Spisek przeszkadzania!
Wiele mówi się w ostatnich latach o wielkich spiskach, intrygach mających rzekomo na celu zniszczenie w Ameryce zarówno demokracji jak i chrześcijaństwa. W te podstępne działania włączona była Komisja Trójstronna, komunizm, ruch New Age, świecki humanizm, Zakon Iluminatów i różne sekty. Wierzę jednak, że żaden z tych spisków nie niepokoił nigdy serca Bożego. Jednym maleńkim dmuchnięciem Swego Boskiego tchnienia, mógłby zdmuchnąć ich wszystkich w zapomnienie!
Jest tylko jeden spisek, który zwraca uwagę naszego niebiańskiego Ojca - intryga skierowana bezpośrednio przeciwko chrześcijanom, którzy w swoich sercach pragną osiągnąć pełnię Chrystusową. Jest to diabelski spisek, mający na celu udaremnienie Bożego planu powołania armii uświęconych ludzi - kobiet i mężczyzn całkowicie oddanych panowaniu Jezusa w ich życiu!
Faktem jest, że diabeł jest przerażony chrześcijanami, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Rzeczywiście boi się on modlących się świętych bardziej, niż tego, że spędzi tysiąc lat związany łańcuchami!
Całe piekło trzęsie się i drży ze strachu przed skuteczną, gorliwą modlitwą jednego tylko wierzącego. Każda demoniczna zwierzchność znajdująca się w okręgach niebieskich kuli się ze strachu, słysząc wołania płaczącego dziecka Bożego ze złamanym sercem. Potężna modlitwa tylko jednej wstawiającej się osoby brzmi jak grzmiąca błyskawica w pieczarach przeklętych duchów. Nie ma takiego miejsca w piekle, które by nie było poruszone przez wierzącego, który zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż i całym swym sercem podąża za Chrystusem.
Jednak musimy zdawać sobie z tego sprawę, że każda dusza, która woła z rozdzierającą tęsknotą o głębię Chrystusową, stanie w centrum uwagi diabelskiego spisku przeszkadzania!
Pewien pastor z Arkansas napisał do mnie kiedyś następujące słowa: "Myślę, że nie jestem w tym odosobniony. Mojej największej walki nie toczę z jakimś ukrytym grzechem ciała, ale z utrzymaniem nieprzerwanego życia modlitewnego i studiowania Słowa Bożego!
Szatan rzadko kusi mnie grzechami natury seksualnej, ale udało mu się znaleźć jedną rzecz, która skutkuje raz za razem. Udaje mu się tak bardzo zająć mnie sprawami dnia codziennego, że nie pozostaje czasu na osobistą modlitwę i studiowanie Słowa Bożego!
Nie przyzwalam na to umyślnie. Naprawdę zawsze ponawiam starania spędzenia czasu w komorze modlitewnej. Ale gdy tylko się do tego zabieram, natychmiast jestem wplątany w różnego rodzaju sprawy i sprawy, które przeszkadzają. Ciągle się to powtarza. Diabeł ograbia mnie z mojego cennego czasu spędzonego z Bogiem! Może napisałbyś przesłanie o tym problemie, przed którym wszyscy stajemy..."
Podobnie jak miliony innych szczerych chrześcijan, także ten drogi pastor jest ofiarą demonicznego spisku przeszkadzania. Głównym celem diabła jest w tych atakach nasza komora modlitewna! On wie, że jest ona drzwiami do miejsca najświętszego - miejsca, w którym święci przywdziewają całą zbroję i gotowość na odparcie wszystkich ognistych pocisków szatana.
W jaki sposób diabeł odciąga wierzących od przerażającej go komory modlitewnej? Czy nasyła na ich myśli paradę erotycznych obrazów? Czy kusi ich kojącymi myślami o ucieczce w alkohol czy narkotyki? Czy wabi ich marzeniami o sławie i bogactwie?
Nie, nigdy! Diabeł wie, że osoba będąca w społeczności z Chrystusem nie da się skusić na żadną z tych trywialności. Prawdą jest, że te oczywiste pokuszenia nie są mu niezbędne do osiągnięcia jego celu. Zamiast tego, ten stary lis stara się przerwać każdą próbę wejścia w Bożą obecność. Używa wszystkich dostępnych mu metod, aby przeszkodzić wysiłkom chrześcijanina spędzenia czasu na modlitwie i studiowaniu Słowa Bożego!
