Szałas na dachu

Tutaj w Times Square Church przeznaczyliśmy ten rok na modlitwę o przebudzenie. Przez "przebudzenie" nie mamy na myśli jakiegoś wielkiego emocjonalnego poruszenia, powodującego przyjazdy ludźmi z okręgu wielu kilometrów celem zobaczenia czegoś sensacyjnego. Zamiast tego pragniemy ludzi, którzy są przygotowani - przygotowani w świętości! Pragniemy przebudzenia świętej obecności Pana, gdzie wszystko będzie tak bardzo podobać się Bogu, że stąpi, aby zaspokoić każdą potrzebę, gdzie Boża chwała będzie objawiona!

W księdze Nehemiasza, w rozdziale ósmym, możemy znaleźć to, co ja nazywam "pięcioma absolutnymi dowodami przebudzenia". Nic nie może być nazwane przebudzeniem lub ożywieniem jeśli te pięć dowodów nie jest obecnych. Księga Nehemiasza jest księgą przebudzenia. Jest to historia 42 360 Żydów powracających do Jerozolimy z wygnania w Babilonie, aby odbudować mury i wrócić na stare ścieżki świętości i prawdziwego uwielbiania. Opuszczenie Babilonu przez nich jest symbolem wierzących opuszczających martwe, idące na kompromis, światowe kościoły, aby udać się wraz ze świętą resztką na Święty Syjon, aby wrócić na stare ścieżki i podążać z ludem i pasterzami, którzy chodzą w prawdzie.

Ta święta resztka podwinęła swoje rękawy i pracowała w jedności po to, aby usunąć śmieci i plugastwo, które zanieczyściły Jerozolimę. Oni odbudowali rozsypujące się mury i postawili bramy. Właśnie to robimy w Times Square Church: usuwamy nagromadzone śmieci - śmieci fałszywych doktryn, materializmu, grzechu i kompromisu za kazalnicą jak i w ławkach kościelnych! Odbudowujemy mury, które zostały zburzone. Setki chrześcijan zostało obrabowanych i zniszczonych przez moce szatańskie, domy i małżeństwa są w totalnym nieładzie, wielu jest odstępcami pragnącymi Bożego Słowa. Pracujemy razem stawiając mury i bramy, aby odeprzeć wroga. Bóg zgromadza tę resztkę, która uciekła z Babilonu i jest gotowa postawić pięć wielkich kroków odbudowy i przebudzenia.

"Zgromadził się tedy cały lud co do jednego na placu, który był przed Bramą Wodną, i uproszono Ezdarasza, pisarza, ażeby przyniósł księgę Zakonu Mojżeszowego, który Pan nadał Izraelowi. Przyniósł więc Ezdrasz, kapłan, Zakon na zgromadzenie, złożone z mężczyzn i kobiet, wszystkich, którzy mogli słuchać ze zrozumieniem, a było to pierwszego dnia siódmego miesiąca. I czytał z niego na placu, który był przed Bramą Wodną, od samego świtu aż do południa wobec mężczyzn i kobiet, tych, którzy mogli rozumieć, a uwaga całego ludu była skupiona na treści Zakonu... Ezdrasz więc otworzył księgę na oczach całego ludu... a gdy ją otworzył, cały lud powstał" (Nehemiasza 8:1-5).

Ich wołanie brzmiało: "Przynieś nam prawdziwe Słowo Pana!" Ezdrasz stał na podniesionym, drewnianym podium i czytał Słowo Boże przez sześć godzin podczas gdy tłum stał, przysłuchując się z uwagą, dowiadując się, że powodem ich cierpienia był ich własny upór i bunt. Najpewniejszym dowodem przebudzenia w duszy, kościele lub mieście jest wielki głód Słowa Bożego. Odstępni chrześcijanie nie chcą słuchać Słowa - to ich nudzi! Wszystko, czego pragną to podekscytowanie. Odstępni kaznodzieje nie głoszą dużo z Bożego Słowa - zamiast tego głoszą krótkie kazanka. Nie głoszą zakonu, ponieważ to powoduje przekonanie o grzechu i potrząsa kościołem! To sprawia, że idący na kompromis wiją się z bólu!

