani, wolą Boga jest, by Jego perła została znaleziona przez tych, którzy natrętnie dążą do jej posiadania. To tak, jakby mówił: “Moja perła jest przeznaczona jedynie dla tych, którzy przypisują jej wielką wartość.”
Dlatego kupiec reprezentuje w tej przypowieści niewielką garstkę współczesnych wierzących. Ci słudzy znaleźli w Jezusie odpowiedzi na każdą potrzebę i wołanie swych serc. On stał się centralnym punktem ich życia i postanowili dać z siebie wszystko, by posiąść Go jako nagrodę. Zamierzają uchwycić się Go za wszelką cenę.
Pamiętajcie, że ta perła była bezcenna. Nie można jej było kupić za żadne pieniądze. Po prostu na całym świecie nie było tyle srebra i złota, które mogłyby zrównoważyć jej wartość. I kupiec o tym wiedział. Zdawał sobie sprawę, że mógłby spędzić całe życie próbując zgromadzić majątek, którego perła była warta, a i tak byłyby to daremne wysiłki.
Wyobrażam sobie rozmowę kupca z właścicielem: “Słuchaj, ja muszę mieć tę perłę. Chętnie będę służył Ci za nią przez całe życie. Zrobię wszystko, cokolwiek każesz. Tylko mi ją oddaj w posiadanie.” A Ojciec odpowiada mu z miłością: “Daj mi całe swoje serce. Taka jest cena”. Następnie czytamy, że kupiec “gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” [Mat. 13:46].
Ten kupiec oddał swoją duszę w zamian za perłę. Kosztowało go to cenę ducha, duszy i ciała - “wszystko, co miał”. Jednak właściciel perły dał mu za to coś więcej: “Tak, zostaniesz moim sługą. Lecz będziesz dla Mnie kimś więcej. Widzisz, ponieważ dałeś mi swoje serce, pozwoliłeś mi równocześnie, żebym cię adoptował. Uczynię cię częścią mojej rodziny. A potem będziesz moim dziedzicem. To znaczy, że staniesz się również współwłaścicielem perły. Będzie należała do Mnie i do ciebie.”
Chrystus jest skarbem ukrytym w roli. W Nim odnalazłem wszystko, czego mi potrzeba. Dla mnie oznacza to rzecz następującą:
Nie muszę już martwić się o cel swojej służby. Nie muszę szukać spełnienia w rodzinie czy przyjaciołach. Nie potrzebuję dokonywać czegokolwiek dla Boga, odnosić jakiś sukcesów, czy czuć się przydatnym. Nie muszę już trzymać się z większością ani niczego udowadniać. Już nie próbuję zadowalać ludzi. Nie szukam własnych rozwiązań, gdy znajdę się w kłopotach.
Znalazłem to, czego szukałem. Moim skarbem, moją perłą, jest Chrystus. A Właściciel prosi mnie tylko o to: “Davidzie, kocham cię. Pozwól, że cię zaadoptuję. Papiery są już podpisane krwią mojego Syna. Jesteś teraz razem z Nim współdziedzicem wszystkiego, co posiadam.”
Nadal sprzedaję wszystko, co mam. Wciąż oddaję Ojcu swój czas, swoje myśli, swoją wolę, swoje plany. Wiem jednak, że w istocie zamieniam je na wielki skarb. Kupuję za nie żywą wodę, chleb żywota, mleko i miód radości i pokoju. A wszystko to bez pieniędzy. Kosztem jest moja miłość, ufność i wiara w Jego Słowo.
Cóż za okazja! Oddaję brudne szmaty dobrych uczynków i polegania na sobie. Odkładam na bok znoszone buty własnych wysiłków. Zostawiam za sobą bezsenne noce na ulicach wątpliwości i lęku. W zamian jestem adoptowany przez Króla.
Drogi święty, to wszystko dzieje się wtedy, gdy poszukujesz tej perły, tego skarbu dotąd, aż go znajdziesz. Jezus oferuje Ci wszystko, czym jest. Daje Ci radość, pokój, świętość, wskazuje cel. I staje się dla ciebie wszystkim: wstawaniem, zasypianiem, rankiem, popołudniem i wieczorem.
Jak cenny jest dla Ciebie Pan? Aby Go zdobyć, być może będziesz musiał zapłacić więcej, niż jesteś skłonny dać. Ponaglam cię: zacznij kopać w ziemi już dziś.