Dzień szarańczy
W 8 rozdziale księgi Objawienia czytamy o siedmiu aniołach, którzy dmą w trąby. Potężne odgłosy trąb ostrzegają całą ludzkość przed strasznymi nieszczęściami, jakie mają przyjść na ziemię.
Trąby zadęły pierwsze cztery razy, aby ostrzec o strasznym skażeniu, które zatruwa drzewa, trawę, rzeki, morza oraz powietrze. Wody stają się gorzkie, niebiosa zaciemniają się nad trzecią częścią ziemi.
Następie w 9 rozdziale przychodzi piąte ostrzeżenie, które opisuje ogólnoświatową inwazję szarańczy:
„A z tego dymu wyszły na ziemię szarańcze, którym dana została moc, jaką jest moc skorpionów na ziemi” (Obj. 9:3).
Kto stoi za tym przerażającym rojem szarańczy? Jest to sam szatan: „I zatrąbił piąty anioł; i widziałem gwiazdę, która spadła z nieba na ziemię; i dano jej klucz od studni otchłani” (Obj. 9:1).
To szatan jest ową gwiazdą, która spada z nieba. Dozwolono mu otworzyć bramy piekieł i wypuścić armię demonicznej szarańczy.
Gdy tylko diabeł otworzył wrota bezdennej studni otchłani, wydostały się stamtąd wielkie kłęby dymu. Dym był tak gęsty i przenikający, że przysłonił słońce, co z kolei sprawiło, iż niebo poczerniało i zapanowała przytłaczająca atmosfera.
Wspomniane szarańcze nie są oczywiście prawdziwymi owadami. Są to opętani przez demony ludzie, pod kontrolą szatana: „twarze ich jakby twarze ludzkie” (Obj. 9:7). Powiedziane jest, że mają długie włosy: „A włosy miały jak włosy kobiece” (Obj. 9:8). Nosiły nakrycia głowy, czy też turbany: „na głowach ich coś jakby złote korony” (Obj. 9:7).
Te demoniczne szarańcze uderzają nagle, niczym skorpiony, sprowadzając straszną udrękę na swoje ofiary: „ból przez nie wywołany był jak ból od ukłucia skorpiona, gdy ukłuje człowieka” (Obj. 9:5).
Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako skorpion oznacza: „truciciel, ktoś kto zatruwa”. Szarańcze opisane są także jako wojownicy: „Miały też pancerze niby pancerze żelazne, a szum ich skrzydeł jak turkot wozów wojennych i wielu koni pędzących do boju” (Obj. 9:9).
Mamy tutaj obraz armii demonicznych dręczycieli, porywczych niczym konie, niemogące się doczekać aż ruszą do boju. Ich „skrzydła” sugerują, że mogą żądlić z powietrza, a w ich żądłach ukryta jest śmiertelna moc:
„Miały też ogony podobne do skorpionowych oraz żądła, a w ogonach ich moc wyrządzania ludziom szkody przez pięć miesięcy” (Obj. 9:10). Krótko mówiąc, każdy z tych demonicznie opętanych ludzi potrafi żądlić lub zatruwać zarówno z ziemi jak i z powietrza.
Nie mamy tu jakiejś mistycznej alegorii — to prawdziwa armia ludzi.
W dniach ostatecznych po ziemi zostanie rozpuszczona szatańska armia dręczycieli w turbanach. Ci kierowani przez demony fanatycy ściągną na całą ludzkość strach i zniszczenie.
Siedemnastowieczni teolodzy, włączając w to wielu Purytanów, wierzyli, iż ta armia szarańczy to mahometanie. Postrzegali ową inwazję szarańczy jako ogólnoświatowy islamski dżihad, czyli świętą wojnę.
Wiele lat temu, znany pisarz dr Wordsworth przedstawił ten scenariusz w książce, jaką napisał na temat islamu oraz Mahometa. Kłębiący się dym opisany w 9 rozdziale księgi Objawienia postrzegał jako doktrynę islamu. Islam, niczym gęsta chmura, zaślepił oczy ludzi, przysłaniając im prawdę i zaciemniając ich umysły. Ten dym miał nawet moc zaślepić całe narody.