Często obiecywałem sobie, że spędzę cały dzień na modlitwie i studiowaniu Słowa - z niewielkim skutkiem. Instruowałem wtedy moją żonę lub sekretarkę: "Niech nikt i nic mi nie przeszkadza. Ten dzień należy do Pana. Nie obchodzi mnie nawet, że dzwoni sam Prezydent Stanów Zjednoczonych. Nie można mi przerywać!"
Oczywiście, nigdy nie dzwoni prezydent. Zamiast niego dzwoni nastolatka mówiąca, że chce popełnić samobójstwo. Kiedy otrzymuję taki telefon, to zawsze chętnie na niego odpowiadam, ale po kilku minutach rozmowy z młodą kobietą rozpoznaję, że nie jest ona bynajmniej w żadnym stanie rozpaczy. Chciała raczej pochwalić się swoim przyjaciołom, że ze mną rozmawiała.
Gdy odkładam słuchawkę, ktoś puka do drzwi mojego biura. Okazuje się, że jest to gość z zagranicy nalegający koniecznie na dziesięciominutowe spotkanie ze mną. Pół godziny później moja sekretarka informuje mnie, że czekają na mnie inne ważne rozmowy. Zanim się zorientuję, mija kilka godzin i robi się późne popołudnie. Uderzyła we mnie plaga przeszkadzania. Zdałem sobie sprawę, że minął dzień i mój Mistrz został ograbiony z mojego najcenniejszego czasu!
Proszę, nie zrozumcie mnie źle. Chcę być dostępny dla ludzi, ale nie mogę odrzucić tego potężnego pociągnięcia od Ducha Świętego, jakie odczuwam w swoim sercu. Jest to duchowe przyciąganie - coś, co sprawia, że nie mogę się doczekać, kiedy pobiegnę do mojej komory modlitewnej i ukryję się w drogocennej obecności Jezusa!
Diabelski spisek przeszkadzania w moim życiu jest najbardziej zażarty za każdym razem, kiedy tylko jestem zdeterminowany, aby być sam na sam z Panem. Ostatnio, po uczynieniu wielkiego postanowienia, aby nic nie odciągnęło mnie od dnia modlitwy, znowu zostałem nagle zalany niespodziewanymi przeszkodami. Było to tak przytłaczające i oczywiste, że zawołałem na głos: "To są ponadnaturalne przeszkody! Sam diabeł stoi za tym przeszkadzaniem. Stale spiskuje, aby trzymać mnie z dala od mojego ukochanego Pana!"
Począwszy od tego dnia, jestem bardziej świadomy subtelnych pomysłów diabła w ograniczeniu mojej modlitwy i czasu studiowania Słowa Bożego. Oczywiście te przeszkody same w sobie nie są złe, ale często zła jest siła stojąca za ustaleniem czasu, w którym się one pojawiają. Warto o tym pomyśleć. Skoro szatan mógł opóźnić archanioła, który był w drodze aby przekazać Danielowi przesłanie, może on również opóźnić naszych gości lub dzwoniących do nas - na tyle długo, że właśnie zbiegnie się to z chwilą, kiedy udajemy się do komory modlitewnej!
Jeden z młodych usługujących opowiedział mi o swoich doświadczeniach ze spiskiem przeszkadzania. Wyglądało na to, że wszystkie przeszkody, jakie go spotkały były związane z ludzkimi potrzebami. Zawsze znalazł się ktoś, kto potrzebował pomocy - jego pomocy - i to właśnie w czasie, gdy odczuwał, że potrzebuje się modlić i szukać Pana. Po chwili pojawił się w jego duszy konflikt: rozterka pomiędzy pragnieniem modlitwy a współczuciem dla ludzi odczuwających zranienie.
Modląc się pewnego dnia, ten młody człowiek wypłakał całe to zdławione zamieszanie. Modlił się: "Panie, jak mogę odprawić kogoś w potrzebie? Jak mogę zaniedbać tych którzy są zranieni?"
Odpowiedź przyszła do niego wyraźnie i zdecydowanie: "Synu, jak możesz zaniedbywać mnie?"
