Jak ważne jest to, by miłować swoich wrogów
Jeśli twierdzisz, że nie masz wrogów, pozwól, że złożę ci ofertę. Podpisz ze mną kontrakt na napisanie książki, w której wyjaśnisz, jak to udało ci się dotrzeć w życiu do miejsca, w którym teraz jesteś, nie zwracając żadnej osoby przeciwko sobie. Daję głowę, że twoja książka będzie bestsellerem.
Mógłbyś opisywać, jak to nikt nigdy nie był zazdrosny, zawistny ani wrogi w stosunku do ciebie. Mógłbyś wyjaśniać, jak to nikt nie próbował nigdy pokrzyżować ci planów, rzucać kłód pod nogi, ani przeszkadzać w realizacji założeń. Mógłbyś opowiadać, jak to nikt nigdy cię nie zranił, niczego nie odmówił, ani że nigdy nie stałeś się celem czyichś ataków.
Nie chciałbym brzmieć sarkastycznie, czy złośliwie, ale rzecz w tym, że to właśnie te rzeczy powodują, iż ktoś staje się twoim wrogiem. Każdy z nas doświadczył przynajmniej jednego z opisywanych wydarzeń.
Oczywiście każdy chrześcijanin stawia czoła swojemu głównemu wrogowi - szatanowi. Jezus mówi nam, że to on jest nieprzyjacielem, który sieje w naszym życiu kąkol (patrz Mat. 13:39). Apostoł Piotr również ostrzega nas przed szatanem: "Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć" (1 Ptr 5:8).
A jednak Jezus jasno mówi, że nie mamy się czego bać ze strony diabła. Nasz Pan dał nam wszelką moc i władzę nad szatanem i jego demonicznymi siłami: "Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi" (Łuk. 10:19). Chrystus jasno stwierdza, że walka z diabłem została już wygrana. W naszym wnętrzu mamy moc, dzięki której możemy dać odpór każdej diabelskiej próbie pochłonięcia nas.
W związku z tym chciałbym się raczej skoncentrować na naszych potyczkach z ziemskimi nieprzyjaciółmi - przeciwnikami z ciała i krwi, ludźmi, obok których żyjemy i pracujemy. Gdy Piotr używa słowa "pochłonąć", greckie jego znaczenie to raczej "podjąć próbę połknięcia za jednym razem". Piotr mówi o wszelkiego rodzaju rzeczach - potyczce, próbie lub pokuszeniu - które mogłyby pozwolić na "połknięcie" nas i wpędzenie w depresję, strach lub zwątpienie.
Być może jesteś w stanie zaświadczyć, że odniosłeś wielkie zwycięstwo w Chrystusie. Z powodzeniem dałeś odpór wszelkiemu pokuszeniu i złym pragnieniom, wszelkiej pożądliwości i materializmowi, wszelkiej miłości tego świata. Ale jednocześnie możesz zostać całkowicie pochłonięty z powodu stałego zmagania z ludzkim nieprzyjacielem. Ktoś wystąpił przeciwko tobie - okazał zazdrość i zgorzknienie, w niewłaściwym świetle przedstawił twoje działania i motywy, nadszarpnął twoją reputację, sprzeciwiał się na każdym kroku, próbował udaremnić Boże działanie w twoim życiu.
Ataki tej osoby zupełnie okradły cię ze wszelkiego pokoju. Musiałeś spędzić wiele cennego czasu na tłumaczenie się oraz obronę własnego postępowania. Po pewnym czasie ten konflikt zaczął zupełnie zajmować twoje myśli, za co zapłaciłeś nawet wieloma nieprzespanymi nocami. Teraz widzisz, że wpływa to również na twoją rodzinę, relacje z innymi, a nawet na twoje zdrowie.
Jeśli ten opis odpowiada sytuacji, w jakiej się znalazłeś, oznacza to, że już zostałeś pochłonięty przez nieprzyjaciela - połknięty przez próbę sprowadzoną na ciebie przez przeciwnika ludzkiego pochodzenia.
