Chrześcijanin tylko z nazwy
Prorok Izajasz powiedział o Izraelu: “O swoim grzechu mówią bez osłonek jak Sodomczycy, nie ukrywają go” (Izajasza 3:9). Te słowa opisują również dzisiejszą Amerykę. Nasz kraj zgrzeszył tak samo jak Sodoma. Staliśmy się społeczeństwem, w którym wszelkiego bezbożnego czynu można dokonywać bez cienia wstydu. Wierzę, że Ameryka stanęła na samym skraju otchłani.
Nawet świat jest zgodny co do tego, że sprawy zaszły za daleko. Czytałem ostatnio artykuł w gazecie, cytujący gwiazdy rocka, które zasłynęły wiele lat temu ze swoich niemoralnych wyczynów na kanale telewizyjnym MTV. Dzisiaj ci sami muzycy są przerażeni strasznym brudem, który zalewa Amerykę. Mówią, że nigdy nie widzieli tak okropnej niemoralności. Zaledwie kilka lat temu ci sami artyści dumni byli z wynoszenia niemoralności na nowe wyżyny. Teraz z obrzydzeniem potrząsają głowami nad tym, co widzą. Przyznają: “Nawet my nie jesteśmy w stanie znieść tego, co się dzisiaj dzieje. Ten kraj zupełnie przekroczył wszelkie granice”.
W jaki sposób Pan odpowie na naszą bezwstydność? Kiedy w Izraelu panoszyło się zło, Bóg odpowiedział na to ruiną ekonomiczną i kryzysem. Wygląda na to, że jedynym sposobem na zwrócenie uwagi ludzi, było odebranie im środków utrzymania: “Bo oto Pan... zabierze Jeruzalemowi i Judzie podporę i laskę, wszelką pomoc w chlebie” (Izajasza 3:1). To wyraźnie oznacza klęskę ekonomiczną.
Wierzę, że trudności ekonomiczne są również jedynym sposobem, w jaki Bóg może zwrócić na siebie uwagę Ameryki. W jakiż inny sposób może On dotrzeć do oszalałego na punkcie grzechu narodu, jeśli nie przez dotknięcie portfela każdego z obywateli? Mówi nam, tak jak powiedział Izraelowi: “Przysporzę wam trudności ekonomicznych. Zobaczycie jak przerwę lata waszego dobrobytu”.
Izajasz opisuje następnie nietypową scenę: “W owym dniu uchwyci się siedem kobiet jednego mężczyzny, mówiąc: Swój własny chleb będziemy jadły i swoim własnym odzieniem będziemy się przyodziewały, niech tylko twoim imieniem się nazywamy, zdejmij z nas naszą hańbę!” (Izajasza 4:1). Siedem panien starało się w specyficzny sposób o poślubienie pewnego mężczyzny. Jednakże nie było tutaj mowy o miłości czy zalotach. Nie wyszeptano ani jednego słowa o zaręczynach, zażyłości, zapomnieniu o innych, pozostaniu wierną.
O co tu chodzi? Izajasz mówi nam: “Te kobiety nie chcą męża, którego będą mogły kochać, czy który zaspokoi ich potrzeby. Wszystko, czego pragną to nazwisko tego mężczyzny. Szukają małżeństwa bez miłości i zobowiązań, aby zapewnić sobie pewien status”.
W Piśmie Świętym liczba siedem reprezentuje często sprawy duchowe. Tych siedem kobiet ma najprawdopodobniej oznaczać pewnych ludzi, którzy, jak się zdaje, mają udział w królestwie Bożym. Mówią temu mężczyźnie: “Zapewnimy sobie własne utrzymanie i zarobimy na siebie. Chcemy jedynie twojego nazwiska, aby ściągnąć z siebie hańbę. Chcemy dobrze wyglądać w oczach świata. Twoje nazwisko da nam tego rodzaju status”.
Wierzę, że Izajasz mówi o kościele, a mężczyzną, którego chce poślubić tych siedem kobiet jest Jezus. Prorok obrazuje tutaj coś ważnego. Mówi, że w czasach zamieszania rzekomi wierzący będą usiłowali zawrzeć z Jezusem małżeństwo z rozsądku. Jednak ci chrześcijanie są chrześcijanami tylko z nazwy. Będą chcieli uchodzić za duchowych, twierdząc, że należą do królestwa Bożego. Będą jednak usiłowali dobić targu z Panem. Powiedzą: “Pragnę Ciebie, Panie, ale chcę chodzić własną drogą i robić co mi się podoba. Daj mi jedynie swoje imię. Chcę być postrzegany i uważany za jednego z Twoich, za Twoją oblubienicę”.