Wordsworth głosił, że z tego doktrynalnego dymu wyłoni się armia podobna do szarańczy. Podobnie jak inni mu współcześni, wierzył, iż będzie to armia muzułmańska. W jej skład wchodzić będą bestialscy żołnierze z długimi włosami i turbanami na głowach, demolujący wszystko, co tylko napotkają na swej drodze, narzucając religię islamu od jednego narodu do drugiego.
I właśnie to miało miejsce w momencie narodzenia islamu. Mahomet pojawił się w VI w., ustanawiając religię islamu [słowo „islam” oznacza „poddanie się, posłuszeństwo” – przyp. tłum.]. Przewodząc potężnej armii konnej przemierzył sporą część kuli ziemskiej.
Owi mahometanie toczyli wojnę przeciwko rzymskim katolikom, greko-katolikom oraz Żydom. Podbili całą Azję od rzeki Eufrat na Bliskim Wschodzie aż do Konstantynopola – obecnie tureckiego Istambułu. Zdobyli Ziemię Świętą, całą Azję Mniejszą (włącznie z terytorium, na którym znajdowało się siedem zborów z Objawienia Jana), Grecję, wszystkie wschodnie wyspy na Morzu Śródziemnym oraz Afrykę Północną. Następnie przeszli przez Cieśninę Gibraltarską do Hiszpanii, gdzie ustanowili muzułmańskie królestwo.
W końcu wtargnęli do Francji, jednak pod Tours mahometanie ponieśli dotkliwą klęskę. Wtedy islamska powódź zalewająca Europę została zatrzymana.
Dzisiaj przywódcy polityczni i dyplomaci twierdzą: „Islam jest religią pokoju.” Jednak cała historia islamu głośno temu zaprzecza. Większość toczonych obecnie wojen rozgrywa się pomiędzy muzułmanami, a jakąś inną grupą czy narodem.
Prawda jest taka, że islam narodził w przemocy i od tamtego czasu niezmiennie pozostaje religią miecza. Mułłowie oraz ajatollahowie wprowadzają w życie prawa islamu poprzez biczowanie ludzi, odcinanie im palców, kończyn lub głów. Tak brutalne praktyki są na porządku dziennym pośród wielu narodów muzułmańskich, włączając w to Afganistan.
Ponadto w sercu praktycznie każdego muzułmanina jest wrodzona nienawiść do Żydów. Praktycznie nie jest możliwe gdziekolwiek natrafić na muzułmanina, który wierzyłby, że Izrael ma prawo istnieć.
Muzułmanie mogą potępiać akty terroru przeciwko Ameryce, jednak zaraz, gdy tylko to powiedzą, wołają: „Zniszczyć Izraela.” Oni postrzegają wojnę przeciwko Izraelowi jako sprawiedliwy dżihad – świętą wojnę ustanowioną przez ich wiarę. Właśnie dlatego miliony muzułmanów na całym świecie wychwalały Osamę bin Ladena jako bohatera, wcale się z tym nie kryjąc.
Wmawia się nam również, że tylko niewielu muzułmanów jest terrorystami. Jednak, czyż ktoś, kto wierzy, iż inni ludzie nie mają prawa do istnienia, nie jest terrorystą? Jeśli taka osoba uważa, iż dopuszczalnym jest terroryzowanie innych ludzi, to tak naprawdę w swoim sercu sama jest terrorystą, pomimo że w dosłownym tego słowa znaczeniu, nie podnosi swej ręki, aby kogoś skrzywdzić. Wcale nie musi uderzać samolotem pasażerskim w budynek biurowy. Już teraz jest terrorystą, ciesząc się, gdy jakiś Żyd zostaje zaatakowany lub zamordowany. To tyle w kwestii islamu jako religii pokoju.
Nie popełnij tutaj błędu. To wcale nie jest jakieś rasistowskie przesłanie. Bóg miłuje każdego muzułmanina w takiej samej mierze, jak każdego Żyda czy poganina. Jednak Pan ma poważny problem z doktryną islamu i wezwał nas do modlitwy za muzułmanów.
Potrzebujemy przynosić do Boga prośby o to, by zbawił wielu islamskich przywódców, tak jak to zrobił w przypadku Saula z Tarsu, czyniąc go misjonarzem dla całego świata. Muzułmanie zostali zaślepieni na prawdę przez szatańską zasłonę. Jednak Bóg może ją zdjąć i otworzyć ich oczy na ewangelię miłości, którą jest Chrystus.
Ludziom-szarańczom wyznaczony został ograniczony czas na realizację ich dzieła dręczenia.