Zadam Ci pytanie: Czy nie jest to sedno sprawy? Czy może być ktokolwiek lub cokolwiek ważniejsze dla nas od Pana? Czy jest taka potrzeba lub zranienie, które mogłoby być ważniejsze od samego Jezusa? Oczywiście, musimy znaleźć czas dla rodziny i dla innych, tak jak nam przykazuje Boże Słowo. Jednakże Chrystus musi być zawsze pierwszy!
Sam Jezus wycofywał się z wielkiego tłumu ludzi, będących w potrzebie, jaki go otaczał, aby móc w ciszy porozmawiać ze Swoim niebiańskim Ojcem. W życiu każdego chrześcijanina musi nadejść czas, kiedy popatrzy na tych wszystkich zranionych ludzi, potrzebujących czegoś od niego, włączając w to jego rodzinę i powie: "Musicie poczekać! Wrócę do was, ale najpierw muszę się pomodlić. Moja dusza jest głodna i muszę nakarmić się Bożym Słowem. Potrzebuję czasu spędzonego samotnie z Panem, gdyż w przeciwnym wypadku nie będę w stanie nic wam zaoferować oprócz mojego marnego ludzkiego współczucia!"
Nigdy nie wierzyłem, że szatan może wejść do komory modlitwy - miejsca uświęconego obecnością samego Boga, gdzie spotyka się z wołaniem oddanego wstawiennika. Ale diabeł nie musi wejść do komory modlitewnej, aby osiągnąć swoje cele. A to dlatego, że ma on nasze ciało za sprzymierzeńca!
Widzisz, nasze ciało jest w ciągłej wrogości względem Ducha Bożego i zawsze tak będzie. Jedynie poprzez ufanie w pełną chwały moc Ducha Świętego możemy objąć całkowite panowanie nad naszym ciałem.
Jednakże zbyt często pozwalamy naszemu ciału dochodzić do głosu, gdy wreszcie znajdziemy czas na samotne przebywanie z Bogiem. Wszyscy jesteśmy doskonale świadomi jakie są tego skutki: ciągłe ziewanie, pulsujące dzikie myśli, ograniczona zdolność koncentracji. Nasze nieposkromione myśli zaczynają wędrować w różnych kierunkach. Po chwili jesteśmy już zbyt zmęczeni, aby próbować się modlić.
Ciało wygrało bitwę. Podczas gdy Duch chciał doprowadzić nas do miejsca zwycięstwa, którego tak potrzebujemy, zmęczenie porwało nasze serca. Zastanawiam się, czy w takiej sytuacji Jezus nie staje przy nas, jak stał przy uczniach, pytając : "Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną?".
Pomyśl o tym przez chwilę. Apostoł Paweł nie nakazywałby nam poddania w posłuszeństwo każdej naszej myśli Chrystusowi, gdyby nie było to w naszej mocy. Mamy przychodzić do naszej komory modlitewnej zdeterminowani do tego, by uważać nasze ciało za całkowicie umarłe dla Chrystusa, obdzierając je ze wszelkiego zwierzchnictwa i panowania. Mamy moc, aby poddać, każde ziewnięcie, każdą błądzącą myśl, każdą fizyczną czy umysłową przeszkodę w posłuszeństwo Duchowi Świętemu, który jest w nas.
Oczywiście fizyczne wyczerpanie to inna sprawa. Bóg zasługuje na nasz najlepszy czas, godziny w których jesteśmy najbardziej produktywni. A jednak wartościowy czas jest rzeczą, którą On bardzo rzadko od nas otrzymuje!
Jeśli spędziliśmy dzień na wyczerpujących czynnościach, to wejdziemy w Jego obecność zmęczeni i utrudzeni. Umiłowani, kiedy przytrafi się wam coś takiego, to lepiej jest położyć się spać. Bóg nie jest surowym nadzorcą, daje swoim dzieciom sen. Modlitwa nigdy nie miała być ciężarem, lub powodem winy. Wręcz przeciwnie - modlitwa, która jest sednem życia w społeczności z Panem, powinna mieć miejsce, gdy jesteśmy żwawi pod względem umysłowym i fizycznym.
W Kościele pierwszego stulecia, w Jerozolimie, wdowy żydowskie były zaniedbywane w codziennym wydawaniu żywności. Oczywiście szukały one pomocy u przywódców Kościoła.
