Oto więcej niż Salomon
Według Jezusa, w dniu sądu powstaną konkretni świadkowie, którzy wniosą oskarżenia potępiające współczesne pokolenie. Królowa Saby będzie świadkiem oskarżenia, a jej słowa będą potępiające: “Królowa z Południa stanie na sądzie wraz z tym pokoleniem i potępi je; bo przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tutaj więcej niż Salomon” [Mat. 12:42].
Ta królowa zwróci się do naszego pokolenia, które żyje u końca czasów, a jej potępienie będzie polegało na tym, że opisze wszystkie własne wysiłki i trudności, jakie musiała pokonać, by wysłuchać mądrości Salomona. Widzicie, ta kobieta była gotowa zrobić wszystko, by poznać prawdę, która by ją wyzwoliła. Dlatego w dniu sądu zaświadczy: “Przybyłam z najdalszych zakątków świata, by poznać mądrość króla Salomona. Wy macie okazję usłyszeć prawdę Ewangelii. Oto ktoś większy niż Salomon jest pomiędzy wami. Ale wy nie chcecie Go widzieć ani słyszeć.”
Kim właściwie była królowa Saby? I dlaczego jest tak ważną osobą, żeby miała się pojawić na sądzie jako “oskarżyciel posiłkowy”? Zdaniem biblistów była ona władczynią państwa leżącego na terytorium dzisiejszego Jemenu. Cechą szczególną tamtejszej kultury było zamiłowanie do rozwiązywania zagadek. W mentalności tych ludzi leżało stałe zadawanie pytań bez udzielania na nie odpowiedzi.
Władczyni Saby była prawdopodobnie udręczona wewnętrznie faktem, że wszystkie najważniejsze życiowe pytania — dotyczące Boga, przyszłości czy śmierci — pozostawały bez odpowiedzi. Pragnęła mądrości, dzięki której mogłaby wiedzieć, jak żyć, zarządzać krajem i pomagać innym. Jednak żadne bogactwa, sława ani doradcy nie byli w stanie odpowiedzieć na wołanie jej duszy. Najgłębsze pragnienia tej kobiety wciąż pozostawały nie spełnione.
Aż kiedyś usłyszała o królu Salomonie. Miał on reputację w całym ówczesnym świecie, że posiada niesamowitą mądrość. Pismo powiada, że królowa “usłyszała wieść [o nim]” [I Król. 10:1], być może od kupców lub żeglarzy, którzy bywali w Jerozolimie. Według ich opowieści, król Izraela rozumiał naturę ludzką jak nikt inny, a także umiał odpowiedzieć na każde pytanie i rozwiązać każdy problem, bez względu na jego złożoność.
Królowa zastanawiała się zapewne, kim jest ten człowiek, który wypowiada się z taką mądrością i posiada odpowiedzi na najtrudniejsze życiowe pytania. Jej bogowie nie mówili, nie słyszeli i nie rozmawiali. Postanowiła zatem: “Muszę dostać się do Salomona za wszelką cenę. Mam do rozwiązania palące kwestie, a jeśli on potrafi rozwiązywać życiowe zagadki, to jest właściwą osobą, która może odpowiedzieć na moje pytania.”
Zawezwała swoich dostojników i kazała utworzyć karawanę, która miała przebyć odległość około 2000 kilometrów. Podróż miała trwać mniej więcej 75 dni — czyli 150 dni w obie strony — a to oznacza prawie pół roku. Trasa miała prowadzić przez nagą pustynię w potężnym upale. Podróżni musieli znieść zimne, pustynne noce. Mogli się natknąć na niebezpiecznych rabusiów. Nic jednak nie mogło powstrzymać królowej przed uzyskaniem audiencji u Salomona.
Królowej musieli towarzyszyć gwardziści, dworzanie, słudzy, kucharze i tłumacze. Wielbłądy niosły żywność i wodę dla nich wszystkich, a także dary dla króla w postaci klejnotów i wonności. Wszystko to tworzyło “nadzwyczaj wspaniały orszak” [I Król. 10:2]. Wyobraźcie sobie, jak musiał wyglądać wjazd tego orszaku do Jerozolimy po długich miesiącach spędzonych w kurzu, upale i innych niewygodach. Gdy zbliżali się już do stolicy, wysłannicy Salomona wyszli na spotkanie królowej, mówiąc: “ Odbyliście taką długą podróż. Prosimy, odpocznijcie i odświeżcie się po tej męczącej podróży. Król udostępnił wam swoje łaźnie”.