„I nakazano im, aby nie zabijały ich, lecz dręczyły przez pięć miesięcy” (Obj. 9:5). Te szarańcze nie mogą zniszczyć narodów. Mogą je tylko terroryzować, a wspomniane tu „pięć miesięcy” oznacza ograniczony okres czasu, jaki został im przyznany na realizację ich demonicznego dzieła.
Wierzę, iż to ostrzeżenie mówi nam o dwóch kwestiach:
- Terroryści nie będą w stanie zniszczyć Ameryki.
- Musimy być przygotowani na zbliżające nieszczęścia.
America została już ukłuta żądłem skorpiona poprzez tragedie, jakie miały miejsce w World Trade Center oraz w Pentagonie. Odczuwamy teraz ich truciznę za sprawą ataków z wykorzystaniem wąglika.
Wiemy także, że Irak przez lata gromadził śmiercionośne chemikalia. Bez wątpienia te śmiertelne materiały są także szmuglowane do innych krajów muzułmańskich, a potem w dalsze rejony. Islamscy „bojownicy” rozproszeni po całym świecie tylko czekają na rozkaz rozpoczęcia swych ataków.
Krótko mówiąc, szatańska szarańcza roi się, a zagrożenie, przed jakim stoimy jest realne. Musimy jednak pamiętać, że na tych ludzi kierowanych przez diabła nałożone zostały ograniczenia co do zniszczenia, jakie Bóg pozwoli im wyrządzić. Nie mogą zniszczyć Ameryki, ani żadnego innego narodu.
Być może zastanawiasz się: „Dlaczego Bóg miałby pozwolić tej szarańczy szerzyć terror nawet przez ograniczony czas?”
Jezus odpowiada na to pytanie: „Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi” (Obj. 3:10).
Jezus odwołuje się tutaj do konkretnego wydarzenia, jakie przyjdzie na całą ludzkość. W języku greckim fraza „godzina próby” oznacza czas badania, poddawania próbie, doświadczania, a słowo „doświadczyć” oznacza tu poddać próbie, przetestować. Chrystus opisuje godzinę próby dla całego świata.
Cóż oznacza owa godzina próby dla niewierzących? Jest to czas, kiedy Bóg zapyta każdą osobę: „Podczas, gdy roją się szarańcze, terroryzując twój naród, czy ty mnie uznasz? Czy zwrócisz się do Mnie o wybawienie? Przywódcy polityczni – czy przyznacie, że potrzebujecie Mojej pomocy? Czy zaufacie Mi, że będę was chronił?
Czy też może pełni pychy zwrócicie się w kierunku własnych możliwości, polegając na swoich siłach i swej broni? Czy przejdzie wam chociaż przez myśl, że beze Mnie nie jesteście w stanie prosperować, czy to czasie wojny, czy pokoju?”
Oczywiście wierzę, iż musimy gorliwie modlić się za naszych żołnierzy. Smutne jest jednak, iż nie widzę żadnego dowodu na to, że Ameryka zwróciła swe serce do Boga. Poza kilkoma wyjątkami, nasi przywódcy służą Bogu jedynie ustami. Zamiast tego pokładają swą ufność w naszych generałach, strategach, technice oraz sprzymierzeńcach.
Jednakże również terroryści poddawani są próbie. Podobnie jak wszystkich innych muzułmanów, Pan pyta ich: „Czy tkniecie Izraela? Nie opowiadajcie o pokoju, kiedy nienawidzicie Żydów. Jeśli będziecie dalej podążać swymi krwawymi drogami terroryzmu, to zdemaskuję islam jako religię pełną przemocy – jaką faktycznie ona jest. Wtedy zostaniecie potępieni zarówno przez innych mieszkańców ziemi, jak i na Sądzie Ostatecznym."
Kościół Jezusa Chrystusa jest prawdziwym poligonem doświadczalnym.
Żaden inny człowiek nie będzie poddawany próbie tak surowo, jak święci Pańscy. A więc na czym będzie polegać nasza próba? Przed jakim egzaminem stanie kościół? Nasza próba związana będzie z ufaniem Bogu oraz Jego Słowu. Testowane będzie, czy wybierzemy chodzenie w wierze przed Jego obliczem.