Ale apostołowie nie odczuwali pokoju w tym, aby nadzorować nad tym administracyjnym zadaniem kosztem czytania Słowa Bożego i modlitwy. Zwołali więc zgromadzenie kościoła i powiedzieli: "... Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach." (Dz 6:2).
W rezultacie tego siedmiu mężów "cieszących się zaufaniem" zostało wyznaczonych do zajmowania się wszelkimi administracyjnymi sprawami kościoła. W międzyczasie apostołowie zobowiązali się: "My zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa." (werset 4).
O rezultatach tego postanowienia czytamy: "A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał?" (werset 7). Kościół rósł, ponieważ ci mężowie nie zgodzili się na zaniedbywanie swoich pierwszorzędnych zadań!
Jednakże dzisiaj bardzo niewielu pastorów uczyniłoby tego rodzaju poświęcenie. Pewien posługujący spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: "Po prostu nie mam czasu na modlitwę. Jestem zbyt zajęty. Jest zbyt wiele spraw zajmujących mój czas". Inny pastor wyznał mi: "Nie modliłem się już od miesięcy. Rozważam słowo i od czasu do czasu mam krótkie chwile społeczności z Bogiem, ale nie mogę poddać się dyscyplinie modlitewnej".
Często otrzymuję żałosne listy od chrześcijan, którzy narzekają na brak życia i głębi duchowej w swoich kościołach. Wielu pisze: "Nasz pastor nie ma namaszczenia. Jego kazania są słabe, pozbawione jakiejkolwiek siły przekonania. Przez większość czasu wydaje się być czymś zaabsorbowany."
Nie chcę potępić żadnego ciężko pracującego, oddanego Bogu posługującego, bowiem to czy dany sługa powstaje, czy upada jest sprawą jego Pana [zobacz Rzymian 14,4 - przyp. tłum.]. Wielu kaznodziejów ewangelii nie jest dzisiaj świadomych, że stali się ofiarami diabelskiego spisku przeszkadzania!
Ludzie ci są ciągle w biegu, przytłoczeni lawiną obowiązków i drobnych spraw. Problem pogarsza się jeszcze bardziej, gdy są w trakcie budowy budynku zborowego. Czują się zobowiązani do ciągłego biegania po terenie budowy, trzymając pieczę nad wszystkim, co się tam dzieje.
Takie ciągłe bieganie może stać się nałogowym sposobem życia dla wielu pastorów. (Mój dziadek nazywał takich posługujących "kaznodziejami z piaskiem w butach"). W czasie tego biegania i starań, by utrzymać wszystkie sprawy w swoich rękach zaniedbują Pana, okradając tymczasem swój zbór.
Wierzę, że jest to jeden z głównych powodów tego, że wielu chrześcijan odpada od wiary - szczególnie młodych ludzi. Martwi, pozbawieni namaszczenia kaznodzieje stają się tak zaabsorbowani sprawami codziennymi, że nie pozostaje im czasu na modlitwę i zdobycie świeżego słowa pochodzącego z nieba. Skuliłem się w sobie, gdy usłyszałem, że pastor jednego z największych kościołów ewangelicznych powiedział mi: "Nie mogę znaleźć chwili czasu, aby się pomodlić. W kościele dzieje się zbyt wiele rzeczy, a mój zbór nie może sobie beze mnie dać rady."
Ten człowiek nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę zbór wolałby, aby ich posługujący przebywał sam na sam z Bogiem, a sprawami codziennymi pozwolił zająć się starszym i diakonom. Żaden sługa Boży nie może postępować jak prezes korporacji. Jego czas ma być oddany modlitwie i studiowaniu Słowa Bożego!
Dziękuję Bogu za każdego Jego sługę, który pozostaje wierny zborowi i rodzinie. Tacy ludzie są sprawiedliwi, sumienni, a ich życie to otwarta księga dla wszystkich. Jednak każdy sługa Boży może dostać się pod panowanie szatańskiego spisku przeszkadzania i w konsekwencji być pozbawionym głębokiego życia z Panem!
Każdy zbór, który kocha swojego pastora powinien modlić się o niego bez ustanku: "Boże, zachowaj naszego pastora od ducha błąkania się. Zachowaj go od diabelskiego spisku. Spraw, aby wiedział, że musi unikać szatańskich pułapek i uciekać niczym uwolniony ptak do niebiańskiego schronienia!"