Potem królowa została wprowadzona na dwór Salomona. Nie traciła czasu i od razu przeszła do stawiania pytań, które od dawna leżały jej na sercu: “Wybrała się do niego, żeby go doświadczyć przez stawianie trudnych pytań (...) i przyszedłszy do Salomona rozmawiała z nim o wszystkim, co miała na sercu” [I Król. 10:1-2]. Królowa wylała przed nim swoje serce.
I nie rozczarowała się. Pismo mówi: “Salomon zaś odpowiadał na wszystkie jej pytania i nie było takiego pytania, na które król nie umiałby dać jej odpowiedzi” [10:3]. Salomon odpowiadał na pytania królowej, przekazując jej zdumiewające, oświecające prawdy. Nie pozostawił ani jednego tematu bez odpowiedzi. Wyobrażam sobie jej twarz, jaśniejącą po każdej odpowiedzi: “A więc to tak!” Jakiż pokój musiał ogarnąć jej duszę, kiedy nękające ją pytania znalazły wreszcie odpowiedź, jedno po drugim.
Następnie oprowadzono ją po królestwie Salomona. Ujrzała na własne oczy porządek, piękno i zamożność, będące owocem mądrości Salomona. “Obejrzała pałac, który zbudował, potrawy na jego stole i stanowiska jego dostojników, i sprawność w usługiwaniu jego sług, ich stroje, podawane napoje oraz jego ofiarę całopalną, jaką złożył w przybytku Pana” [10:4-5]. I nie mogła wyjść z podziwu [10:5]. Mówiąc potocznie, po prostu ją zatkało.
Gdy już się tym wszystkim nasyciła, powiedziała Salomonowi: “Prawdą okazało się to, co o twoich sprawach i o twojej mądrości słyszałam w mojej ziemi, lecz nie wierzyłam tym słowom, aż przybyłam i zobaczyłam na własne oczy; a i tak nie powiedziano mi ani połowy tego, bo znacznie przewyższyłeś mądrością i zacnością to, co o tobie słyszałam. Szczęśliwi twoi ludzie, szczęśliwi ci twoi słudzy, którzy stoją przed tobą, że mogą zawsze słuchać twojej mądrości. Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, który (...) ustanowił cię królem, abyś stosował prawo i sprawiedliwość” [10:6-9].
Po dokonaniu tych oględzin, królowa obdarowała Salomona wszystkim, co przywiozła w swojej karawanie. Wtedy król otworzył swój skarbiec i mogła podziwiać jego niezmierzone bogactwa. “Król Salomon zaś podarował królowej Saby wszystko, czego zapragnęła i co sobie wyprosiła oprócz tego, co jej darował od siebie jako król Salomon” [10:13].
Przywódcy religijni współcześni Chrystusowi doskonale znali historię tej królowej. Sami nauczali jej w synagogach i wiedzieli o tym, jak bardzo królowa Saby była zdesperowana, by spotkać Salomona. Teraz Chrystus użył jej historii, by ich ostrzec: “Ta sama królowa z Południa potępi was przed Ojcem. Ona przybyła z najdalszych zakątków ziemi, żeby słuchać mądrości Salomona. A oto teraz przed wami stoi Ktoś większy niż Salomon.”
Tak, królowa Saby zapewne zapyta wtedy faryzeuszy: “Jak mogliście być tak ślepi? Przychodziliście do Króla z pytaniami, ale tylko po to, by przychwycić go na jakimś słowie. A przecież On jest wszechwiedzącym Bogiem wcielonym — tym samym, który dał Salomonowi całą mądrość, jaką tamten człowiek posiadał. Sam Bóg stał między wami, zapraszając do stawiania pytań i wołając, byście otworzyli dla Niego swoje serca. On nawet umarł za was. Lecz wy odrzuciliście Go i nie chcieliście słuchać, co ma do powiedzenia. Woleliście żyć w ciemności, bo wasze uczynki były złe”.