Prawo w Starym Testamencie wzywało do zemsty - oko za oko, ząb za ząb. Wydaje się, że to przesłanie brzmi tak: "Panie, widziałeś co mi wyrządził mój wróg. Pomścij mnie."
Jakoś łatwiej nam zrozumieć to nastawienie w miarę jak coraz więcej dowiadujemy się o okrutnych nieprzyjaciołach Izraela. Wojennym zawołaniem Egipcjan było: "Będę ścigał, dosięgnę, będę dzielił łupy; nasyci się nimi dusza moja; dobędę miecza, zniszczy ich ręka moja" (2 Mojż. 15:9). I Bóg wiernie pomścił Izraela: "Wionąłeś swym tchnieniem, okryło ich morze. Zatonęli jak ołów w potężnych wodach" (15:10). "Wyciągnąłeś prawicę swoją. Pochłonęła ich ziemia" (15:12).
Już słyszę, jak niektórzy chrześcijanie mówią: "Właśnie tego pragnę - niech Bóg to uczyni moim nieprzyjaciołom. Niech ich powali i pochłonie. W końcu przecież zrobili mi to samo, co Egipcjanie Izraelowi. Ścigali mnie, napadli na mnie, pokonali mnie. Mam więc jasne biblijne podstawy, aby prosić Boga, by zmiótł moich wrogów."
A jednak jeśli próbujemy pocieszać się tym starotestamentowym sposobem rozprawiania się z naszymi nieprzyjaciółmi - nawet tymi, którzy nie są zbawieni - poddajemy się ponownie pod niewolę zakonu.
Dawid wypowiedział kilka mocnych rzeczy o swoich nieprzyjaciołach. Błagał Boga: "Niech się wszyscy moi wrogowie zawstydzą i bardzo zatrwożą, niech odstąpią i niech się zawstydzą!" (Ps. 6:11 BT). Innymi słowy mówił do Boga: "Ścigaj ich Panie - nie daj im wytchnienia za to, co mi uczynili."
W jednym przypadku wrogiem Dawida był jego bliski przyjaciel, jeden z Bożych ludzi. Dawid został przez niego mocno zraniony, a był to przecież człowiek, przed którym Dawid wielokrotnie wylewał swoją duszę, partner w modlitwie, towarzysz, który odczuwał podobną miłość do Boga. A jednak tak bliski przyjaciel zwrócił się przeciwko Dawidowi i zdradził go. Dawid był zraniony, rozzłoszczony i zagubiony.
"Bo to nie wróg mnie lży - co mógłbym znieść - nie przeciwnik mój wynosi się nade mnie - mógłbym się przed nim ukryć - ale ty, człowiek równy mnie, powiernik i przyjaciel, z którym mieliśmy wspólnie słodkie tajemnice, do domu Bożego chodziliśmy w tłumie" (Ps. 55:13-15).
Dawid mówi tutaj: "Gdyby chodziło o jakąś zwykłą osobę, dałbym sobie radę. Ale tutaj chodzi o bliskiego, bogobojnego przyjaciela. To po prostu nie do zniesienia."
Podobnie jak większość biblistów, wierzę że przyjaciel Dawida, o którym tutaj mowa, to Achitofel, jego doradca i powiernik. Obaj nawzajem zawsze pytali się o swoje zdanie na temat każdej ważniejszej kwestii w życiu. Za każdym razem gdy Dawid udawał się do domu Bożego, by wielbić Boga, Achitofel był u jego boku, pełniąc rolę wyroczni Pańskiej. Dlatego Dawid otwierał swoje serce przed Achitofelem, uważając go za swojego duchowego przyjaciela.
A jednak ten sam Achitofel - pozornie tak mądry i duchowy człowiek, tak szczery, tak oddany Dawidowi i jego sprawie - nagle zwrócił się przeciwko królowi i stał się jego nieprzyjacielem. Co więcej, Achitofel stal się tak zgorzkniały względem Dawida, że podburzał ludzi przeciwko niemu. Wciągnął nawet Absaloma - syna Dawida, do spisku, mającego na celu doprowadzić do śmierci Dawida.