Już niebawem zobaczymy, jak szatańskie szarańcze terroryzują wszystkich wokół nas. Wszędzie panował będzie strach. Gospodarka zadrży w posadach, a sytuacja naszego narodu będzie się pogarszać. Wiele posad oraz źródeł utrzymania zniknie, przerwane zostaną kariery zawodowe.
Złe doniesienia, jakie będą ogłaszane w Ameryce przerażą resztę świata. Kiedy nadejdzie ów czas, jedyne pytanie, jakie postawione zostanie kościołowi Jezusa Chrystusa zabrzmi: „Czy lud Boży zachowa spokój?”
Krótko mówiąc, czy będziemy ufać Jego obietnicom, mówiącym, że Bóg nas zachowa? Czy będziemy pokładali w Nim swą ufność, wiedząc, że Jego ramiona nas obejmują? Czy nie będziemy się lękać, bez względu na to jak czarno się zrobi?
Jezus zadaje takie właśnie pytanie: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łuk. 18:8). Tragicznym jest, iż wielu chrześcijan ufa Bogu jedynie do pewnego momentu. Kiedy tylko trudności i ciemność przekroczą ten moment, ich wiara zaczyna nagle zanikać.
Zapytuję cię: czy będziesz w stanie zaśpiewać: „Dusza moja ma się dobrze” [w polskim przekładzie tej pieśni: „błogo mi” – przyp. tłum.], w czasie, gdy wydaje się, iż wszystko się wali, a wszyscy wokół ciebie pełni są strachu?
W tych wystawiających na próbę czasach, Bóg nie koncertuje się na terroryzmie ani na świecie islamu. On szydzi z gróźb radykalnych muzułmanów. Nie są oni w stanie stanąć na przeszkodzie Jego dziełu. Nic nie może zatrzymać Jego zamysłu związanego z dotarciem do tego świata z ewangelią. W obecnej chwili jedyną troską Pana dotyczącą islamu jest to, w jaki sposób używa go jako rózgi sądu Bożego nad odstępczymi narodami w tej godzinie próby.
Nie, Bóg jest teraz skoncentrowany na swym ludzie. Jest zatroskany o cały swój kościół tu na ziemi, a kwestia, którą jest zaabsorbowany, brzmi: Czy Jego lud stanie się spokojniejszy i wypełniony pokojem, nawet gdy szaleją szarańcze? Czy kiedy nadejdzie koniec, zastanie nas wzrastających w wierze, czy też wahających się?
Wiemy, że na szarańcze nałożone zostało ograniczenie, co do możliwości zniszczenia narodów, a także co do okresu czasu, jaki jest im dany na terroryzowanie świata. Jednak Bóg nałożył na tę demoniczną armię jeszcze jedno ograniczenie:
„A rzeczono im, żeby nie szkodziły… żadnej rzeczy zielonej, ani żadnemu drzewu, ale tylko samym ludziom, którzy nie mają pieczęci Bożej na czołach swoich” (Obj. 9:4 BG).
Kiedy przygotowywałem to przesłanie szukałem u Pana słowa nadziei. Chciałem, żeby Jego święci wiedzieli, iż On będzie się o nas troszczył, podczas Gdy cały świat poddawany jest wstrząsom. Chciałem podbudować wiarę ludu Bożego w Jego obietnicę dotyczącą zachowania nas, kiedy nastają trudne czasy.
Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że już wiele napisałem na ten temat i faktycznie doliczyłem się jedenastu takich przesłań (wszystkie pojawiły się w mojej książce pt. „Boży plan ochrony Jego ludu w czasie nadchodzącego kryzysu”).
Na koniec zostałem skierowany do 9 rozdziału Objawienia Jana – rozdziału mówiącego o szarańczy. Czytając 4 werset, mówiący o Bożym nakazie zabraniającym szarańczom niszczenia jakiejkolwiek zielonej rzeczy, zaświtała mi pewna myśl.
Uświadomiłem sobie, że to właśnie tu odnajdujemy klucz, mówiący nam jak pozostać bezpiecznymi we wszelkim czasie terroru: „bądź stale zielony."
Dawid napisał: „jestem jak oliwka zielona w domu Bożym; zaufałem łasce Bożej na wieki wieków” (Ps. 52:10).
„Zieleń,” o której wspomina Dawid symbolizuje tutaj duchowe zdrowie. Oznacza ona: kwitnąć, wzrastać, przynosić dużo owocu. Dawid mówi nam: „Moje zdrowie wynika z ufania Bogu. Rozkwitam, ponieważ zwracam się do Niego. Moja ufność do Pana przynosi owoc w postaci duchowego życia we mnie."