Zastanawiam się, czy królowa z Południa oskarży nasze pokolenie o to samo? Czy powie: “Widziałam i słyszałam mądrość pewnego człowieka, który żył za moich czasów, a jego słowa zmieniły moje życie. Spotkałam się z nim tylko raz i podczas tej jednej rozmowy uzyskałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie dręczyły od lat. Ten człowiek znał wszystkie moje problemy i troski, a prawda, którą głosił, dała mi wolność.
Przyszedł jednak dzień, w którym musiałam się z nim rozstać. Z wami jest inaczej. Mieliście pośród siebie Namaszczonego i mogliście korzystać z Jego mądrości zawsze i wszędzie. Co więcej, Król Jezus jest nieskończenie większy od Salomona, a Jego Słowa są duchem i żywotem. On pragnie dać wam ulgę, pokój i radość.
Dlatego jesteście przezeń stale zapraszani do stołu. Nie musicie podróżować 2000 kilometrów, żeby się tam dostać. On przyszedł do was, nie żądając klejnotów ani darów. Wszystko, czego pragnie, to żebyście zrzucili na Niego wasze brzemiona. Chce usłyszeć o waszych troskach, wziąć na siebie wasze ciężary i odpowiedzieć na wasze lęki. Jedynym kadzidłem, jakiego pragnie z waszej strony, jest modlitwa i uwielbienie.
Kiedy byłam w pałacu Salomona, widziałam szczęście jego sług. Przychodzili codziennie do jego stołu i z radością przysłuchiwali się jego mądrości. Słuchali uważnie każdego jego słowa, zachowując do niego wielki szacunek. A gdy wchodzili wspólnie do świątyni, czynili to z nabożnym lękiem i bojaźnią. Był to widok tak pełen chwały, że zapierał mi dech w piersiach. Słyszałam wcześniej o Salomonie, ale nie byłam przygotowana na to, co przeżywałam w jego obecności.
Z waszym pokoleniem jest inaczej. Bardzo się spoufaliliście z waszym Królem. Macie dostęp do Jego cudownej mądrości, do sprawiedliwości i świętości, a mimo to ignorujecie Go dzień po dniu. Jak możecie się zadowalać takim nędznym, pełnym lęku życiem? Macie pośród siebie Źródło odpowiedzi na wszystkie pytania. On jest daleko większy niż Salomon!”
Pozwólcie, że was zapytam: Kiedy ostatni raz doświadczyliście niezwykłej, budzącej lęk i uwielbienie obecności Jezusa? Kiedy zostaliście tak bardzo zdumieni jego mądrością i pokojem, że zaparło wam dech? Kiedy ostatnio powiedzieliście: “To, co dawniej wiedziałem o Panu, jest niczym w porównaniu do bycia z Nim. On rozwiązał moje problemy i dał mi całkowitą radość”?
Wszyscy musimy sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: Jeśli Ten, który jest większy niż Salomon, przebywa pośród nas, to czy dopuści, żebym żył w takim nędznym stanie ducha? Jeśli Jego mądrość jest zawsze dostępna, to czy szukam jej z taką determinacją, jak to czyniła królowa Saby?”
Myślę, że królowa pyta nas: “Skoro Salomon był gotów wysłuchać wszystkich moich pytań, to czy wasz Król nie będzie chciał wysłuchać waszych? Jeśli Salomon był tak cierpliwy dla mnie, to o ileż bardziej wasz wszechwiedzący Pan weźmie na siebie wasze ciężary? Czy to możliwe, żeby Jezus nie chciał mówić do was, obdarzając swoje sługi mądrością i prowadzeniem?”
Prawda jest taka, że Bóg mówi dzisiaj do swego ludu i to tak samo wyraźnie, jak za czasów Starego Testamentu, apostołów czy wczesnego Kościoła. Musimy sobie jednak zdać sprawę z jednej rzeczy: Bóg mówi jedynie do tych, którzy mają uszy do słuchania. Pozwólcie, że podam ilustrację.
Ewangelia Marka mówi, że Chrystus “nauczał [tłumy] wielu rzeczy w podobieństwach” [4:2]. W tym fragmencie Jezus opowiadał podobieństwo o siewcy, który zasiewał pole. Jednak gdy skończył, tłum słuchaczy był zdezorientowany. Wszyscy się zastanawiali, kim jest opisywany siewca. Co reprezentuje ziarno? O co chodzi w tym całym opowiadaniu o ptakach, demonach, cierniach i dobrej glebie?