Dawid skarżył się: "Gładsze niż masło są usta jego, ale wrogość jest w sercu jego. Miększe niż oliwa są słowa jego. Ale to miecze obnażone" (Ps. 55:22). Mówił: "Myślałem, że Achitofel jest moim przyjacielem. Przemawiał przecież tak pobożnie, mówiąc, że chce dla mnie tylko tego, co najlepsze. A później wbił mi nóż w plecy."
Ta straszna zdrada spowodowała, że Dawid zaczął stale oglądać się za siebie. Powiedział: "Cały dzień sprawie mojej szkodzą, wszystkie zamysły ich zmierzają do mojej zguby. Schodzą się, czyhają, śledzą kroki moje, ponieważ nastają na życie moje" (56:6-7). Dawid rozpaczał: "Obserwują każdy mój krok, szukają okazji, aby mnie dopaść."
W tym okropnym zranieniu, depresji i gniewie Dawid wołał zapalczywie: "Niech ich śmierć zaskoczy. Niech żywcem zstąpią do krainy umarłych, bo złość jest w ich siedzibie i pomiędzy nimi" (55:16). Innymi słowy mówił: "Zabij, Panie, tego zdrajcę. Nie pozwól, aby dożył końca swych dni. Ześlij go do piekła za to, co mi uczynił."
Jednak nawet wtedy, gdy Dawid wypowiadał te słowa, przedstawiał siebie jako niewinnego. Mówił: "Ale ja do Boga zawołam... W wieczór i rano, i w południe modlić się... będę..." (55:17-18 BG). Dawid mówił: "Panie, wiesz, że zrobiłem wszystko, aby cię zadowolić. Nie tknąłem tego człowieka, a jednak on zwrócił się przeciwko mnie. Zmienił się w mojego wroga."
To słowa tego samego pobożnego króla, który płakał, gdy jego morderczy nieprzyjaciel, Saul, zginął w bitwie. Dawid rozdarł swoje szaty w żałobie i wezwał swoich przyjaciół do postu i modlitwy, wołając: "Upadł gigant Izraela. Saul był wspaniałym mężem Bożym." A jednak o Achitofelu, swoim byłym przyjacielu, Dawid wypowiadał się tak: "Zabij go, Boże. Ześlij go do piekieł, jak najszybciej." Po czym usprawiedliwiał swoje nastawienie w ten sposób: "Jestem mężem modlitwy. Zawsze jestem na kolanach."
Jak często zdarza się, że my, chrześcijanie, zachowujemy się tak samo jak Dawid. W swoim strasznym zranieniu i w depresji wołamy przeciwko swoim wrogom, bazując na własnej sprawiedliwości: "Panie, nie daj im przeżyć ani jednego dnia dłużej."
Być może znasz kogoś, kto powiedział ci kiedyś, że cię kocha, a następnie znienacka wbił ci przysłowiowy nóż w plecy. Zwrócił się przeciwko tobie i teraz chce cię zranić.
Być może przydarzył ci się w życiu rozwód, albo żyjesz w separacji i po tych przykrych przeżyciach, twój były partner ucieka się do chwytów poniżej pasa, aby cię zranić. Kiedyś nie miałeś wątpliwości, co do wzajemnych uczuć i szacunku. Staliście obok siebie przy ołtarzu, przysięgając sobie wierność na całe życie. Na początku wzajemne słowa były uprzejme i pełne miłości, a głowę wypełniała ci tylko jedna myśl: "Jesteśmy sobie tak bliscy. To mój najbliższy przyjaciel."
Ale teraz rozstaliście się, być może z powodu innej osoby. Twój były partner próbuje teraz nadszarpnąć twoją reputację - wyrzuca z siebie miłe słówka, a jednocześnie za plecami usiłuje cię zniszczyć. Płaczesz tak długo, aż usypiasz ze zmęczenia, myśląc: "A wydawało mi się, że tak dobrze się znaliśmy. Jakże to możliwe, że okazał się on właśnie takim?"