Tam gdzie działa Duch Święty, ludzie w ławkach kościelnych domagają się Słowa. Otrzymuję setki listów od wygłodzonych świętych wołających: "Jesteśmy tacy głodni. Nie słyszymy prawdziwego Słowa. Otrzymujemy martwą literę bez żadnego namaszczenia - czyste pochlebstwa!" Tam, gdzie działa Bóg wszędzie można znaleźć Biblie. Ma tam miejsce podekscytowanie głoszeniem i nauczaniem z prawdziwym szacunkiem dla Słowa. Słowo jest miłowane i czczone.

Jakże smutne jest to, że w wielu charyzmatycznych zborach głoszenie jest z trudem znoszone. Oni nie mogą się doczekać aż kazanie się skończy, aby przejść do uwielbiania i wychwalania. Muzyka, rozrywka oraz specjalni śpiewacy są tym czego pragną! Kiedy przychodzi Duch Święty, w centrum nie pozostaje już dłużej żaden sławny ewangelista lub nauczyciel, stojący na podium, ale witane jest Słowo. Wołaniem ludu będą słowa: "Panie, chcę tego wszystkiego: dobrego, złego, przykazań, obietnic, całego Bożego poselstwa".

"Ezdrasz pobłogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud, podniósłszy swoje ręce odpowiedział Amen, Amen! Następnie skłonili swoje głowy i oddali Panu pokłon z twarzami zwróconymi ku ziemi... I czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było czytane. Wtedy Nehemiasz... oraz Ezdrasz, kapłan i pisarz, i Lewici, którzy objaśniali lud, rzekli do całego ludu: Dzień dzisiejszy jest poświęcony Panu, waszemu Bogu, nie smućcie się i nie płaczcie; gdyż cały lud, słuchając postanowień Zakonu, płakał" (Nehemiasza 8:6-9).

Ich pierwszą reakcją na Słowo było podekscytowanie i radość. Oni wykrzyknęli: "Amen, amen, podnosząc swoje ręce". Dawid powiedział: "Podnoście ręce ku świątyni i błogosławcie Pana" (Psalm 134:2). Ale Słowo wkrótce spowodowało, że upadli na swoje twarze. Kiedy Słowo Boże sprowadza nas na ziemię, wtedy ma miejsce prawdziwa pokuta. "Następnie skłonili swoje głowy i oddali pokłon z twarzami zwróconymi ku ziemi." "...cały lud, słuchając postanowień Zakonu, płakał." Oni trzęśli się z powodu Bożego Słowa i wziąwszy je sobie do serca pokutowali!

Kiedy przychodzi przebudzenie Ducha Świętego, chrześcijanie nie trzymają się urazy, nie plotkują, nie odgrywają się i nie krytykują. Nie próbują korygować i poprawiać zboru ani pastorów. Nie siedzą ciągle przed telewizorem, jak nałogowcy! Nie! Oni leżą na twarzy przed Bogiem, płacząc, ponieważ Słowo chłoszcze ich serca. Nie osądzają ani nie oglądają się na innych. Są przekonani przez Słowo, że sami nie dorastają do Bożych standardów!

"I rzekł do nich: Idźcie, najedzcie się tłustego jadła i napijcie się słodkich napojów, udzielcie też tym, którzy nic nie przygotowali, gdyż dzień dzisiejszy jest poświęcony naszemu Panu; nie smućcie się, wszak radość z Pana jest waszą ostoją. Lewici zaś uspokajali cały lud, mówiąc: Uspokójcie się, gdyż dzień dzisiejszy jest święty, nie smućcie się. Rozszedł się więc cały lud, aby się najeść i napić, i udzielić innym, i urządzić wielką radosną uroczystość, gdyż zrozumieli słowa, które im podano" (Nehemiasza 8:10-12).

Gdziekolwiek miłość do Słowa Bożego zostaje przywrócona, a pokuta jest rezultatem tego i gdziekolwiek następuje samoumartwienie grzechu, tam zawsze nadejdzie potężna fala radości i świętowania. Jednak dzisiaj w Kościele występuje również pewien rodzaj sztucznej radości oraz fałszywego świętowania. Jest to uwielbienie samego siebie oraz bałwochwalstwo - tańczenie wokół złotego cielca! Potrzebujemy ogromnego rozeznania, by poznać różnicę pomiędzy prawdziwą radością wynikającą z pokuty, a fałszywą radością bałwochwalców.