Oto pełna chwały prawda o mocy pozostawania zielonym.
„Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce! Jest on jak jałowiec na stepie i nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie na pustyni, w glebie słonej, niezaludnionej” (Jer. 17:5-6).
Pan ostrzega: „Nie pokładaj ufności w człowieku. Jeśli położysz swą wiarę w ludzkiej sile zamiast we Mnie, to będziesz przeklęty.” Prawda ta odnosi się do każdego narodu czy ludu.
11 września 2001 r., kiedy mahometanie wbili swoje jadowite żądła w bliźniacze wieże World Trade Center, nasz naród został wezwany do ocknięcia się. Ameryka miała sposobność do uniżenia się i wzywania Pana. Była to szansa na otwarte wyznanie, że potrzebujemy Boga. Szansa na przyznanie, że nie jesteśmy w stanie wygrać żadnej wojny, ani dokonać jakiegokolwiek postępu bez Niego.
My już wyraziliśmy tę podstawową potrzebę na naszych monetach: „Ufamy Bogu” [ang. „In God We Trust” – przyp. tłum.]. Jednak głęboko w naszych sercach, nie przyznamy się do tego, że potrzebujemy Pana. Po wydarzeniach z 11 września Ameryka nie zwróciła się do Boga. Zamiast tego pojawiła się pycha. Szybko złożyliśmy naszą ufność w zaawansowanej technice, potędze militarnej, naradach agencji wywiadowczych, oddziałach komandosów.
Myślę, że oglądamy smutną powtórkę z tego, co wydarzyło się w związku z wojną w Zatoce Perskiej. Tej nocy, kiedy amerykańskie oddziały zaatakowały Irak, prezydent Bush senior spędził noc na swych kolanach. Bóg pobłogosławił Amerykę zwycięstwem w tym konflikcie.
Później zorganizowano paradę z serpentynami na cześć i ku chwale naszych przywódców wojskowych. Ale o Panu nie wspomniano nawet jednym słowem.
Niech nas Bóg ma swej opiece, jeśli złożymy naszą ufność w nowoczesnych bombach oraz zaawansowanych rodzajach broni. Jego słowo ostrzega nas: „Przeklęty mąż, który na człowieku polega."
Na czym polega to przekleństwo? Jeremiasz powiada, że staniemy się jak „jałowiec na stepie" (Jer. 17:6). Innymi słowy, nie będziemy wysokim, zielonym drzewem podobnym do innych drzew w lesie. Zamiast tego będziemy jak jakieś pojedyncze skarłowaciałe drzewo na pustkowiu, ubogie, pozbawione blasku, zupełnie nie mające się czym szczycić.
Dobre czasy, dobrobyt i błogosławieństwo zostaną odebrane Ameryce. Wszelka moc i siła, w jakich wcześniej pokładaliśmy ufność zostanie zredukowana do zera. Zostaniemy opuszczeni przez inne narody, pozostawieni samym sobie.
Widzimy, jak to przekleństwo wykonuje na małą skalę swą pracę w życiu niektórych chrześcijan. Już dawno temu złożyli oni swą ufność w zabezpieczeniach finansowych, dobrach materialnych, światowych przyjemnościach. Ich duchy są teraz całkowicie wysuszone. Zostali odizolowani, opuszczeni, zabłądzili na pustkowiu strachu i zamieszania.
Jeśli jednak złożymy naszą ufność w Panu, oto czym zaowocuje nasza wiara:
Jeśli jednak złożymy naszą ufność w Panu, oto czym zaowocuje nasza wiara: „Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje i nie przestaje wydawać owocu” (Jer. 17:7-8).
Błogosławiony każdy sługa, kościół i naród, który pokłada swą ufność w żywym Bogu. Błogosławiony ten, który nie pozwala, by jakiekolwiek złe doniesienie wyparło go z jego miejsca odpocznienia w Panu.
Kiedy całkowicie ufamy naszemu Ojcu, zapuszczamy swe korzenie w rzece zdrowia, a Jego boska siła – soczyste, zielone, zdrowie duchowe – przepływa w nas i przez nas.