Być może twoim wrogiem jest bliski przyjaciel - pomocnik w służbie lub chrześcijanin współpracujący z tobą. Kiedyś wydawał się bogobojny i szczery i można mu było zaufać. Nagle, jakby zupełnie bez powodu, zwrócił się przeciwko tobie. Nie dałeś mu żadnych powodów do takiego zachowania. Co więcej, nawet gdy próbuje cię skompromitować, ty zachowujesz przyjacielskie nastawienie. A jednak nie możesz dać wiary temu jadowi, jaki wyrzuca z siebie na twój temat przed innymi - kłamstwa, raniące słowa, manipulacje. A rana boli jeszcze bardziej z powodu tego, że przecież był kiedyś twoim przyjacielem.
Niektórzy czytelnicy zapytają: "Czy takie rzeczy w ogóle mają miejsce w ciele Chrystusowym? Nie rozumiem, jak coś takiego mogłoby mieć miejsce pomiędzy prawdziwymi chrześcijanami." Przykro mi to stwierdzić, ale tak właśnie się dzieje.
Znam bogobojnego biznesmena, którego poproszono o zasiadanie w zarządzie pewnej organizacji chrześcijańskiej. Na pierwszym spotkaniu był zaszokowany polityką i wewnętrznymi rozgrywkami, jakich stał się świadkiem. Zadzwonił do mnie, bardzo zdziwiony, z pytaniem: "Czy tak dzieje się w każdej misji? Rozumiem, że coś takiego może mieć miejsce w świecie biznesu, ale to co zobaczyłem między tymi ludźmi zupełnie mnie zniechęciło. Oni nie potrafią usiąść i w Duchu Chrystusowym załatwić swoich nieporozumień."
Pozwólcie, że powiem wam, iż nie można być prawdziwie świętym bez całkowitego oddania się przykazaniu naszego Pana, aby miłować bliźniego. Jezus powiedział: "Na tym opiera się cały zakon - będziesz miłował Pana, Boga swego z całego serca swego, a bliźniego swego jak siebie samego" (patrz Mat. 22:37-40). I faktycznie, Bóg sprawdza naszą miłość do Siebie na podstawie tego, jak okazujemy swoją miłość naszym chrześcijańskim braciom i siostrom. "Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 Jana 4:20).
Możesz wyśpiewywać w kościele pieśni na chwałę Bożą, możesz karmić bezdomnych - ale jeśli nosisz w sercu choć jedną urazę względem kogokolwiek, twoja miłość do Boga jest daremna. Pismo mówi, że jeśli pielęgnujesz w sercu jakiekolwiek wrogie nastawienie do innej osoby, w oczach Bożych jesteś zwykłym hipokrytą.
Miłowanie tych, którzy nas zranili nie jest jedną z opcji, ale przykazaniem. "A jest to przykazanie jego, abyśmy wierzyli w imię Syna jego, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie, jak nam przykazał" (1 Jana 3:23). "To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali" (Jan 15:17).
Możesz protestować: "Panie, będę Ci służyć, wielbić Cię, oddawać Ci chwałę, składać ofiary - ale nie oczekuj ode mnie, że zapomnę o tym zranieniu. Gdybyś tylko mógł zrozumieć głębię bólu, jakiego doświadczałem, nie żądałbyś tego ode mnie. To ponad moje siły."
Nie - to nie jest ponad twoje siły. Jezus mówi, że dał nam władzę nad wszelkimi nieprzyjaciółmi. Jego Duch Święty udziela nam mocy do przebaczania, nawet jeśli zostaliśmy głęboko zranieni.
Jako członkowie ciała Chrystusowego mamy reagować zgodnie z zaleceniami, danymi nam przez naszą głowę, Jezusa. Pomyślcie o tym przez chwilę: żaden z waszych palców nie może się poruszać, żadna z powiek nie może mrugnąć, jeśli nie otrzymają odpowiedniego komunikatu z mózgu. Zatem jeśli Chrystus jest naszą głową, wszystkie Jego członki muszą poruszać się zgodnie z Jego zamysłami. On sam wyraził się bardzo jasno w tej kwestii: "Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie" (Ef. 4:32).