Mojżesz i Jozue zeszli z góry z powodu wielkiego krzyku w obozie, mówiąc: "Nie jest to odgłos okrzyków po zwycięstwie, nie jest to odgłos okrzyków po klęsce, lecz słyszę odgłos śpiewu" (2 Mojżeszowa 32:18). Oni wykrzykiwali, śpiewali i tańczyli, ale Mojżesz dobrze wiedział, że to wszystko wypływa z ciała. On wiedział, że to był lud twardego karku, buntowniczy, pełen pożądliwości, cudzołóstwa, nagości oraz zmysłowości. To był krzyk bałwochwalstwa!

Czy potrafisz to rozróżnić? Jeśli nie ma głoszenia zakonu, aby przekonać o grzechu, jeśli nie ma płaczu oraz leżenia na twarzy przed Panem - jeśli nie ma miłości do napominającego Słowa Bożego - jeśli nie ma pokuty - wtedy nie ma tam duchowego okrzyku radości ani pobożnej pieśni! Bądź czujny bo możesz dać się złapać w pieśń bałwochwalstwa!

Dlaczego miało miejsce tak wielkie weselenie się, tak uroczysty duch radości w przebudzeniu opisanym w księdze Nehemiasza? Oni mieli wielką radość "...gdyż zrozumieli słowa, które im podano" (Nehemiasza 8:12). Innymi słowy oni to rozeznali, wzięli sobie do serca i byli temu posłuszni!

"Następnego dnia zgromadzili się naczelnicy rodów całego ludu oraz kapłanów i Lewitów u Ezdrasza, ażeby dokładnie poznać postanowienia Zakonu. I znaleźli przepis w Zakonie, jaki Pan nadał przez Mojżesza, że w czasie święta w siódmym miesiącu synowie izraelscy mają mieszkać w szałasach i że należy ogłosić i obwołać po wszystkich ich miastach i w Jeruzalemie: Wyjdźcie w góry i przynieście gałązki oliwne, gałązki sosnowe, gałązki mirtowe, gałązki palmowe oraz gałązki z drzew liściastych, aby pobudować szałasy, jak jest napisane.

Wyszedł więc lud i przyniósł, i pobudowali sobie wszyscy szałasy czy to na dachu, czy na swoich podwórzach, a także na dziedzińcach domu Bożego i na placu przy Bramie Wodnej, i na placu przy Bramie Efraimskiej. Całe tedy zgromadzenie, wszyscy, którzy powrócili z niewoli, pobudowali sobie szałasy i mieszkali w szałasach, czego synowie izraelscy nie zrobili od czasów Jozuego, syna Nuna, aż do tego dnia; toteż zapanowała bardzo wielka radość" (Nehemiasza 8:13-17).

Słowo Pana zostało przywrócone, a pokuta i posłuszeństwo były szczere i prawdziwe. Radość Pana stała się ich siłą, ale czegoś ciągle brakowało: szałasów! Nie będzie prawdziwego i trwałego przebudzenia, ani pełni Boga, dopóki nie zbudujemy szałasu! Naprawdę jest to poselstwo na te ostateczne dni.

Liderzy, kapłani oraz Lewici zgromadzili się wraz z Ezdraszem, aby przeszukiwać Pismo, aby dowiedzieć się czego Bóg od nich chce. Oni znaleźli coś, co Pan przykazał im wiele lat temu, wieczne przykazanie, które było ignorowane od dni Jozuego. Zostało ono odnalezione w III Księdze Mojżeszowej 23:40-43: "W pierwszym dniu weźmiecie sobie owocu ze szlachetnych drzew, gałązki palmowe, gałązki z drzew rozłożystych i z wierzby znad potoku i będziecie się weselić przed Panem, Bogiem waszym, przez siedem dni. Będziecie je uroczyście obchodzić jako święto Pana przez siedem dni co rok. Jest to wieczna ustawa dla waszych pokoleń. W siódmym miesiącu będziecie je obchodzić, będziecie mieszkać w szałasach przez siedem dni. Wszyscy krajowcy w Izraelu mieszkać będą w szałasach, aby wiedziały wasze przyszłe pokolenia, że w szałasach kazałem mieszkać synom izraelskim, gdy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej. Ja, Pan, jestem Bogiem waszym." Przez siedem dni lud Boży miał wybudować tymczasowe schronienie (hebrajskie "Sukka"), którego dach zrobiony był z różnego rodzaju gałęzi. Nakazano im, aby przez siedem dni mieszkali w swoich szałasach.