Podczas, gdy wszystko wokół nas będzie się rozpadać, my będziemy rozkwitali niczym zielone drzewa, zdrowi i silni. Kiedy nadjedzie godzina próby, nie stracimy werwy, ani nie zwiędniemy. Przeciwnie, nasza wiara będzie wzrastać.
Widzimy pewien obraz tego w 14 rozdziale księgi Ozeasza. Efraim (Izrael) upamiętał się i pokutował ze swego odstępstwa, wyrzekł się swego bałwochwalstwa oraz zwrócił się do Pana z odnowioną ufnością. W następstwie Bóg tak o nich powiedział: „Wysłucham go… Jestem jak cyprys zielony, dzięki mnie wyrośnie twój owoc” (Oz. 14:8).
Efraim zaczął nagle znowu kwitnąć. Ich wiara, poświadczona ich pokutą i upamiętaniem, zaowocowała duchowym zdrowiem i już wkrótce przynosili owoc, ponieważ przepływała w nich Boża zieleń.
Dlaczego „zieloność” jest ważna dla naszej wiary?
Nie zapominaj, że szarańczom zakazano dotykać jakiejkolwiek zielonej rzeczy. Krótko mówiąc, nie są one w stanie wyrządzić szkody nikomu, kto chodzi w wierze.
Tak więc, nawet w samym apogeum ich ataków, ci, którzy pokładają swą ufność w Bogu, będą mieli wysoko podniesione czoła, jak potężne zielone drzewa. Żaden rodzaj szarańczy, włączając w to terrorystów, nie wyrządzi im żadnej szkody.
Najlepszą obroną przed wszelkiego rodzaju atakami pochodzącymi z samego piekła, przed wszelkim żądłem skorpionów, jest duchowe zdrowie. Ten rodzaj zdrowia przychodzi jedynie wtedy, gdy zwracamy się do Pana i ufamy Jego obietnicom.
Pozwól, że cię zapytam:
- Czy w pełni ufasz Bożemu przebaczeniu? Czy polegasz na Jego krwi, co do oczyszczenia cię ze wszelkiej nieprawości? Czy też może nadal wygrzebujesz jakieś stare grzechy, które już dawno temu zostały ci przebaczone?
Jeśli czujesz się potępiony czy oskarżony i stale dokładasz wszelkich starań, by przypodobać się Bogu, to wcale nie jesteś zielony czy zdrowy. Największym Bożym pragnieniem jest, byś przyjął Jego dar przebaczenia i znalazł w nim odpoczniecie.
Życie drastycznie się zmieniło od wydarzeń z 11 września. Przeciętny chrześcijanin zaabsorbowany był dotychczas osiąganiem satysfakcji ze swojej pracy, znalezieniem sobie dobrego poradnictwa, posiadaniem rozumiejących go przyjaciół. Teraz sprawy mają się inaczej. Wymaga się od nas, byśmy obrali inna drogę. By przetrwać, będziemy musieli całkowicie polegać na obietnicach Bożego przymierza.
Musimy być pewni, co do tego: „Upamiętałem się, pokutowałem i wyznałem swoje grzechy. Są one teraz pod przykryciem krwi Chrystusa, stąd też wiem, że zostały mi przebaczone. Diabeł może czynić temu społeczeństwu, co tylko chce, ale nie może tknąć mej duszy. Nie będę zwracał uwagi na żadną myśl sprowadzającą poczucie winy lub strach. Będę ufać jedynie Bożemu Słowu, a Pan mówi, że jestem czysty i cenny w Jego oczach.”
- A kiedy już przyjąłeś Boże przebaczenie, to czy pokładasz ufność w Jego bezwarunkowej miłości do ciebie?
Nasz Pan nie odrzuca nas za każdym razem, kiedy zawiedziemy. On nie stoi nam stale nad głową, żądając, abyśmy zrobili z tym porządek. On po prostu zwraca się, byśmy przychodzili do Niego z wyznaniem: „Wierzę Twemu Słowu Panie. Przebacz mi, obmyj mnie, weź mnie w swe ramiona."
Bóg pragnie, byśmy żyli bez strachu przez wszystkie nasze dni. A zatem, oby nikt z nas nie śmiał pozwalać szatanowi na oskarżanie nas o jakiś upadek z przeszłości. Jeżeli pokutowaliśmy z tego, jesteśmy pod przykryciem drogocennej, oczyszczającej krwi Chrystusa.