Czy postępujesz zgodnie z mądrością Chrystusową? Czy też może stałeś się swoją własną głową, niezależną od Niego? Czy przebaczasz swoim nieprzyjaciołom w miłości, tak jak Jezus przebaczył tobie? Czy może ciągle żywisz urazę, przez co tylko twoje własne grzechy narastają na twoją zgubę?
Boże przykazanie dotyczące miłowania naszych nieprzyjaciół może często wydawać się nam gorzkim, niesmacznym lekarstwem. Ale, podobnie jak olej rycynowy, który musiałem łykać w dzieciństwie, jest to lekarstwo, które naprawdę działa. Wielu chrześcijan nie chce go przyjmować. Wiedzą, że Pismo o tym mówi, ale rzadko chcą się poddać temu działaniu. Nadal czują się usprawiedliwieni w pogardzaniu swoimi nieprzyjaciółmi.
Jednak Jezus przedstawia to bardzo jasno: "Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego" (Mat. 5:43). "Aleć Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjacioły wasze; błogosławcie tym, którzy was przeklinają; dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści, i módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają i prześladują was" (Mat. 5:44 BG).
Czy Jezus przeczył w tym miejscu zakonowi? Absolutnie nie. On zwracał się przeciwko duchowi cielesności, który wdarł się do zakonu. W tym okresie Żydzi miłowali tylko innych Żydów. Żyd nie mógł uścisnąć ręki poganinowi, czy nawet pozwolić, aby jego szata otarła się o szatę poganina. A jednak nie taki był duch zakonu. Zakon był święty i instruował: "Jeśli łaknie twój nieprzyjaciel, nakarm go chlebem, a jeśli pragnie, napój go wodą, bo wtedy węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę, a Pan ci odpłaci" (Przyp. Sal. 25:21-22).
Jezus odnosił się również do starotestamentowego prawa, dotyczącego ran i okaleczeń. Powiedział: "Słyszeliście, iż powiedziano; Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi" (Mat. 5:38-39).
Zgodnie z prawem Mojżeszowym, każdy kto spowodował uszkodzenie ciała, miał być potraktowany w identyczny sposób - rana za ranę, cios za cios. A jednak nie tak miało to wyglądać w Chrystusowej służbie łaski. Co więcej, przykazanie Jezusa dotyczące miłowania bliźniego zamyślone zostało jako obejmujące nawet naszych wrogów.
Możesz zapytać: "Czy mamy kochać złych ludzi - lekarzy wykonujących aborcję, zakłamanych polityków, wojujących homoseksualistów, którzy twierdzą, że Jezus również był homoseksualistą? Czy Biblia nie mówi, że mamy krzyczeć przeciwko grzechowi i dawać mocny odpór tym, którzy czynią zło?" Oczywiście, że mówi. Ale mamy stawać przeciwko złym występkom tych ludzi, bez odczuwania nienawiści do samej osoby.
Być może chcesz wyznawać modlitwę Dawida: "Czy tych, którzy cię nienawidzą, Panie, nie mam w nienawiści i nie brzydzę się tymi, którzy powstają przeciwko tobie? Nienawidzę ich całą duszą, stali się wrogami moimi" (Ps. 139:21-22). A jednak nawet Dawid ostatecznie odkrył łaskawego ducha zakonu. Nauczył się, że można nienawidzić czyjegoś złego postępowania, bez nienawidzenia samej osoby. Napisał: "Nienawidzę zachowania się odstępców" (Ps. 101:3). "Nienawidzę wszelkiej ścieżki kłamliwej" (119:104). "Nienawidzę [ich] kłamstwa i brzydzę się nim" (119:163).
Spójrzcie na przykład Jezusa. Spotkał się ze wszelkim złem ze strony każdej poważniejszej władzy w Jego czasach - urzędników państwowych, przywódców politycznych, liderów kościoła Wszyscy ci ludzie byli wrogami Jezusa i atakowali Go na każdym kroku. A jednak u szczytu swojego bólu - na samej granicy śmierci, Jezus modlił się: "Ojcze, przebacz im" (Łuk. 23:34 BT).
