Laodycejskie kłamstwo!
Bracia i siostry, żyjemy w czasach letniego Kościoła. Nie trzeba być teologiem, by zrozumieć, że weszliśmy w erę “Kościoła laodycejskiego”, przepowiedzianą przez Jezusa na czasy ostateczne. Wystarczy po prostu porównać opis zboru w Laodycei podany w Objawieniu 3:14-22 z tym, co dzisiaj nazywa się Kościołem Jezusa Chrystusa. Nasz Pan ostrzega, żeby każdy, kto ma uszy, słuchał, co Duch Święty mówi o współczesnym systemie religijnym.
Jezus wyraźnie ostrzegał, że w ostatnich dniach naszej cywilizacji Kościół będzie się chlubił bogactwem, potężnym wzrostem liczebnym i samowystarczalnością. Innymi słowy, Kościół będzie posiadał wielkie wpływy, osiągnie władzę, będzie dysponował mocą, a jednocześnie zamknie uszy na wszelkie napomnienie czy krytykę swego postępowania.
Jezus powiedział o nim: “(...) mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję (...)” [Obj. 3:17]. Jakież to smutne, że właśnie ten Kościół, tak arogancki i pyszny, jest reklamowany przez wielu bezkrytycznych chrześcijan jako pełen chwały i mocy Kościół dni ostatecznych, który rzuci świat pod swoje stopy i spowoduje powrót Chrystusa Króla. To jest laodycejskie kłamstwo! Pewna umiłowana dusza napisała do mnie: “Czy Brat nie zdaje sobie sprawy z tego, że nasz następny prezydent będzie nowo narodzonym chrześcijaninem, pełnym Ducha Świętego i mówiącym językami? Czy Brat nie wie, że te wszystkie wielkie, drogie przedsięwzięcia powzięte przez ewangelistów są zgodne z Bożym planem? Pan przygotowuje liderów, dając im wizje wielkich dzieł, by mogli wejść do rządowych gabinetów i kompetentnie sprawować władzę. Kościół ustanowi rząd złożony z przywódców napełnionych Duchem Świętym, którzy stworzą nowe prawa, usuwając z kraju aborcję, pornografię i zbrodnię. Bóg wzbudził potężny Kościół, który obejmie rządy i wprowadzi Królestwo Boże na ziemi”.
Głównym elementem koncepcji “Królestwa Bożego na Ziemi” jest wprowadzenie sprawiedliwych rządów, obejmujących wszystkie narody, pod którymi zniknie wszelka niesprawiedliwość i cierpienie, ubóstwo odejdzie w niepamięć, w wszyscy ludzie będą żyć w pokoju i obfitości jako bracia.
Niepokoi mnie fakt, że wielu fundamentalnie myślących chrześcijan podziela te poglądy, przypisując współczesnemu Kościołowi amerykańskiemu przywódczą rolę w tej bajce. “Oto jesteśmy!” - wydają się mówić. - “Jest nas 30 do 40 milionów. Mamy czarujących, popularnych, wygadanych przywódców. Mamy pieniądze, doświadczenie i rosnącą liczbę członków - obejmijmy panowanie!”
Słyszałem, jak pastorzy charyzmatycznych mega-kościołów chlubią się: “Zbuduję największy kościół w Ameryce, bo liczby oznaczają siłę i wpływy. Nasz kościół musi być wystarczająco duży i silny, by narzucić moralność i wolę Bożą reszcie narodu i lokalnym społecznościom”. Cóż za potworna pycha!
Ten pyszny, bogaty, arogancki Kościół jest żądny mocy - nie Bożej, lecz politycznej. Zwrócił oczy na Biały Dom, kongres i Sąd Najwyższy. Skoro nie udało nam się rozpalić przebudzenia w stylu Jonasza, polegającego na upamiętaniu i przemianie ludzkich serc, w takim razie spróbujemy objąć rządy i zadekretować powszechną sprawiedliwość.