Jezus im tego nie wyjaśnił. Zamiast tego, Pismo mówi: “I mówił: Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha” [4:9]. Jedynie uczniowie i niewielka garstka innych słuchaczy rzeczywiście pragnęła konkretnych odpowiedzi. Dlatego przyszli do Jezusa na osobności i poprosili o wyjaśnienie podobieństw: “A gdy był na osobności, pytali go ci, którzy z nim byli razem z dwunastoma, o te podobieństwa” [4:10]. Wtedy Chrystus poświęcił im czas, by odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości [zob. 4:14-20].
Czy zauważyliście, co się dzieje w tej scenie? Jezus wypowiedział wobec tłumu słowo objawiające Bożą prawdę, Słowo pochodzące bezpośrednio z ust Boga, a oni go nie zrozumieli. Zastanawiacie się zapewne, dlaczego Pan nie wyjaśnił im tego podobieństwa. W tym samym rozdziale znajdujemy odpowiedź: “A bez podobieństwa nie mówił do nich” [4:34]. Według mnie, Jezus dawał im do zrozumienia rzecz następującą: “Jeśli chcecie rozumieć moje Słowo, musicie szukać odpowiedzi u Mnie. Powinniście to czynić tak, jak królowa Saby: głodni prawdy, która was wyzwoli. Ja wam dam wszelkie objawienie, jakiego potrzebujecie. Musicie jednak do mnie przychodzić słuchając uważnie.”
Wyobraźcie sobie, co działo się z większością tych, którzy słuchali Jezusa, gdy wrócili do domów. Znajomi zapewne tłoczyli się wokół nich, pytając co Jezus powiedział: “Co mówił tym razem? Powiedz, czego się dowiedziałeś”. Ci, którzy Go słuchali, mogli pewnie powtórzyć usłyszane podobieństwa, lecz ich słowa, wypowiadane bez zrozumienia, musiały brzmieć sucho i martwo, nie posiadając mocy zdolnej przemienić ludzkie serca.
Uważam, że to samo dzieje się dzisiaj w Kościele. Słowo, wypowiadane zza wielu kazalnic, jest pustą literą, pozbawioną objawienia Ducha Świętego i Jego mocy uwalniającej od grzechu. Ludzie, którzy je słyszą, wracają do domów i powtarzają je. Nie zmienia to niczyjego życia duchowego na lepsze. Cóż za kontrast w porównaniu do głodnych Słowa uczniów i innych naśladowców Jezusa pokazanych w scenie z Ewangelii Marka. Ludzie ci reprezentują każdego, kto pragnie Słowa Bożego i będzie za wszelką cenę szukał Jezusa, aby go usłyszeć. Oni wszyscy tworzą wspólnie “grupę królowej Saby” — resztkę, pragnącą Chrystusowego objawienia, które zmieni ich życie.
Jak Jezus odpowiada na ich pragnienie? Mówi: “Powierzono wam tajemnicę Królestwa Bożego; tym zaś, którzy są na zewnątrz, wszystko podaje się w podobieństwach” [Mar. 4:11]. Greckie słowo określające tutaj tajemnicę oznacza dokładnie “sekrety”. Chrystus wyjawia swoje sekrety jedynie tym, którzy są głodni prawdy zmieniającej ich życie. Mówi: “Jeśli pragniecie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, chodźcie za Mną. Spędzajcie ze Mną czas. Objawię wam swoje Słowo i pokażę prawdę, której inni nie widzą.”
Kim więc są ci, którzy “są na zewnątrz” [4:11]? Jezus mówi o rzeszach, które nie chcą na Niego czekać. Nie wyzbędą się swoich wygód, by wyćwiczyć uszy ku słuchaniu Jego głosu. Mogą przychodzić regularnie do kościoła i szukać Pana, by zaspokoił ich cielesne potrzeby. Nie są jednak zainteresowani poznawaniem Jego głosu oprócz tego, aby On zaspokoił ich potrzeby. Jego uwalniająca prawda pozostaje dla nich ciągiem niezrozumiałych zagadek.