Szczepan miał wszelkie prawo stawiać opór tym, którzy go kamienowali. Mógł wskazać palcem na tych skorumpowanych przywódców religijnych i powiedzieć: "Spotkamy się w dniu sądu. Nie ujdzie wam to na sucho. Bóg ukarze was za ten grzech." A jednak, zamiast tego, Szczepan postąpił za przykładem Jezusa i modlił się: "Panie, nie policz im grzechu tego" (Dz. Ap. 7:60).
Gdy Miriam narzekała na swego brata, Mojżesza, popełniła grzech zasługujący na śmierć. Bóg był wierny i pomścił Mojżesza, zsyłając na jego siostrę trąd. Jednak Mojżesz nie cieszył się z cierpienia Miriam. Zasmuciło ono jego serce i błagał Boga o uzdrowienie: "O Boże, proszę, uzdrów ją" (4 Mojż 12:13).
Paweł był chwalony przez hipokrytów, którzy następnie poniżali go, obrażali i oczerniali. Najróżniejsi ludzie byli przeciwko niemu - wrodzy politycy, całe grupy społeczne, rzymscy sodomici, nienawidzący go za sprzeciwianie się ich homoseksualnym praktykom. Nawet kościoły powstawały przeciwko niemu. Rozgniewani nauczyciele, zazdrośni o objawienia, jakie otrzymywał Paweł, błędnie cytowali jego słowa i szydzili z niego. Inni oskarżali go o defraudację pieniędzy.
Ale nie dajcie się tutaj wprowadzić w błąd - Paweł nienawidził jedynie grzechów tych ludzi. Ich oszustwa zasmucały go i wypowiadał się głośno przeciwko ich knowaniom. Ale nigdy jednak nie przestał kochać ich samych i modlić się za nimi. Paweł twierdził: "...spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy; złorzeczą nam, my się modlimy" (1 Kor. 4:12-13). Paweł postępował za przykładem Jezusa. Tak, jak to Piotr napisał o Chrystusie: "On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiedział złorzeczeniem; gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi" (1 Ptr. 2:23).
Możemy nienawidzić niemoralnego działania naszych przywódców w rządzie. Możemy nienawidzić grzechów homoseksualistów, zwolenników aborcji i wszystkich, którzy gardzą Chrystusem. Ale Pan rozkazuje nam kochać ich jako ludzi - ludzi, za których zmarł Jezus. Rozkazuje nam również modlić się za nich.
A jednak, zamiast tak czynić, często żartujemy sobie z nich. Sam opowiadałem i śmiałem się z wielu dowcipów o naszym prezydencie. Uważam jego zdanie na temat aborcji w późnym okresie ciąży za obrzydliwość w oczach Bożych i aż mi się od tego krew gotuje. Ale nie zwalnia mnie to od obowiązku traktowania jego nieśmiertelnej duszy bardzo poważnie. Jeśli w jakimkolwiek momencie nienawidzę osoby, a nie zasad, jakimi się ona kieruje, nie jestem prawdziwym świadkiem Jezusa.
Wierzę, że imię Jezusa wielokrotnie zostało pohańbione przez sposób, w jaki wielu chrześcijan zareagowało na zachowanie tych, którzy wyrządzają zło. Urągaliśmy tym, za których powinniśmy się modlić. Tak zwani "wierzący" podkładali bomby pod klinikami aborcyjnymi, mordowali lekarzy dokonujących aborcji, wygrażali w złości pięściami pod adresem demonstrujących homoseksualistów. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z Duchem Chrystusowym. Nasza siła polega na padnięciu na kolana, a nie na wygrażaniu pięściami czy wyrażaniu potępiających osądów.