Gazeta New York Times poświęciła cały paragraf temu, jak budować Sukka. W Nowym Jorku budowane są one na małych balkonach, podwórkach i dachach pod koniec września aż do pierwszego tygodnia października. Spośród 613 żydowskich przykazań właśnie to nadal jest uważane za jedno z najważniejszych. Ortodoksyjni Żydzi praktykują to święto rygorystycznie. Mieszkanie w chatce ma dzisiaj nadal swoje przesłanie: "Jesteśmy tylko przechodniami na tym świecie - spędzamy tu tylko noc, dlatego nie możemy zajmować się światowymi przyjemnościami i próżnościami". Sukka jest tak święty dla Żyda, że grzechem jest wzięcie z niego nawet drzazgi, aby jej użyć jako wykałaczki! Nawet niemiły zapach zanieczyszcza Sukka. Mówi się, "że jeśli ktoś nie potrafi przestrzegać Sukka [Święta Namiotów albo Szałasów], to nie będzie potrafił przestrzegać żadnego z 613 przykazań zawartych w Torze!"

W czasach Nehemiasza, liderzy w Jerozolimie ogłosili: "Znowu będziemy obchodzić święto Sukkot! Idźcie w góry i przynieście gałęzi z drzewa oliwnego, sosnowego, mirtowatego oraz palmowego i zróbcie sobie Sukka, tak jak jest to zapisane." Jakże ekscytująca atmosfera musiała unosić się w powietrzu: dzieci i rodziny, wszyscy obładowani gałęziami budując Sukka! Jakiż to musiał być widok, patrząc z góry: na każdym dachu mała chatka, goście obozujący na każdym pustym gruncie bądź placu miasta oraz w przedsionkach świątyni. Nawet Ezdrasz, Nehemiasz oraz wszyscy kapłani obozowali w szałasach! Przez siedem dni nikt nie jadł, ani nie spał w swoim domu, nikt nie spał w wynajętym pomieszczeniu. Cała ludność mieszkała w tymczasowych chatkach!

To nie było siedem dni niewygody. Przeciwnie, było to siedem dni radości oraz wielkiego zadowolenia. "...będziecie się weselić przed Panem, Bogiem waszym, przez siedem dni" (3 Mojżeszowa 23:40). "Przez siedem dni będziesz świętował na cześć Pana, Boga twego, na miejscu, które Pan wybierze, gdyż błogosławić ci będzie Pan, Bóg twój, we wszystkich twoich plonach i w każdym dziele twoich rąk, i będziesz prawdziwie radosny" (5 Mojżeszowa 16:15).

Obecnie bardzo dużo się głosi o Święcie Szałasów. Mówi się, że kościół wchodzi w czas swego żniwa, "zbierania zboża i moszczu", czas błogosławieństwa oraz wzrostu, że jesteśmy w okresie wielkiej radości i śpiewu, okresie wspaniałej radości w Panu! Ale to, czego brakuje z tego poselstwa to Sukka - przeniesienia się do chatki! Całe to wychwalanie, uwielbianie. wykrzykiwanie oraz zadowolenie powinno mieć miejsce w szałasie, "w miejscu, które Pan wybierze ".

Co to wszystko znaczy dla nas w obecnych czasach? Co wspólnego ma dzisiaj Sukka z chodzeniem z Jezusem?