Diabelski spisek przeszkadzania najefektywniej działa w domach chrześcijańskich. Niezliczone mnóstwo rzeczy, które przeszkadzają żonom i mężom we wspólnej modlitwie nie są przypadkiem. A ci, którzy w końcu zdecydują się na modlitwę zauważają, że nękanie różnymi przeszkodami jeszcze się nasiliło!
Diabeł wie, że nie musi rozbijać domów chrześcijańskich, aby osiągnąć swój główny cel. Wystarczy, że oderwie Boże dzieci od modlitwy i od Bożego Słowa. On wie, że jeśli może przeszkodzić w modlitwie i studiowaniu Słowa i, to zachwieją się w swojej wierze.
Poza tym niemodlący się rodzice są słabymi rodzicami. Nie mają żadnego duchowego autorytetu, aby powstrzymać ducha tego świata z dala od swoich domów. Nie są żadnym zagrożeniem dla królestwa szatana ani żadnej z jego warowni. W rezultacie ich dzieci stają się ofiarami demonicznego zwiedzenia.
Większość rodziców, którzy się nie modlą marnuje czas, siedząc godzinami przed telewizorem. Wzrastają tym samym w duchowym zatwardzeniu i otępieniu. Czas, który tak naprawdę należy do Boga wykradany jest przez telewizor - to jest realne zło posiadania tego urządzenia!
Rozważcie następujący fakt: W ciągu 18 lat swojego życia przeciętny nastolatek spędza sześć lat przed telewizorem, a zaledwie 4 miesiące w kościele. Tragedią jest, że większość chrześcijan z trudem wytrzymuje jednogodzinne uwielbienie, podczas gdy z łatwością potrafi przesiedzieć 3 godziny bez najmniejszego śladu zniecierpliwienia, oglądając jakiś program telewizyjny!
Jeszcze nie tak dawno temu ci wierzący, którzy obecnie są jałowi, byli wrażliwi na wewnętrzny głos Ducha Świętego, przywołującego ich do komory modlitewnej. Jednak ten głos został zagłuszony przez natłok światowych głosów emanujących z ekranu! Już nie słyszą tego cichego głosu Bożego po tym, jak spędzili przed telewizorem tygodnie i miesiące, marnując drogocenne godziny.
Możesz w tym miejscu powiedzieć: "Ale wszyscy potrzebujemy równowagi, a każdy telewizor ma wyłącznik. Wystarczy, że się go po prostu wyłączy". Ale faktycznie jak wielu chrześcijan to robi? Ilu ma na tyle samokontroli, by uciszyć te hałaśliwe głosy ze świata i udać się na osobność, aby w ciszy słuchać głosu Bożego? Gdzie są chrześcijańscy rodzice, którzy mają odwagę przejąć kontrolę nad spiskiem mającym miejsce w ich własnych domach i wyłączają telewizor na tak długo, aby w modlitwie usłyszeć Pana?
Poza całą nagością, brudem i bezbożną niemoralnością prawdziwy problem z telewizją polega na tym, że zabiera ona zbyt wiele czasu, trzymając nas z dala od społeczności z Panem, której tak bardzo potrzebujemy. Musimy po prostu w Bożym autorytecie przeciwstawić się nadużywaniu telewizji, a czas, który zaoszczędzimy nie oglądając jej musi być oddany Panu w komorze modlitewnej. W przeciwnym wypadku nie będziemy przygotowani na wielkie wstrząśnięcie, jakie spadnie na całą ludzkość, ponieważ nasze domy będą pozbawione ochraniającego Bożego muru ognistego!
Pan doprowadził mnie do podjęcia następujących kroków, aby strzec swojego czasu modlitwy i ostać się przed wszelkimi spiskami diabelskimi. Wierzę, że te kroki są również dla ciebie:
- 1. Uczyń społeczność z Panem twoim nadrzędnym celem w życiu.
Z twojej strony musi to być decyzja życia i śmierci. Społeczność z Panem w modlitwie i studiowanie Słowa Bożego nie mogą być czymś opcjonalnym. Nie powinieneś myśleć tylko tak: Powinienem się modlić, ale tak: Bez modlitwy nie mogę przeżyć. Job stwierdził: "... zachowałem w sercu słowa pochodzące z jego ust [słowa ust jego cenię bardziej niż niezbędny dla mnie pokarm - KJV]" (Job 23:12).