Jak powinniśmy reagować względem chrześcijan, którzy zmienili się w naszych wrogów? Jezus rozkazuje nam, abyśmy ich kochali, wykonując trzy czynności: 1. Błogosławić ich. 2. Wyświadczać im dobro. 3. Modlić się za nich. "Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjacioły wasze; błogosławcie tym, którzy was przeklinają; dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści, i módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają i prześladują" (Mat. 5:44 BG).
Zbadajmy swoje życie w świetle tych trzech elementów, aby sprawdzić, czy jesteśmy posłuszni Chrystusowi, naszej głowie:
1. "Błogosławcie tym, którzy was przeklinają." Co tak naprawdę oznacza "błogosławić"? Greckie słowo, określające w tym fragmencie wyraz "błogosławić" sugeruje "głośno wypowiadać ustami tylko to, co dobre i budujące." Mamy nie tylko dobrze myśleć o swoich wrogach - mamy o nich również dobrze mówić.
Poniosłem zupełną porażkę w przypadku tego przykazania. Pamiętam sytuację, gdy ludzie, których naprawdę kochałem, zwrócili się przeciwko mnie, prześladując mnie i kompromitując. Był to największy ból, jakiego doświadczyłem i zajmował moje myśli dniami i nocami. Gdy tylko miałem okazję, wylewałem swoje serce przed każdym, kto tylko chciał mnie słuchać.
Któregoś dnia pewne małżeństwo zaprosiło mnie wraz z moją żoną, Gwen, na obiad. Ledwo zasiedliśmy do stołu, zacząłem wylewać przed nimi swój ciężar. Opowiedziałem im wszystko o swoim cierpieniu - każde najmniejsze kłamstwo wypowiedziane przeciwko mnie, każde zranienie, jakiego doświadczyłem.. Oczywiście to małżeństwo zupełnie nie spodziewało się takiego zachowania. Jakąś godzinę później, opuścili nas zupełnie zaszokowani. Gdy spojrzałem na swoją żonę, zobaczyłem w jej oczach zniechęcenie. Zdałem sobie wówczas sprawę, że nie dałem nikomu dojść do głosu.
Po jakimś czasie dowiedziałem się, że ta droga para małżeńska cierpiała z pewnego powodu i właśnie dlatego rozpaczliwie chcieli się z nami spotkać. A ja nawet nie zapytałem, jak się mają. Nie byli w stanie wcisnąć się na jedno słowo w moją wypowiedź i opuścili nas z pustymi rękoma, spragnieni i niepodbudowani. Gdybym tylko postępował zgodnie z przykazaniem Jezusa i błogosławił swoich prześladowców, mówiąc o nich dobre rzeczy, to małżeństwo być może zostałoby ubłogosławione. Zamiast tego, opuścili nas tej nocy podłamani i podupadli na duchu.
2. "Dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści." Cóż to takiego oznacza, dobrze czynić tym, którzy występują przeciwko nam? Greckie znaczenie sugeruje tutaj "szczerość wraz z przywróceniem normalnego stanu". Krótko mówiąc Jezus stwierdza: "Zrób wszystko, co w twojej mocy, aby doprowadzić do uzdrowienia i wyciągnięcia twych wrogów z sideł szatana. Wiesz, że to, co wyrządza ci ta osoba jest złe. Ale masz się jednak koncentrować nie na własnym cierpieniu, lecz na tym, że dusza twojego wroga jest w zwiedzeniu."
Chrystus w zasadzie nakazuje nam wyobrażenie sobie stanu potępienia duszy, w jakim znajdują się nasi prześladowcy. Nie mamy czerpać pocieszenia z myśli, że pewnego dnia Bóg pomści nas i ukarze ich za grzechy przeciwko nam. Zamiast tego mamy się o nich modlić. Mamy podjąć próbę zniszczenia każdego muru między nami, który mógłby ich potępiać, a także podjąć wszelkie starania, by na nowo zbudować most porozumienia.