Całkiem niedawno, spacerowałem niedaleko naszego domu w New Jersey, modląc się i śpiewając: „Dusza moja ma się dobrze” [w polskim przekładzie tej pieśni: „błogo mi” – przyp. tłum.]. Zapytałem naszego Ojca: „Panie, czy masz dla mnie jakieś słowo?”
Duch Święty wyszeptał do mnie: „Tak, Dawidzie. Pokładasz ufność w oczyszczającej krwi Mojego Syna i przyjąłeś Moją obietnicę przebaczenia. Ze względu na to, całe niebiosa razem z tobą śpiewają: „Tak, dobrze się ma, dobrze się ma dusza Dawida.'"
Moje serce zalał pokój. W tamtym momencie dobrze wiedziałem, co znaczy odczuwać „zieloność” za sprawą duchowego zdrowia. W myślach śpiewałem: „Jestem zielonym drzewem w domu Bożym. Żadna broń ukuta przeciwko mnie w piekle nie może mnie tknąć."
Właśnie teraz, cały świat okrywa całun strachu. Na około ludzie wpadają w przerażenie. Smutnym jest, że dla nich sytuacja będzie się pogarszać. Szatańskie szarańcze będą ściągać zniszczenie na wszystkich, „którzy nie mają pieczęci Bożej na czołach” (Obj. 9:4).
Według Pisma ludzie będą reagować na te coraz liczniejsze nieszczęścia w jeden z dwóch sposobów:
1. Serca tych, którzy odrzucają Boga, odmawiają upamiętania i pokuty, zostaną zatwardzone przez akty terroru, jakie zobaczą.
9 rozdział księgi Objawienia mówi nam, że dwustumilionowa armia całkowicie zniszczy jedną trzecią populacji zamieszkującej ziemię. Bez wątpienia odnosi się to do wojny nuklearnej. Nie mamy nawet bladego pojęcia o tym ogólnoświatowym zniszczeniu oraz plagach, które będą jego skutkiem. Jednak powiedziano nam: „Pozostali ludzie, którzy nie zginęli od tych plag, nie odwrócili się od uczynków rąk swoich [nie pokutowali – BG]” (Obj. 9:20).
Ci, którzy zatwardzili swe serca względem Boga zostaną wprowadzeni w stan odrętwienia przez te straszne katastrofy, jakie nadejdą. Jeśli jakiś lud czy naród doświadczający Bożego sądu nie upamięta się i nie będzie pokutował po otrzymaniu kolejnych wezwań do ocknięcia się, to już nigdy tego nie uczyni. Oni po prostu usztywnią swe karki
2. Ci, którzy ufają Bogu będą się radować.
W samym apogeum zniszczenia owi słudzy będą faktycznie wykrzykiwać z radości. „… rozradują się wszyscy, którzy tobie ufają, będą się głośno weselić na wieki” (Ps. 5:12).
Dlaczegóż to będą oni wykrzykiwać z radości? Ponieważ: „Ty będziesz ich osłaniać… życzliwością jakby tarczą” (Ps. 5:12-13).
Oto Boża obietnica dla wszystkich, którzy pokładają w Nim swą ufność:
„Niech cię wysłucha Pan w dniu utrapienia, Niech cię wzmocni imię Boga Jakubowego! Niech ci ześle pomoc ze świątyni i niech cię wesprze z Syjonu!” (Ps. 20:2-3).
„Teraz wiem, że Pan wybawił pomazańca swego. Wysłucha go z nieba swego świętego przez potężną pomoc prawicy swojej. Jedni chlubią się wozami, drudzy końmi, lecz my chlubimy się imieniem Pana, Boga naszego. Zadrżały im kolana i upadli, lecz my stoimy i trwamy” (Ps. 20:7-9).
Niektórzy ludzie pokładają swą ufność w siłach zbrojnych USA. Jednak wszyscy, którzy ufają Panu odnajdą prawdziwe odpocznienie.
Nie potrzebujemy schronów przeciwbombowych, masek przeciwgazowych, ani jakiś kryjówek. Mamy Boga, który jest naszym pokojem. On nas wysłucha, kiedy będziemy Go wzywać.
Copyright © 2016 World Challenge, P.O. Box 260, Lindale, TX 75771, USA. Zezwala się na kopiowanie tego przesłania i rozprowadzanie za darmo wśród przyjaciół.