Tylko wtedy, gdy modlitwa stanie się dla ciebie wystarczająco ważna, znajdziesz na nią czas. Jednak większość chrześcijan, włączając w to pastorów, zaniedbuje modlitwę tylko dlatego, że nie zdaje sobie sprawy z jej ważności i skuteczności. Wiem, że jako pastor nie śmiem usługiwać ludziom zanim najpierw nie usłużę Panu, inaczej będę nieużytecznym sługą.
Prawda jest taka, że niemożliwą rzeczą jest zmarnowanie czasu, gdy modlisz się, szukając Boga. Ponadto wyszedłszy z komory modlitewnej, mąż lub niewiasta modlitwy osiąga więcej i robi to w krótszym czasie, z mniejszym pośpiechem i wysiłkiem.
W każdym razie najbardziej efektywną pracę dla Boga wykonujemy będąc na kolanach. Osoby, które się nie modlą biegają w zamieszaniu, to tu to tam, chcąc czynić wielkie rzeczy. Ale w tym czasie modlący się chrześcijanin swoją modlitwą porusza królestwa, burzy warownie i jednocześnie staje się potężny w Bogu!
- 2. Musisz traktować swoje umówione spotkania z Bogiem za bardziej święte, niż jakiekolwiek spotkanie z ludźmi, bez względu na to, kim oni są!
akże żenujące musi być dla nieba patrzenie na to, jak my chrześcijanie darzymy tak małym poważaniem majestat naszego Boga, Króla chwały. Sposób, w jaki każemy Mu na nas czekać jest często lekceważący. Z byle przyczyny odwołujemy plany spotkania się z Nim w Jego przedsionkach - a wszystko to dla najmniejszej błahostki!
Czy można sobie wyobrazić kogoś, kto każe czekać Stwórcy wszechświata, a ogląda właśnie swój ulubiony program w telewizji? A jednak większość z nas tak postępuje! Co gorsza często w ogóle nie zawracamy sobie głowy pojawianiem się w Bożej obecności. Problem nie polega na tym, że zapominamy o naszym spotkaniu z Nim, ale na tym, że rozmyślnie odmawiamy pojawienia się przed Jego obliczem!
Izajasz rozpaczał: "Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego" (Iz 53:3). Kiedy pozwalam na to, że pomiędzy mną a moimi spotkaniami z Bogiem stają przeszkody, to tym samym ukrywam moją twarz przed Nim i nie cenię Go!
- 3. Musisz odrzucić każdą przeszkodę, która leży w twojej mocy i objąć władzę duchową nad tymi, które uznasz za ponadnaturalne!
Oczywiście niektóre z przeszkód są moim dziełem i w większości są to rzeczy nie mające sensu. Nie ma nic ze spisku w wielu przeszkodach, na które pozwalam w ciągu dnia. Ale ukochani, musicie ciągle być świadomi, że szatan może spiskować i naprawdę robi to, aby przeszkadzać wam w ponadnaturalny sposób, kiedy tylko chcecie oddać się modlitwie i oczekiwaniu Pana!
Jednak dziękuję Bogu, że nigdy nie jesteśmy zdani na łaskę szatana i jego podstępów. Możemy ujawnić jego taktykę, wypowiedzieć słowo wiary i w imieniu Jezusa zatrzymać każdą przeszkodę. Przez moc Ducha Świętego, który jest w nas możemy oczyścić nasze drogi do Pańskich bram i przyjść z odwagą do Jego tronu łaski, aby otrzymać pomoc w czasie potrzeby. Tego pragnie Pan dla nas wszystkich.
Czy umartwisz dzisiaj swoje ciało i powrócisz do komory modlitewnej na społeczność z Panem? Czy zaniechasz światowych, zmarnowanych godzin spędzonych przed telewizorem po to, aby zyskać to, czego nic na tej ziemi nie może ci dać?
Wołaj do Jezusa, aby cię dzisiaj wybawił przez moc Swego Ducha. Przejmij kontrolę nad szatańskim spiskiem przeszkadzania w twoim życiu, który ma na celu uczynienie cię rozbitkiem w wierze. Wejdź w pełnię chodzenia z Chrystusem. Tak, jak Bóg to dla ciebie zaplanował.
Amen!