Jezus obiecał: "Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane" (Jan 20:23). Odpuścić oznacza "całkowicie zapomnieć, wyrzec się, odrzucić". Oczywiście nikt nie może odpuścić czyichś grzechów przeciwko Bogu. Tylko Jezus może to zrobić, poprzez swoje dzieło na krzyżu. Ale możemy odpuszczać grzechy popełnione przeciwko nam. Jezus mówi: "Jeśli odpuścisz ten grzech przeciwko tobie, to Ja odpuszczę go w niebie i w twoim imieniu przebaczę twojemu nieprzyjacielowi."
Przykazanie Jezusa jest tutaj bardzo proste: "To ty zrób pierwszy krok. Nie czekaj - nie strać okazji - ponieważ dusza twojego nieprzyjaciela może przejść do wieczności nadal nosząc swój grzech. Bądź pierwszym, który szuka pojednania. Oczywiście twoja uprzejmość może zostać odrzucona. Ale jeśli zostanie przyjęta, w dniu sądu będziesz mógł stanąć wiedząc, że twój wróg nie został osądzony i potępiony z powodu grzechu przeciwko tobie."
3. "Módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają." To przykazanie znajduje odzwierciedlenie w obowiązkach arcykapłana. Po pierwsze, zakon wymagał, aby ten kapłan zabił zwierzę ofiarne i umieścił je na ołtarzu, w celu przebłagania za grzechy ludu. Po drugie, kapłan miał się modlić o zgromadzenie, wstawiając się za nimi.
Właśnie ta kapłańska praca jest widoczna na krzyżu. Jezus wykonał obie te czynności: najpierw złożył ofiarę za grzechy, używając własnego ciała. Następnie modlił się o przebaczenie ludziom, w tym swoim prześladowcom.
Właśnie teraz Jezus wstawia się za twoimi wrogami. "Jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy" (1 Jana 2:1). Jezus jest obrońcą nawet dla tych, którzy wykorzystali cię i prześladowali. Zatem jeśli On wstawia się za ich duszami, jakże możesz pozostać ich wrogiem? To po prostu niemożliwe.
Paweł pisze: "Dajcie miejsce gniewowi" (Rzym. 12:19 BG). W skrócie mówi on: "Przecierpcie krzywdę. Odsuńcie ją na bok i posuwajcie się dalej do przodu. Powróćcie do życia w Duchu." Jeśli jednak odmawiamy przebaczenia ran, które ktoś nam zadał, spotkamy się z następującymi konsekwencjami:
- Staniemy się bardziej winni niż osoba, która zadała nam ranę.
- Boża łaska i miłosierdzie dla nas zostaną wstrzymane. Następnie, kiedy w naszym życiu zaczną się dziać złe rzeczy, nie zrozumiemy ich, ponieważ będziemy żyli w nieposłuszeństwie.
- Knowania naszego wroga przeciwko nam stale pozbawiać nas będą pokoju. To on stanie się zwycięzcą i pomyślnie zada nam trwałą ranę. Nasz wróg będzie mógł odejść śmiejąc się, podczas gdy my będziemy wrzeć ze złości.
- Ponieważ szatanowi uda się nakłonić nas do rozważania zemsty, będzie on w stanie poprowadzić nas również do bardziej śmiertelnych grzechów i popełnimy znacznie gorsze nieprawości.
Autor Przypowieści udziela nam takiej porady: "Rozważny człowiek nad gniewem panuje, a chwałą jego - zapomnienie uraz" (Przyp. Sal. 19:11 BT). Innymi słowy, nie mamy nic robić, dopóki nasz gniew nie wygaśnie. Nie mamy podejmować żadnej decyzji, ani kontynuować żadnych działań, jeśli nadal odczuwamy gniew.
Ponadto, za każdym razem gdy zapominamy o zranieniach i przebaczamy grzechy popełnione przeciwko nam, oddajemy chwałę naszemu Ojcu w niebie. Takie postępowanie buduje nasz charakter. Czytaliśmy już, że jeśli zareagujesz tak, jak to zrobił Jezus, "Pan ci odpłaci" (Przyp. Sal. 25:22). Gdy wybaczamy, tak jak to czyni Bóg, otrzymujemy od Niego objawienie przychylności i błogosławieństwa, jakiego nigdy wcześniej nie znaliśmy.