Zagrożenie dla Kościoła ze strony diabła nie polega dziś tylko na zalewaniu nas brudami tego świata. To coś więcej niż materializm, uzależnienia czy zwiedzenia. Toczy się bitwa o wiarę. Im bardziej nastawiacie serca na szukanie Jezusa, tym silniejsze i bezwzględne są ataki wroga na waszą wiarę.
W ostatnich miesiącach słyszałem wiele wyznań świętych szczerze kochających Pana, którzy mówią o gwałtownych atakach na ich umysły. Są dręczeni wątpliwościami w wierność Boga. Zastanawiają się, czy On rzeczywiście troszczy się o ich służbę, która znajduje się w stagnacji, czy troszczy się o ich małżeństwo przeżywające kryzys, czy o dzieci odchodzące od Boga. Wielu po prostu próbuje przeżyć kolejny dzień, zastanawiając się, czy będą w stanie wytrwać.
Przeczytałem kiedyś list od pewnej 81-letniej kobiety, która napisała do nas: “Mój mąż jest zżerany przez raka kości. Syn umiera na AIDS, a ja cierpię na cukrzycę”. Kiedy czytałem to wszystko co przeżywa ta rodzina, zastanawiałem się: “W jaki sposób ta kobieta potrafi się jeszcze radować? To przecież jest zbyt wielki ciężar, by można go nosić. Z pewnością Bóg patrzy przez palce na jej brak wiary w tej sytuacji.”
A potem doszedłem do ostatniego akapitu jej listu, który brzmiał: “Pomimo tego wszystkiego, Bóg jest wierny. Dotrzymuje każdej obietnicy którą nam złożył. Oddaliśmy syna w ręce Jezusa. Teraz czekamy na dzień, gdy zobaczymy naszego błogosławionego Pana twarzą w twarz.”
Tak, w tej chwili toczy się bitwa o wiarę. Widzimy ilustrację tego stanu w 8 rozdziale Ewangelii Marka, gdy Jezus właśnie nakarmił 4000 ludzi siedmioma bochenkami chleba i kilkoma rybami. Potem wsiadł ze swoimi uczniami do łodzi, by przepłynąć na drugi brzeg Morza: “A uczniowie zapomnieli wziąć chlebów, mieli z sobą w łodzi tylko jeden bochenek. I nakazywał im, mówiąc: Wystrzegajcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda. A oni rozmawiali między sobą o tym, że chleba nie mają.
Zauważył to Jezus i rzekł do nich: O czym rozmawiacie, czy o tym, że chleba nie macie? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie? Czy serce wasze jest nieczułe? Macie oczy, a nie widzicie? Macie uszy, a nie słyszycie? I nie pamiętacie? Gdy łamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy, ile koszów pełnych resztek chleba zebraliście? Odpowiedzieli mu: Dwanaście. A ile koszów okruszyn zebraliście z siedmiu chlebów dla czterech tysięcy? Odpowiedzieli mu: Siedem. I rzekł im: Jeszcze nie rozumiecie?” [Mar. 8:14-21]
Jezus przypominał im: “Nie pamiętacie, kim jestem? Niedawno widzieliście, jak rozmnożyłem pięć chlebów i rybę, by nakarmić całe rzesze ludzi. Jak mogliście zapomnieć o takim cudzie? Powiedziałem wam, że oto Ktoś większy niż Salomon jest pomiędzy wami. Kiedy wreszcie to do was dotrze, że Bóg jest przy was w każdej sytuacji i w każdym kryzysie? Macie oczy, a nie widzicie”.
Jakże zasmucony musi być nasz Pan, gdy zapominamy o wszystkich Jego zwycięstwach w naszym życiu, o wszystkich cudach uwolnienia, których dla nas dokonał. On nazwał nas przyjaciółmi (zob. Jan 15:15), lecz w trudnych chwilach często zapominamy o Jego wiernej przyjaźni. Dlatego właśnie Jezus ostrzegał uczniów przed kwasem faryzeuszów. Innymi słowy mówił do nich: “Jeśli przychodzicie do mnie z trudnymi pytaniami, to nie spodziewajcie się odpowiedzi z mojej strony, skoro wasze serca są pełne niewiary. Macie do mnie przychodzić z ufnością i wiarą, uznając że Ja jestem większy niż Salomon.”