Wszystko to brzmi tak pobożnie, tak duchowo, tak świeżo. Tak jak niegdyś w Izraelu, rzesze Bożego ludu wołają o narodową kazalnicę, za którą stanąłby duchowy przywódca i wykorzenił wszelkie zło, wprowadzając nowy porządek moralny. Oskarżycielski palec grzmiących proroków i stróżów płaczących nad duchową degeneracją powinien zostać zastąpiony ostrym piórem chrześcijańskich kongresmanów wprowadzających nowe, sprawiedliwe ustawy.
Nadęcie Kościoła pyszniącego się niczym paw własnym ogonem nie robi na Bogu najmniejszego wrażenia. Letni Kościół laodycejski nie jest przeznaczony ani do objęcia rządów, ani do przejęcia żadnego autorytetu. Jego przeznaczeniem jest Boży sąd! Stawanie w jednym szeregu z ludźmi, którzy chełpią się, że współczesny amerykański Kościół (charyzmatyczny czy jakikolwiek inny) właśnie wchodzi w okres swej świetności, jest dowodem najgorszej ślepoty duchowej. Cóż za niewiarygodny brak duchowego rozeznania! Ja wolę słuchać tego, co sam Jezus ma do powiedzenia na temat Kościoła dni ostatecznych.
Nasz Pan burzy tę piękną fasadę i ukazuje prawdę o laodycejskim Kościele. Prawda jest inna, niż myślą czy mówią jego członkowie - ten Kościół nie jest bogaty, lecz biedny! Wcale nie znajduje się “na fali” - znikczemniał do tego stopnia, że jest na krawędzi odcięcia od Winnego Krzewu! Nie jest silny i samowystarczalny, lecz goły i pożałowania godny! Ten Kościół nie posiada żadnego nowego objawienia ani głębszego poznania Pisma - Jezus powiedział, że ten Kościół jest ślepy! Nie będzie narzędziem wprowadzenia Królestwa Chrystusowego na Ziemi, lecz obiektem Jego sądu i odrazy.
Bądźcie pewni, że Bóg ma swoich ludzi w dniach ostatecznych, lecz stanowią oni wzgardzoną, świętą i oddzieloną resztkę. Ten święty Boży lud chodzi w światłości i cieszy się wspaniałą umiejętnością rozróżniania prawdy od fałszu. Widzą oni Kościół laodycejski oczami Jezusa i nie zostaną zwiedzeni nadęciem, wielkością i splendorem “masowego chrześcijaństwa”. Prawdziwy Kościół jest niewidzialny; jest szczery i pełen bojaźni przed Bogiem; pragnie powrotu Chrystusa, swego Oblubieńca.
Prawdziwy Kościół nie jest pupilkiem tego świata. Czyż można wierzyć i nie drżeć przed Słowem Pana? Kiedy wreszcie stawimy czoła ostrzeżeniom Jezusa skierowanym do tych, którzy zaprą się siebie, wezmą swój krzyż i pójdą za Nim? Wszak On powiedział:
“Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali, i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał” [Jan 15:18-21].
Mówiąc o losach świętych w dniach ostatecznych, Jezus powiedział: “Podniosą na was swe ręce i prześladować was będą i wydawać do synagog i więzień, i wodzić przed królów i namiestników dla imienia mego” [Łuk. 21:12].
Ostrzegał również przed zdradą, gdyż “będą was wydawać i rodzice, i bracia, i krewni, i przyjaciele, i zabijać niektórych z was, i będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego” [Łuk. 21:16-17]
Apostoł Paweł mówi wprost: “Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą” [II Tym. 3:12].
Jest absolutnie niemożliwe, by prawdziwy Kościół lub którykolwiek z jego przywódców zostali zaakceptowani przez świat. Mężowie Boży i Boży Kościół będą prześladowani i tępieni przez królów i namiestników rządzących na tej ziemi. Jezus nie dopuszcza żadnego odstępstwa od tej zasady, gdyż “biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówić będą; tak samo bowiem czynili fałszywym prorokom ojcowie ich” [Łuk. 6:26].