Tacy ludzie nie chcą zostać przyodziani przez Chrystusa w szaty sprawiedliwości. Nie chcą zażyłości z Panem, czy też zależności od Niego. Chcą jedynie żyć sami dla siebie. Nie chcą żadnych obowiązków ani zobowiązań. Swoją postawą mówią Panu: “Pozwól mi cieszyć się formalnym związkiem z Tobą. Wtedy inni będą uważać mnie za kogoś dobrego”.
Właśnie teraz widzimy spełnienie proroctwa Izajasza. Kościoły w Ameryce i na całym świecie wypełnione są milionami ludzi nazywających siebie chrześcijanami, a nie mającymi zażyłej społeczności z Jezusem. Nie spędzają z Nim czasu na modlitwie, ani nie sięgają po swoje Biblie, by zobaczyć, czego On od nich oczekuje. Zadziwiającym jest, że Pan w dalszym ciągu znosi ich, błogosławi i zapewnia im pomyślność. Jednak ci nie mogą się nawet zdobyć na zwykłe: “Dziękuje, Ci Panie. Czego oczekujesz ode mnie w życiu?”.
W jakiś sposób ludzie ci przyłączyli się do imienia Chrystusowego. Uczynili to jednak zupełnie na własną rękę. Nasz Pan nie będzie miał nic wspólnego z takim układem.
Mądra panna żywi jednak wielką namiętność w stosunku do narzeczonego. Ciągle pragnie zażyłości z nim: “Mój ci jest mój miły, a ja jestem jego” (Pieśń nad Pieśniami 2:16). Rzeczywiście, pragnienie każdego prawdziwego chrześcijanina jest takie: “Panie, nie chcę jedynie Twojego imienia. Pragnę Cię przez cały czas. Myślę o Tobie każdej nocy kładąc się spać. Każdego ranka, kiedy się budzę moje serce wyrywa się do Ciebie”.
“Panie! Oczekujemy Cię; żądność duszy naszej jest do imienia twego, i do wspominania na Cię. Dusza moja żąda Cię w nocy, owszem, duchem swym, który jest we mnie, rano cię szukam” (Izajasza 26:8,9 BG).
Tak, prawdziwy wierzący oświadcza: “Bardzo się będę radował z Pana, weselić się będzie moja dusza z mojego Boga, gdyż oblókł mnie w szaty zbawienia, przyodział mnie płaszczem sprawiedliwości jak oblubieńca, który wkłada zawój jak kapłan, i jak oblubienicę, która zdobi się we własne klejnoty” (Izajasza 61:10).
Nasz Pan potrząsa obecnie naszym narodem. Niedługo zobaczymy spełnienie proroctwa Izajasza. Bóg postąpi z nami tak jak to uczynił z Sodomą i Gomorą, ponieważ “chłopiec porywa się na starca, a nikczemnik na poważanego” (Izajasza 3:5).
Kiedy wkrótce Pan zacznie ukracać dni naszej pomyślności i dobrobytu, Jego sprawiedliwe sądy staną się oczywiste dla każdego. A kiedy “ów dzień” będzie się zbliżał, wielu będzie twierdziło, że są zaślubieni Chrystusowi. Jednakże będą z Nim złączeni tylko z nazwy. Tragiczne jest to, że nie będą wcale do Niego należeć.
Będziemy również świadkami niezwykłej sceny z przypowieści Jezusa: “A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły” (Mateusza 25:5). Wszystkie panny, zarówno głupie jak i mądre, usnęły. Chrystus opisuje drzemiący kościół tuż przed Jego przyjściem. Ostrzega w Ewangelii Marka: “Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem. Aby gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi. To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!” (Marka 13:35-37).
Trudno mi było pojąć ten obraz zarysowany w przypowieści Chrystusa. Jakże te mądre panny mogły tak po prostu zasnąć? Jakże jakikolwiek pobożny sługa, który od tak dawna przygotowywał się na powrót Jezusa, może spać, gdy zbliża się Pan?
Wtedy zacząłem dostrzegać twardą prawdę przypowieści Jezusa. Przypomniałem sobie proroctwo Chrystusa, że w czasach ostatecznych będzie miało miejsce wielkie odstępstwo w kościele. Potem przypomniałem sobie napomnienie Pawła: “już nadeszła pora, abyście się ze snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy” (Rzymian 13:11). Ostrzeżenie Pawła sugeruje, że tuż przed przyjściem Jezusa, wielki sen ogarnie rzesze chrześcijan. Nawet sprawiedliwi znajdą się w niebezpieczeństwie zapadnięcia w sen.