W innej scenie z Ewangelii Marka znów widzimy uczniów przeprawiających się przez jezioro. Tym razem “zerwała się gwałtowna burza, a fale wdzierały się do łodzi, tak iż łódź się już wypełniała” [4:37]. Nawałnica zalała łódź, a przerażeni uczniowie w pośpiechu wylewali wodę z zalewanej łodzi. Byli doświadczonymi rybakami i wkrótce stwierdzili, że ich życie jest zagrożone. Szybko obudzili Jezusa, śpiącego w tylnej części łodzi, wołając: “Panie, toniemy!”.
Kiedy patrzę na Jezusa budzonego przez nich ze snu, moja cielesność chciałaby usłyszeć Go, jak mówi: “Tak się cieszę, że mnie zbudziliście. Sprawa wygląda poważnie. Biedni bracia, wybaczcie, że musieliście walczyć z tym sztormem tak długo. Przepraszam, że nie interweniowałem wcześniej. Mam nadzieję, że nie pomyśleliście sobie o Mnie że nie obchodzi Mnie wasz kryzys”.
Nie, reakcja Jezusa była dokładnie odwrotna — skarcił uczniów: “Czemu jesteście tacy bojaźliwi? Jakże to, jeszcze wiary nie macie?” [4:40]. Wyobraźcie sobie, co oni musieli pomyśleć w tej chwili: “Czyżby Jezus naprawdę spodziewał się, że stojąc po pas w wodzie zalewającej łódź, nie będziemy się bać? To najgorszy sztorm, jaki widzieliśmy w życiu. Fale wdzierają się do środka i wygląda na to, że toniemy. Czy w tak beznadziejnej sytuacji mieliśmy po prostu ćwiczyć wiarę?”
Odpowiedź brzmi: Tak! Absolutnie tak! Jezus właśnie poddawał próbie ich wiarę. Chciał wiedzieć rzecz następującą: “Czy ci naśladowcy zaufają Mi w obliczu śmierci? Czy przylgną wtedy całym sercem do Mnie? W ciele Chrystus mógł spać, lecz On był również Bogiem, a Pan nigdy nie zasypia: “Oto nie drzemie ani nie zasypia stróż Izraela” [Ps. 121:4].
Być może właśnie teraz Twoja łódź jest zalewana falami, a Twoja sytuacja wydaje się być beznadziejna. Burza srożąca się wokół może być czymś najgorszym, co Cię dotychczas spotkało. Lecz On wciąż jest Bogiem i masz obok siebie Kogoś większego niż Salomon. On jest Panem nad wszelką burzą i użyje tej burzy, żeby Cię wypróbować. On dopuszcza obecny kryzys, by zobaczyć, co jest w Twoim sercu.
Może myślisz sobie: “Ale co wtedy, gdy moja łódź rzeczywiście tonie? Co wtedy?” Rozważ przykład apostoła Pawła, opisany w Dziejach Apostolskich. Jego statek zatonął, lecz on sam nie zginął. Przylgnął pośród burzy do Słowa Bożego: “Statek zatonie, lecz Ja daję ci życie wszystkich, którzy płyną z tobą” [Dz.Ap. 27:24]. Gdy burza ucichła, Bóg został uwielbiony za swą wierność. Nastąpiło przebudzenie, któremu towarzyszyły znaki i cuda Boże [zob. Dz.Ap. 28:1-10].
Tak, Bóg może pozwolić na to, byś przeszedł przez coś, co wygląda na absolutną katastrofę. Lecz ty przeżyjesz — i przetrwa twoja wiara — jeśli Mu zaufasz. Twój statek może pójść na dno, ale Bóg da ci siłę, byś dopłynął na brzeg, tak jak Pawłowi. Wszystko, co możesz stracić, to są rzeczy materialne, a Bóg może je łatwo zastąpić innymi. On posiada większe, lepsze łodzie i może pobłogosławić cię, dając więcej niż straciłeś.
Muszę przyznać, że gdy czytam, jak Jezus karci uczniów w tym fragmencie, myślę sobie: “Panie, to nie fair. Ja sam otrzymuję codziennie listy od ludzi, którzy przeżywają straszne katastrofy życiowe. Tracą domy, prace, swoich bliskich. Przecież nie żądasz chyba od nich wszystkich, żeby w takich sytuacjach byli pełni wiary.”