Biada laodycejskiemu Kościołowi i jego politycznym aspiracjom! Jeśli świat was zaakceptuje, to będzie wynik podeptania przez was Krzyża. Przez dwa tysiące lat Kościół Jezusa Chrystusa był odrzucany i prześladowany przez świat. Krew milionów męczenników woła o sprawiedliwość. Przez wiele wieków mężczyźni i kobiety prowadzeni Duchem Świętym byli paleni, na stosach, przerzynani piłą i ścigani niczym dzikie zwierzęta. Święci Boży byli ścinani, topieni, rzucani na pożarcie lwom. Biblia mówi, że umierali w wierze, a świat nie był ich godzien. Czy mam uwierzyć, że Jezus zmienił zdanie i postanowił zakończyć historię tego świata przy pomocy letniego, bogatego, nadętego, chełpliwego i egocentrycznego Kościoła? Czyżby armia Boża czasów ostatecznych miała się składać z posterunkowych wybranych w drodze głosowania? Czyżby ewangeliści mieli zostać zastąpieni ankieterami i działaczami społecznymi zbierającymi podpisy pod jakąś petycją?
Martwy, zimny, liberalny Kościół już dawno został oddany na pastwę swoich pożądliwości - to nie on ma sprawę z Bogiem w czasach ostatecznych. Istnieją całe denominacje, które uległy spoganizowaniu i Duch Święty opuścił je już dawno temu. Oko Wszechmocnego spoczywa na zorganizowanych i niezorganizowanych kościołach charyzmatycznych, wspólnotach i służbach. To właśnie ze środowisk charyzmatycznych wyrosła herezja Ewangelii Sukcesu. Ci, którzy uważają się za ochrzczonych Duchem Świętym i prowadzonych przez Niego głoszą: “Bóg chce, żebyście byli bogaci, obfitowali we wszelkie dobra i byli całkowicie samowystarczalni”. W tym środowisku zrodziły się doktryny o ziemskim panowaniu Kościoła.
Jestem kaznodzieją charyzmatycznym od ponad trzydziestu lat i mogę powiedzieć za apostołem Pawłem, że “mówię językami więcej niż wy wszyscy”. Mam jednak w sercu wielki smutek patrząc na zwiedzenie i fałszywe doktryny ogarniające coraz większe masy bezkrytycznych chrześcijan w środowiskach charyzmatycznych. Całe ich rzesze są okłamywane, sprowadzane na bezdroża błędu i wciągane w odstępstwo poprzez nauki demonów.
Bóg nienawidzi mieszanki prawdy i fałszu, rozpowszechnianej w kręgach charyzmatycznych. Mieszanka jest synonimem letniości i można ją dzisiaj znaleźć dosłownie wszędzie. Na przykład na tak zwanych chrześcijańskich koncertach rockowych. Zaczynają się one zwykle od ogłoszenia: “Jesteśmy tutaj, by służyć Jezusowi i uwielbić Go”. Następnie słyszymy słodziutką mowę o świętości, upamiętaniu i oddaniu życia Zbawicielowi. A potem nagle wydaje się jakby duch Elvisa Presleya ogarniał ich wszystkich i na naszych oczach zmieniają się w bezwstydnych, zmysłowych rockmanów. Zanim jeszcze całe zamieszanie dobiegnie końca, już się chwalą: “Docieramy z przesłaniem o Jezusie tam, gdzie Kościół nigdy nie pójdzie. Do barów, na koncerty świeckie, do MTV! Modlimy się, żeby dzięki Bożemu działaniu świat zwrócił na nas uwagę. Chcemy zdobyć te same tłumy, które zdobywa świat”.