Paweł ostrzegał także: “Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe” (Efezjan 5:14-16). Apostoł nalega: “Obudźcie się święci. Nie bądźcie śpiącymi pannami. Bądźcie mądrzy i uważnie wypatrujcie przyjścia Pana”.
Nie miejcie wątpliwości odnośnie tego, kto jest adresatem tych słów. Paweł mówi do: “naśladowców Boga... umiłowanych dzieci” (Efezjan 5:1). Mówi także: “Przeto nie śpijmy jak inni, lecz czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Albowiem ci, którzy śpią, w nocy śpią, a ci, którzy się upijają, w nocy się upijają” (1 Tesaloniczan 5:6-7).
Wielu wierzących zostanie poddanych próbie przez to wielkie uśpienie. W chwili obecnej żyjemy w godzinie ciemności, a północ szybko się zbliża. Przyjście naszego Pana jest bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak patrząc wokoło, widzę jak wielu wierzących zapada w głęboki sen. Doprawdy, w miarę upływu lat ten duch senności ogarnął już ogromne rzesze.
Weźmy pod uwagę człowieka, który twierdzi, że jest chrześcijaninem. Ten człowiek rzadko się modli, albo wcale. Spędza jednak wiele godzin przed telewizorem oglądając sport. Ma czas na hobby, wypoczynek, polowanie i chodzenie na ryby, ale zupełnie nie znajduje czasu dla Pana.
Bóg jest miłosierny dla tego człowieka. Błogosławi go, zapewnia mu powodzenie i zabezpiecza potrzeby jego rodziny. Jednak ten sam człowiek, który twierdzi, że kocha Chrystusa nie może znaleźć nawet pięciu minut, by upaść na kolana i powiedzieć: “Dziękuję Ci, Panie”. Znalazł się w niebezpieczeństwie stania się chrześcijaninem tylko z nazwy.
Popatrzmy na kobietę, która mówi, że jest chrześcijanką. Spędza wiele godzin rozmawiając z przyjaciółkami przez telefon. Każdego wieczoru znajduje czas na oglądanie swoich ulubionych programów telewizyjnych. Zabija mnóstwo czasu czytając. Jednak nie ma czasu na zażyłość z Jezusem. Jeśli się modli, to tylko sporadycznie lub kiedy jej rodzina znajduje się w kryzysie. Jednak Pan nie zaprząta po prostu jej myśli. Ona również znajduje się w niebezpieczeństwie stania się chrześcijanką tylko z nazwy.
Tacy wierzący nie są przygotowani na przyjście swego Pana. Z każdym mijającym dniem ich światło przygasa. Skromna więź jaką mają z Jezusem powoli zamiera. A jednak Pismo Święte wyraźnie ostrzega: “jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie?” (Hebrajczyków 2:3).
Dlaczego Pan miałby chcieć tego, by mieć przy sobie w niebie śpiących, letnich, obojętnych uczniów? Dlaczego miałby chcieć tych, którzy wstydzą się Go tu na ziemi, których nudzą Boże sprawy, którzy zupełnie nie dbają o kościół, wspólnotę i zażyłość z Chrystusem? Naszym celem w niebie będzie wielbienie Pana i służenie Mu na zawsze. Jakże ktoś miałby tam cieszyć się z wieczności, jeśli tutaj nie może znieść chodzenia w społeczności z Jezusem?
Być może niektórzy powiedzą: “Wszystko się zmieni, kiedy umrę. Będę natychmiast przemieniony. Pan da mi wtedy nowe serce. Wtedy będę chciał Go wielbić”.
Odpowiedziałbym na to, że śmierć niczego nie zmienia. Okażesz się wtedy taki, jaki jesteś teraz. Kiedy staniesz przed Panem będziesz miał taki sam charakter jak tu na ziemi. Jeśli jesteś teraz próżniakiem, to wtedy też będziesz miał taki charakter. Jeśli umrzesz jako wierzący o rozdwojonym sercu, jako chrześcijanin tylko z nazwy, to takim też okażesz się w dniu sądu.