A potem Duch Święty przypomina mi miejsca straszliwej nędzy, które niegdyś odwiedziłem. Widziałem ludzi mieszkających w szałasach i śpiących na gołej ziemi, a jednak posiadających radość, jakiej nigdzie indziej nie zauważyłem. Cieszyli się codziennie Bożą wiernością, a On wzmacniał ich wiarę pomimo ciężkich prób.
To wielkie odstępstwo jest przepowiedziane w Piśmie: “Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo [powrót Chrystusa] nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo” [II Tes. 2:3].
W Starym Testamencie Pan daje nam przykład tego, co dzieje się z ludźmi, którzy odstępują od wiary w Bożą moc i opiekę. W II Księdze Kronik 14 król Asa stanął w obliczu wojny z milionową armią etiopską. Ten król miał jednak wielką wiarę: “Wtedy Asa tak wołał do Pana, Boga swego: Panie, oprócz ciebie nie ma takiego, kto by mógł pomóc w walce między silnym a bezsilnym. Pomóż nam, Panie, Boże nasz, bo na tobie się oparliśmy i w imieniu twoim wyruszyliśmy przeciwko tej gromadzie. Panie! Tyś Bogiem naszym” [II Kron. 14:10].
Co się stało potem? “Pan pobił tedy Kuszytów [czyli Etiopczyków - przyp. tłum.] wobec Asy” [14:12]. Jakąż wielką wiarę miał Asa! Przez wiele lat po tym wydarzeniu w kraju panował pokój. “Wojny zaś nie było aż do trzydziestego piątego roku panowania Asy” [15:19]. Przez lata Asa chodził przed Panem w wierze i Bóg był łaskawy dla Judy. Wielki pokój nastał w całym królestwie, a to stało się świadectwem dla świata. Wkrótce głodni ludzie z krajów ościennych zaczęli napływać do Judy widząc, że król Asa chodzi z Bogiem.
Potem, w trzydziestym szóstym roku swego panowania, Asa stanął w obliczu następnego kryzysu. Król Izraelski powstał przeciw Judzie, opanowując Ramę w celu odcięcia Jerozolimy od szlaków handlowych. Plan był prosty — poprzez głód zmusić Judę do poddania się. Asa został całkowicie zaskoczony, lecz tym razem nie polegał na Panu. Zamiast modlić się do Niego i prosić o prowadzenie i radę, zwrócił się o pomoc do króla Syrii. W zamian za syryjską pomoc Asa otworzył skarbiec Izraela, wyzbywając się narodowych klejnotów.
W ten sposób Asa został uratowany z ręki wroga, lecz nie przez Pana. Chwała przypadła obcej armii syryjskiej, a całe świadectwo Judy stało się historią. Wtedy pewien sprawiedliwy prorok przybył do Asy ze Słowem od Pana: “Oparłeś się na królu aramejskim, a nie oparłeś się na Panu, Bogu swoim (...). Gdyż Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych, którzy szczerym sercem są przy nim; lecz w tym postąpiłeś głupio, toteż odtąd będziesz miał ciągłe wojny” [16:7,9].
Jestem przekonany, że wielu chrześcijan ma dzisiaj kłopoty z tego samego powodu, co Asa. Mają ciągłe wojny w duszy, ponieważ zamienili wiarę na poleganie na sobie. Prawda jest jednak taka, że uczeń Jezusa nie zazna pokoju, dopóki nie położy całkowicie ufności w Nim, zamiast w jakimkolwiek innym źródle mocy.
Ostrzeżenie Chrystusowe jest jasne i proste: Oto wśród nas więcej niż Salomon. Powinniśmy Mu uwierzyć, zaufać tylko Jemu i powierzyć się całkowicie Jego opiece. On będzie walczył w naszych bitwach i zwyciężał naszych wrogów wobec nas. Wtedy nie będzie więcej wojen, ponieważ On się tym wszystkim zajmie: “[On] kładzie kres wojnom aż po krańce ziemi” [Ps. 46:10].
Ten, który jest większy niż Salomon objawi swoją moc wobec ciebie, jeśli tylko Mu zaufasz.