Jeśli wierzyć słowom Jezusa, to powinni raczej zostać obrzuceni pomidorami i zmieceni ze sceny przez tę światową bandę buntowników - to znaczy, gdyby faktycznie usługiwali w Duchu. Gdyby tak było, świat tym bardziej by ich nienawidził. Piosenkarze muzyki gospel, którzy są akceptowani i uwielbiani przez świat, w rzeczywistości przestali działać w obecności Jezusa - stracili to, co właśnie powoduje odrzucenie przez świat. Ewangelia Jezusa Chrystusa jest zgorszeniem dla Żydów, a dla pogan głupstwem.
Czy potraficie sobie wyobrazić, co oni teraz głoszą? “Jezus nie powróci, dopóki nie zawładniemy światem. Przyjdzie dopiero wtedy, gdy Kościół obejmie władzę na Ziemi i przygotuje Jego powrót. Dopiero wtedy oddamy Mu panowanie.” Oni wyśmiewają naukę o rychłym, niespodziewanym przyjściu Chrystusa. Jezus mówił o “złym słudze”, który myślał w swym sercu: “Pan mój zwleka z przyjściem” [Mat. 24:48].
Ten rodzaj nauczania jest bezpośrednim rezultatem duchowego zanieczyszczenia, letniości i niechęci do niesienia krzyża. Człowiek rozpalony miłością do Jezusa czeka na Jego rychły powrót wołając w sercu: “Aby być z Nim, doznając Jego chwały!” Lecz teraz, gdy grzech obfituje, miłość wielu oziębła; poświęcenie i zapieranie się siebie zostało odrzucone, a Kościół szuka chwały i władzy tego świata.
Drwią z nauki o tym, że wierzący zostaną “w mgnieniu oka przemienieni” [I Kor. 15:51-52]. Odłożyli przyjście Pańskie i Pochwycenie Kościoła w odległą przyszłość, a w centrum ich zainteresowania nie są dzieła Chrystusa lecz to, co czyni sam Kościół. Największą wagę przykładają nie do wewnętrznego, duchowego wzrostu, ale do pomnażania liczby członków, zwiększania wpływów w świecie i ustanawiania Królestwa na Ziemi.
Jezus powiedział: “Oto przyjdę wkrótce” [Obj. 22:12]. Apostoł Paweł pisał: “Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy (...) wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył” [I Tes. 5:2,4]. Piotr także potwierdza nagłe przyjście Pana: “A dzień Pański nadejdzie jak złodziej” [II Piotra 3:10].
Jezus ostrzegał kościół w Sardes, by czuwał i pokutował - inaczej zostanie zaskoczony. “Bądź czujny i utwierdź, co jeszcze pozostało (...) strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę” [Obj. 3:1-3].
Dlaczego którykolwiek chrześcijanin miałby czuwać, gdyby Chrystus miał przyjść w jakiejś odległej przyszłości? Czy uwierzymy współczesnym, letnim kaznodziejom, czy też złożymy ufność w słowach Jezusa: “Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie” [Mat. 24:44].
Nasz Pan ostrzega: “Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” [Mat. 25:13]. Tak żyli nowotestamentowi chrześcijanie w pierwszym wieku, dzieląc Pawłowe pragnienie, by “odejść i być z Panem”. Pracowali i przestrzegali przykazań, lecz jak Abraham szukali miasta, którego budowniczym jest Bóg.
Kaznodzieje głoszący herezję pod nazwą “Królestwo Teraz” uduchawiają wszystko, co ma związek z rychłym powrotem Chrystusa. Lecz jak można uduchowić tak praktyczne przykazanie jak to: “Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie; czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem. Aby, gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi. To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!” [Mar. 13:35-37].
Korona sprawiedliwości została zarezerwowana przez Sędziego dla tych, “którzy umiłowali przyjście Jego” [II Tym. 4:8]. Pytam Was, czy oczekujecie Jego rychłego powrotu? Czy tęsknicie za nim? Czy Jego przyjście po wybranych jest Waszą nadzieją? Apostoł Paweł napisał, abyśmy “oczekiwali błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa” [Tyt. 2:13].