Biblia mówi, że wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym. Kiedy ten czas nadejdzie Pan poprosi nas, byśmy zdali sprawę ze swego życia. Zażąda dokładnego sprawozdania z tego, jak spędzaliśmy nasz czas. Co zamierzasz Mu odpowiedzieć? On zapisuje wszystko, co mówisz i robisz tutaj na ziemi. Nie będziesz w stanie niczemu zaprzeczyć, kiedy otworzy niebiańskie zapiski. Czy Jego księga ujawni, że prawie nigdy o Nim nie myślałeś?
Możesz twierdzić: “Cóż, wiem, że Bóg mnie kocha”.
Odpowiem na to: “Z całą pewnością. Tego dnia będzie też wielu takich jak ty, których Pan kocha. Jednak jest On także Bogiem sprawiedliwości i prawości. Dlatego też Jego lud poginął na starotestamentowej pustyni pogrążony w buncie, pomimo tego, że Biblia wielokrotnie powtarza, iż Bóg ich kochał. Prawda jest taka, że tamci nigdy nie zezwolili na to, by ich serca zostały przemienione, a wielu podąża dziś tą samą drogą”.
Nie zrozum tego źle. Bóg kocha swój skruszony, aczkolwiek drzemiący lud i tęskni za nim. Wszystko, czego od niego oczekuje to otwarcie serca na Jego głos i żarliwość w tym, by Go usłyszeć. Jednak, chociaż słyszą jedno ostrzeżenie za drugim, wielu z prawdziwych wierzących również ignoruje Pana i lekceważy Jego dar zbawienia. W moim duchu słyszę jak Jezus mówi o takich ludziach: “Oni Mnie nie tylko lekceważą. Nie tylko porzucili całą żarliwość do Mnie, ale nawet o Mnie nie pomyślą. Myśl o Mnie nawet nie przejdzie im już przez głowę”.
Gdybym tylko mógł wyrazić smutek Boga, podsumowałbym go w ten sposób: Pan cierpi z powodu mnóstwa ludzi, którzy byli kiedyś “mądrymi pannami”. W pewnym momencie ci ludzie pragnęli przyjścia Pana i wytrwale przygotowywali się na Jego spotkanie. Byli mocno rozbudzeni, ich serca płonęły, ich umysły i dusze były pełne żarliwości do Chrystusa. Z czasem jednak te same “mądre panny” zaczęły powoli odwracać się od Niego. Po jakimś czasie przekroczyły pewną granicę. Teraz przyłączyły się do towarzystwa “głupich panien”, które opisuje Jezus.
Możesz twierdzić: “Nie jestem jedną z tych głupich panien. Przyznaję, że nie jestem tak pełnym zapału świadkiem dla Jezusa, jak dawniej. Nie czuję jednak, że posunąłem się za daleko. Nadal kocham Go w sercu. Czytam Biblię, wiernie chodzę do kościoła i jestem oddanym małżonkiem i rodzicem”.
Ale czy wypełnia cię żarliwość do Chrystusa? Czy tęsknisz i pragniesz większej zażyłości z Nim? Wyznajesz swoją miłość dla Niego. Ale czy twoja miłość nie jest letnia lub zimna?
Jeśli naprawdę jesteś mądrą panną – jeśli nigdy nie zapomniałeś o swojej czułej miłości do Jezusa – rozważ to ostrzeżenie z Księgi Przypowieści Salomona: “Lenistwo pogrąża w ospałość, głód cierpi dusza niedbała” (Przypowieści Salomona 19:15 BT). Może nie uważasz się za leniwego. Lenistwo jest jednak dokładnie tym słowem, które opisuje duchowe bagno, w jakim jest wielu chrześcijan, którzy byli kiedyś pełni żarliwości do Jezusa.
Opanowało ich lenistwo, kiedy zaczęli pozwalać głupim, cielesnym rzeczom wkraczać w swoje życie, na co nigdy wcześniej by nie pozwolili. Kiedy oddali się tym rzeczom, to stopniowo zaczęli tracić swoją gorliwość. Wkrótce zaczęli zaniedbywać czas poświęcony na modlitwy i zbliżenie się do Pana. Powoli zamienili się w letnich wierzących o rozdwojonym sercu. Z czasem zapadli w niebezpieczny sen.
Pytam cię: czy nie stajesz się coraz bardziej leniwy w swojej miłości do Słowa Bożego? Czy zamiast wykorzystywać czas nie marnujesz go na Internet lub przed telewizorem? Posłuchaj wyraźnych ostrzeżeń Pisma Świętego: jeśli staniesz się leniwy, zapadając w duchowy sen, to w końcu przekroczysz granicę, której przekroczenia nie wyobrażałeś sobie wcześniej. Przyłączysz się do towarzystwa głupich panien. Zapadniesz w głęboki sen i zanim zdasz sobie z tego sprawę, ogień twojej lampy gotowości zacznie migotać i zgaśnie.
