OBFITOWANIE W NADZIEI
Niedawno pewna roztrzęsiona siostra w Chrystusie napisała do mnie: „Jestem przestraszona. Myślę, że byłoby wspaniale, gdyby bomba wodorowa spadła na nas, szczególnie na mnie i moją rodzinę. Wszystko by się szybko skończyło. Bylibyśmy z Jezusem! Mój mąż zmarł na raka, a jedna z moich niezamężnych córek ma problemy zdrowotne i nie pracuje już od dwóch lat. Ja właśnie wyszłam ze szpitala i leczę uszkodzony kręgosłup. Przez ostatnie lata cierpimy strasznie. Członkowie naszej wspólnoty są prześladowani, a moi przyjaciele cierpią niemiłosiernie. Strach i wyczerpanie rządzą moim życiem. Panie Wilkerson, cierpimy! Czy nie ma nadziei dla Oblubienicy Chrystusa?”
Ta kobieta jest jedną z tysięcy, którzy piszą do nas w rozpaczy i beznadziei. Czytamy listy od wielu, którzy głęboko kochają Pana, ale żyją w stanie, który wydaje im się beznadziejny. Mówią o małżeństwach bez nadziei, problemach rodzinnych i zdrowotnych, i używają zdań jak: „Z tego nie ma wyjścia!”
„Chyba Bóg mnie nie słyszy.”
„Nic się nie zmienia. Jest jeszcze gorzej!”
„Czasami zastanawiam się, czy to warto. Chciałbym, by Pan przyszedł i zabrał mnie z tego dołu!”
Mówi się, że jedyna rzecz gorsza od pomieszania zmysłów i rozpaczy, to brak nadziei. Ale chwała Panu, my służymy Bogu nadziei! Greckie słowo określające nadzieję, to elpo, co znaczy „patrzeć w przyszłość z przyjemną ufnością i oczekiwaniem.” Apostoł Paweł pisał do Rzymian, „A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego” (Rz 15:13).
Paweł przekazuje niesamowity pomysł: „abyście obfitowali w nadzieję.” To znaczy, „byście mieli dosyć i nadmiar; zapas, który jest obfity, pomad miarę!” Niektórzy mogą myśleć, „To brzmi, jak ponury żart. W mojej obecnej sytuacji pragnę jedynie promyka nadziei, jednego dowodu na wysłuchaną modlitwę. Tylko jednego małego znaku zmiany!”
Ale kochani, Słowo Boże jest prawdą! On jest Bogiem nadziei – nadziei, która jest przesadna, pełna i ponad miarę.