Ostatnie słowa Jezusa w Biblii brzmią: “Tak, przyjdę wkrótce” [Obj. 22:20]. “A Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!” A co mówisz Ty?
Jak myślicie, kto zasiewa w umyśle Oblubienicy wątpliwości na temat powrotu jej Umiłowanego? Komu zależy na tym, by jej myśli krążyły wokół spraw tego świata - żeby koncentrowała się na budowaniu własnego królestwa zamiast na chwale Chrystusa? Kto chciałby, żeby czuła się jak porzucona wdowa, która nie spełni oczekiwań swego Oblubieńca, dopóki nie zapanuje nad światem? Z pewnością nie Duch Święty, ponieważ On woła: “Przyjdź, Panie Jezu!”
Czy Pan Jezus nakazał Kościołowi porzucić myśli o Jego przyjściu i zająć się ustanawianiem ziemskiego królestwa sprawiedliwości, czy też przykazał zakupić olej do lamp i czuwać, czekając na Jego powrót, który może nastąpić w każdym momencie? Niechaj odpowie samo Słowo! “Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z wesela, przyjdzie i zapuka” [Łuk. 12:35-36]. Następnie Chrystus dodaje: “Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających” [Łuk. 12:37]. Po co czuwać, po co przepasywać biodra, po co oczekiwać przyjścia Chrystusa, jeśli ma ono nastąpić w odległej przyszłości, a na razie On sam oczekuje od Kościoła działań w ramach “strategicznej walki duchowej”?
Pan dobrze wiedział, co by się stało, gdyby sam zapewnił o odłożeniu swego przyjścia na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pojawiłaby się niedbałość, jedzenie i picie, a słudzy nie byliby gotowi na Jego powrót.
“Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi. Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów (...)” [Łuk. 12:45-47].
Taka ignorancja w sprawie rzeczywistego stanu duchowego Kościoła może być jedynie wynikiem zasmucenia Ducha Świętego i ogłuchnięcia na Jego głos. Jeśli Duch Boży jest zagłuszany, ludzie zaczynają się upajać własnymi iluzjami i ulegają obsesji na punkcie własnej dumy, co prowadzi do arogancji i chełpliwości, podczas gdy sąd Boży zbliża się nieuchronnie.
Dzięki Bogu za to, że istnieje uświęcona, oddzielona resztka słysząca głos Ducha Świętego - ci ludzie nie zostaną zwiedzeni ani zaskoczeni przyjściem Pana. To oni są stróżami, którzy wykryli zamysły wroga i mają odwagę obnażać fałszywe doktryny demonów. Ci, którzy słyszą to, co Duch mówi teraz do zborów, wiedzą o zamiarach samego Pana. Widzą nadchodzącą burzę, słyszą grzmoty w oddali - wiedzą, że sąd rozpocznie się od domu Bożego.
Kościół laodycejski sam zdecydował, bez żadnego prowadzenia ze strony Ducha Świętego, że nie będzie światłością świata, lecz jego władcą. Stał się największym z fałszywych nauczycieli we wszechświecie - ufnym we własną siłę i mądrość, sprawnie mieszającym kłamstwa Antychrysta z prawdą ewangelii. Postanowił zatrzeć granicę między Kościołem a światem, nakreśloną przez samego Chrystusa.
Apostołowie widzieli w ponadnaturalnej rzeczywistości osobę Króla, który to widok był przedsmakiem wielkości i chwały Jego Królestwa [II Piotra 1:16]. Królestwo wcielonego Boga, któremu została dana wszelka władza w niebie i na ziemi, nie da się porównać z żadnym ziemskim królestwem. Jego symbolem było miasto święte, Nowe Jeruzalem, zstępujące od Boga na ziemię. Skoro Władca ma być zmartwychwstały i nieśmiertelny, podobnie będzie z Jego pomocnikami zarządzającymi Ziemią przez tysiąc lat - muszą być do Niego podobni. Jedynie wtedy może zostać ustanowiony niebiański rząd i doskonały porządek społeczny, dzięki któremu wszystkie narody będą cieszyć się pokojem.