Ta kwestia zasypiających chrześcijan płonęła w moim duchu już od lat. Doprawdy, wierzę, iż Bóg przekazuje to samo przesłanie wielu innym pasterzom dzisiaj, tak jak czynił to w przypadku proroków w dawnych czasach. Jednak ogromna liczba Bożych orędowników usnęła tak samo jak owce, które znajdowały się pod ich opieką. Izajasz opisał to, co widzimy dzisiaj, kiedy wołał: “Wszyscy jego strażnicy są ślepi, wszyscy są nierozumni, wszyscy oni, to nieme psy, które nie umieją szczekać, tylko ziewają, leżą, lubią spać” (Izajasza 56:10).
Głupie panny nie były obecne na uczcie weselnej. Zostały całkowicie wykluczone. Przypowieść Jezusa pokazuje nam wyraźnie prawdę, którą musimy zaakceptować: kiedy Pan przyszedł, jedynie tym, którzy byli gotowi pozwolono z Nim przebywać.
Zgodnie z przypowieścią: “o północy powstał krzyk” (Mateusza 25:6). Kiedy przyglądam się dzisiejszemu kościołowi, widzę nie tylko leniwych pasterzy i śpiących świętych. Widzę również chrześcijan ogarniętych szałem na punkcie przyjemności, którzy bez obawy i lęku oddają się wszelkiego rodzaju pożądliwościom. Jednak pomimo całej tej grzeszności i lenistwa, Bóg nie zapomniał o swym ludzie. Nakazał natomiast swoim wiernym pasterzom głosić słowo ostrzeżenia. Ta święta resztka Bożych strażników nie zostanie uciszona. Pomimo tego, że są wyśmiewani, pogardzani i lekceważeni, słudzy ci głoszą przesłanie, które płonie w ich sercach: “Zbliża się północ. Oblubieniec przychodzi po swoją oblubienicę. Jezus wkrótce stanie u drzwi. Chrześcijanie, bądźcie gotowi na spotkanie ze swoim Panem”.
Oto przesłanie tej godziny: “Bądźcie gotowi”. Czy jesteś gotowy? Czy przygotowujesz się na spotkanie z Jezusem twarzą w twarz?
Biblia mówi nam jednak, że będzie słychać jeszcze jedno wezwanie. Obecnie jeszcze go nie słyszymy, ale wkrótce tak się stanie. Usłyszymy je, ponieważ Bóg zaczyna teraz poruszać się z mocą, by zwrócić na siebie uwagę sprzeniewierzonego świata. Usłyszymy je, widząc jak słowa Jezusa wypełniają się na naszych oczach: “Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się” (Łukasza 21:26).
W głębi serca, każdy obywatel tego kraju jak i ludzie na całym świecie wiedzą, że ludzkość doszła do punktu krytycznego. Mają wewnętrzne przeczucie, rosnącą intuicyjnie świadomość tego, że ten świat nie może tak dalej funkcjonować. Musi się stać coś nadprzyrodzonego. Potrzebna jest jakaś interwencja z wysokości. Wszelkie znaki wokoło wskazują na bliski powrót Pana.
Dzień ten coraz bardziej się zbliża, a kiedy nadejdzie ta chwila, ciemność i zamieszanie pogłębią się na całej ziemi. Fundamenty wszystkich społeczeństw zostaną wstrząśnięte u podstaw. Nawet teraz Żydzi na całym świecie wołają: “Wreszcie nadchodzi nasz Mesjasz. Czujemy, że jest już u drzwi”.
Kiedy w końcu nadejdzie moment ukazania się naszego Pana, ze śpiącego kościoła wzniesie się ten okrzyk: “Nasze lampy wygasły!” Wielu zda sobie sprawę z faktu, że nie mają tego, co jest potrzebne do wytrwania. Ludzie o letnich i zimnych sercach zaczną nagle biegać dookoła, próbując rozpaczliwie nadrobić utracony czas. Będą błagać swoich pastorów: “Pomóż mi, nie wiem, co robić. Jestem duchowo martwy. Powiedz mi proszę, jak mam temu sprostać”. Ale wielu z tych pastorów będzie równie zagubionych i zakłopotanych, jak ich owce.