Apostołowie zawsze dokonywali rozróżnienia pomiędzy obecnym dziełem Pana w niebie, rozpoczętym po Wniebowstąpieniu, a Jego przyszłym królewskim panowaniem na Ziemi. Jezus wrócił do Ojca, by jako Arcykapłan wstawiać się za nami po Jego prawicy. Gdy czas Jego wstawiennictwa dobiegnie końca, a Kościół, Jego Ciało, zostanie zebrane, zabrane i przemienione, wtedy i tylko wtedy powróci na Ziemię w ciele, zasiądzie na tronie w swej chwale i zacznie panować jako Sędzia i Król [Mat. 25:31]. Już w chwili wniebowstąpienia został obdarzony wszelką władzą, lecz w tej chwili ma ona charakter opatrznościowy i pozostaje niewidoczna. Jego autorytet jest najwyższy, choć na razie świat nie uznaje w Nim Króla. Widzialne Jego panowanie jest dostrzegalne w Kościele, gdzie Jego wola jest rozpoznawana przez Ducha Świętego i w Nim wykonywana przez Jego sługi.
Ziemscy władcy nie będą uznawali Jego panowania aż do chwili, gdy powróci i sam objawi się jako Król wszystkich narodów. Wtedy to “obejmie panowanie” [Obj. 19:6]. Do tego momentu Kościół musi pozostawać w tym świecie taki, jak sam Pan - odrzucony i znienawidzony. Obejmiemy panowanie wraz z Nim, dopiero wtedy, gdy On sam obejmie urząd Królewski na Ziemi.
Tak wygląda apostolska doktryna o Królestwie Chrystusowym. Różni się ono zdecydowanie od nauczania tych, którzy utrzymują, iż Chrystus powierzył nam władzę i administrowanie widzialnym Królestwem Bożym na czas Jego nieobecności oraz nakazał Kościołowi rzucić wszelkie narody pod swoje stopy i dopiero wtedy zaprosić Go do powrotu na Ziemię. Ludzie ci głoszą, że Chrystus może wrócić dopiero wtedy, gdy wszystkie narody uwierzą w Niego, a pokój i sprawiedliwość wypełnią całą Ziemię. Jest to radykalne odstępstwo od nauki apostolskiej.
Rzym rozwinął tę doktrynę (zwaną “Dominionizmem”) już wiele wieków temu. Została on sformułowana w dziele św. Augustyna pt. “O państwie Bożym”. Wedle jej założeń Kościół miał rządzić światem w zastępstwie Chrystusa. Logiczną konkluzją tego nauczania jest oddanie absolutnej władzy biskupowi Rzymu, czyli papieżowi.
Gdy pierwsza miłość stygnie, a termin powrotu Pana zostaje oddalony w bliżej nieokreśloną przyszłość, Laodycejczycy zaczynają szemrać, a niesiony codziennie krzyż uwiera ich coraz bardziej. Wreszcie pojawiają się pytania: “Czy te wszystkie zniechęcające słowa, wypowiedziane przez Pana i Jego apostołów nie odnoszą się przypadkiem do ich czasów? Czy wrogość świata wobec Kościoła ma trwać wiecznie? Czy to jest spójne z naszą niebiańską misją i Ewangelią Miłości? Czyż sam Jezus nie powiedział, że Królestwo Boże ma się rozszerzać jak zaczyniona mąka i urosnąć w wielkie drzewo jak ziarno gorczycy? Czyż nie powiedział, że została Mu dana wszelka władza? Czy nie nazwał siebie “Królem królów”? Czyż nie jest napisane, że mocarz – czyli szatan – musi być związany, zanim będziemy mogli splądrować jego dom?
W IV wieku, gdy cesarz Konstantyn Wielki “nawrócił się” i ustanowił chrześcijaństwo religią państwową, niemal wszyscy uwierzyli, że prześladowania Kościoła odeszły już do przeszłości. Zewsząd słychać było radosne okrzyki: “Szatan został związany! Nadchodzi dzień tryumfu Kościoła! Chrystus rozpoczął panowanie poprzez swój Kościół!” Wielu wierzącym wydawało się wtedy, że proroctwa [o 1000-letnim Królestwie - przyp. tłum.] wreszcie zostaną wypełnione i stanie się to, co napisano u proroków: “I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą” [Iz. 60:3]. Jakież wielkie było ich rozczarowanie!
Zwolennicy teorii królowania Kościoła zaprzeczają mocy szatana jako “księcia tego świata”. Nie mogą zaprzeczyć jego istnieniu, bo jest ono zbyt wyraźnie ukazane w nauczaniu apostołów i samego Pana. Nie mogą również twierdzić, że jego władza została mu już odebrana i że nie stanowi żadnego zagrożenia. Apostoł Paweł nazywa go “bogiem tego świata” [II Kor. 4:4], a apostoł Jan pisze, że “cały świat tkwi w złem” [I Jana 5:19]. W Księdze Objawienia [12:3] pojawia się jako aktywny przeciwnik Boga i Jego Chrystusa, działający aż do obalenia Antychrysta i związania jego samego [Obj. 19:20].
Jednak pomimo tych wszystkich jasnych i oczywistych stwierdzeń Pisma o różnych formach diabelskiego działania w różnych osobach, laodycejczycy mówią: “Szatan już nie panuje - jest związany i nie może przeciwstawić się nam skutecznie, gdy jesteśmy w jedności oraz gdy prowadzimy działalność “apostolską” zakładając Królestwo”. Istnieją między nimi sprzeczności co do momentu, w którym rzekomo szatan został związany. Argumentują jednak: “W jaki sposób miałoby zostać ustanowione Królestwo Boże na ziemi, jeśli szatan i jego demony wciąż mają tutaj władzę?”
Przekonani, że nie podlegają już atakom przebiegłego i potężnego wroga, czują się zwolnieni z obowiązku zachowania czujności. Skoro mocarz został związany, Kościół może śmiało przystąpić do plądrowania jego dóbr, bo przecież ogłosił ich przejęcie! Cóż za subtelne kłamstwo!
Z niebywałą arogancją Laodycejczycy utrzymują, że ich biskupi mogą już zajmować miejsca pośród książąt tego świata. Kościół przestaje być pielgrzymem - teraz jest Oblubienicą niebiańskiego Władcy, wywyższoną wraz z Nim i siedzącą na tronie, a świat ma jej zostać poddany. W związku z tym Jej przywódcy oczekują, że narody oddadzą im hołdy i honory jako przedstawicielom Króla. Cóż za arogancja!
Jezus powiedział: “Królestwo moje nie jest z tego świata (...); Królestwo moje nie jest stąd” [Jan 18:36]. Ta wypowiedź jest wiążąca dla mnie i dla wszystkich wierzących, którzy drżą na Jego Słowo.
Osobiście wolę zasiąść z Chrystusem w niebie i podczas Jego Powtórnego Przyjścia być wśród tych, o których prorokował Henoch: “Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych” [Judy 14].
Laodycejczycy mogą sobie mieć cały ten świat i wszystkie jego królestwa w ich chwale. Jest on jednak przeznaczony na spalenie, zgodnie ze słowami apostoła Piotra: “Ale teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi” [II Piotra 3:7]. Czyż można wyrazić się jaśniej? “(...) ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną” [II Piotra 3:10]. Niech zatem zwycięski Kościół powtórzy za Piotrem: “Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, których mieszka sprawiedliwość” [II Piotra 3:13].
Kościele Jezusa Chrystusa - niechaj was nikt nie zwodzi w sprawie powrotu naszego Pana! Pocieszajcie się słowami Jego obietnicy: “Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej, zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” [I Tes. 4:16-18].