Jezus ostrzegł nas już w swojej przypowieści: “A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec” (Mateusza 25:10). Mądre panny powiedziały głupim, by poszły i zakupiły sobie oliwy. Ale gdy głupie odeszły, nadszedł oblubieniec.
Kiedy nadejdzie ta chwila, nie będziemy mieli czasu, by ukształtować Chrystusowy charakter w naszych duszach. Nie będziemy mieli czasu na zgromadzenie duchowych zasobów. Drzemiącym zacznie świtać, że nie są przygotowani. Zrozpaczeni zaczną krzyczeć: “Odczuwam w swym wnętrzu pustkę i posuchę. Zmarnowałem cały swój czas na pogoń za głupotami. Zupełnie zmarnowałem życie. Pan nadchodzi, a ja nie jestem gotowy”.
Kiedy oblubieniec zamknął drzwi, głupie panny zostały na zewnątrz i mówiły z płaczem: “Panie! Panie! Otwórz nam”. Oblubieniec zaś odpowiedział: “Nie znam was” (Mateusza 25:12). Cóż za przerażająca perspektywa. W tym momencie, nie można nic więcej powiedzieć. Nie można się odwoływać. Pan oświadczy: “Drzwi są zamknięte”.
Oto dowód w słowach samego Chrystusa na to, że jedynie prawdziwie zbawieni wierzący stanowić będą Jego oblubienicę. Wszyscy, którzy próbowali lgnąć do grzechu w tym świecie – którzy chcieli mieć jedynie Jego imię, ale nie Jego miłość – zostaną pominięci.
Dobrą nowiną jest to, że ciągle jest jeszcze czas. Drzwi są nadal otwarte, a największym pragnieniem Pana jest mieć cię u swego boku na uczcie weselnej Baranka. On cię kocha pomimo twoich zaniedbań. Jeśli jesteś szczery, zgodzisz się z Jego Słowem: “Tak, ta przypowieść opisuje mnie. Zrobiłem się leniwy. Nie chcę stać się głupią panną i zdryfować. Chcę być przygotowany na zbliżający się dzień Pana”.
Jeśli chcesz być mądrą panną, to musisz zrobić dwa kroki. Są one proste, ale nie można ich przeoczyć, jeśli masz być jedną z mądrych panien.
1. Uczyń Jezusa centralnym punktem swoich myśli. Niech Pan będzie zawsze w twoich myślach. Kiedy budzisz się rano, wyszeptaj Jego imię. W nocy, idąc spać wzywaj Go w myślach i na kolanach.
“Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli!” (Filipian 4:8 BT). Niech ten werset będzie podstawą twojej szczerej modlitwy przez cały dzień: “Jezu, jesteś prawdziwy, uczciwy, sprawiedliwy, czysty i kochany. Jesteś moją Dobrą Nowiną”.
Paweł pisze: “Pan zna myśli mędrców” (1 Koryntian 3:20). Bóg zapisuje wszystkie twoje myśli. Zawsze wie, kiedy o Nim myślisz. Poświęć Mu więc wszystkie twoje dziękczynne myśli.
2. Módl się przez cały dzień: “Panie, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Ta prosta modlitwa jest oliwą dla twojej lampy. Modląc się codziennie w ten sposób zaczniesz przygotowywać się na spotkanie swojego Pana. W ten sposób mówisz Bogu: “Ojcze, nie jestem godny nazywać się Twoim imieniem. Potrzebuję Twojej łaski. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem taki, jak myślałem. Wydawało mi się, że jestem całkiem dobrą osobą. Jednak choćbym miał w sobie chociaż odrobinę dobroci, nic mi to nie pomoże. W Twoich oczach to wszystko jest jak splugawione szmaty. Wiem, że nie mogę być zbawiony dzięki moim dobrym uczynkom. Potrzebuję Twojej łaski. Korzę się teraz przed Tobą. Panie, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.
Kiedy niegdyś celnik modlił się w taki sposób, Jezus powiedział o nim: “Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego” (Łukasza 18:14). Innymi słowy, oto osoba, przed którą Jezus otworzy drzwi.
“Drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują” (Hebrajczyków 9:28). Pozwól, że zadam ci ostatnie pytanie: czy oczekujesz Jego powrotu? Czy pragniesz Go ujrzeć?
Pokutuj i podejmij postanowienie, by szukać Jezusa z całego serca swego, z całej myśli, duszy i siły swojej. On obiecuje, że jeśli tak uczynisz, to z pewnością Go znajdziesz. Otworzy przed tobą każde drzwi.