Siedem dni spędzonych w szałasie są aluzją do siedemdziesięcioletniego okresu życia człowieka. Sukka miał przypominać jak tymczasowe jest życie tutaj. Kiedy więdły liście na gałązkach, z których wykonany był szałas, mieli oni dostrzec zanikanie życia, zdrowia i siły. Bóg chciał, aby ich serca i umysły były skoncentrowane na wieczności. Mieli przypominać sobie oraz swoim dzieciom: "My tylko obozujemy tutaj. Nie radujemy się tylko tymi ziemskimi błogosławieństwami, ale powodem naszej nadziei i radości jest miasto zstępujące z nieba - Syjon!" W czasach Nehemiasza, Bóg chciał, aby zrozumieli oni: "Odbudowaliście mury, postawiliście bramy, założyliście domy i zasadziliście ogrody oraz winnice. Pan jest dobry, ale to nie jest wasze miejsce odpocznienia. Musicie wyglądać miasta, którego budowniczym i stworzycielem jest Bóg!" Dawid kochał Syjon, swoje miasto. Napisał wspaniałe poematy oraz pieśni o jego pięknie: "Pięknie wzniesiona jest rozkosz całej ziemi, Góra Syjon... miasto Króla Wielkiego" (Psalm 48:3). Dawid wzbogacił się i ofiarował fury złota i srebra na budowę świątyni: "w złocie, w srebrze, w spiżu i żelazie, bez liczby..." (1 Kronik 22:16). Pomimo tego wszystkiego Dawid wypowiedział nieprawdopodobne stwierdzenie: "...gdyż jestem tylko przychodniem u ciebie, wędrowcem jak wszyscy ojcowie moi" (Psalm 39:13). To zostało powiedziane, gdy Izrael już się osiedlił i dobrze mu się powodziło. Słowo "wędrowiec" oznacza kogoś, kto zamieszkuje jakieś miejsce, ale jest tam obcy, kogoś, kto tylko przejeżdża lub przechodzi. Słowo "obcy" w języku hebrajskim pochodzi od słowa oznaczającego "cofnąć się ze strachu, tak jakbyś znalazł się w obcym miejscu". Wszyscy nasi ojcowie w wierze postrzegali ten świat jako "obcy kraj". Byli obcymi, obywatelami innego świata.

"Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę osiedlił się jako cudzoziemiec w ziemi obiecanej na obczyźnie, zamieszkawszy pod namiotami z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tejże obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta mającego mocne fundamenty, którego budowniczym i twórcą jest Bóg... Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej powrócić; Lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto" (Hebrajczyków 11:8-10.13-16). Oni pragnęli "lepszej ojczyzny, to jest niebieskiej". Istnieje kraj lepszy niż Ameryka czy jakikolwiek inny kraj, z którego pochodzisz. Jest to Nowe Jeruzalem - niebo z Chrystusem!

Dlaczego Bóg miałby umieszczać cały naród w małych chatkach na siedem dni? Ponieważ On wie w jak strasznym niebezpieczeństwie są jego dzieci, kiedy im błogosławi. On wie jak łatwo wikłamy się w różne rzeczy i zapominamy o Nim stając się zaślepionymi wygodą i łatwizną. On wie jak bardzo jesteśmy skłonni do tego, aby pobłażać sobie i zostać usidlonymi przez rzeczy ziemskie.

Pieśń Mojżesza była proroctwem, przepowiadającym końcowe odstępstwo ludu Bożego, kiedy zaczną cieszyć się powodzeniem materialnym. "Utył Jeszurun [lud Boży] i wierzga [stał się niesforny] - utyłeś, stłuściałeś, zgrubiałeś - i porzucił Boga, który go stworzył, znieważył skałę zbawienia swojego" (5 Mojżeszowa 32:15). Nie jest to poselstwo tylko dla bogatych, ale dla nas wszystkich. Im bardziej jesteśmy błogosławieni, tym większe mamy skłonności do tego, by pragnąć, zagrzebywać się w tym świecie, by się przywiązać, by kupować i wydawać coraz więcej. Każda rzecz, którą kupujemy jest jak kolejna lina przywiązująca nas do tej ziemi! Pan chce, aby nasze serca były w "chatce", w Sukka. Chce, abyśmy każdego dnia po kilka razy przypominali sobie: "Jestem obcy! Ja tylko pielgrzymuję! Nie mam tutaj żadnych korzeni. Zmierzam do lepszego kraju. Dziękuje Ci Panie za wszystkie moje błogosławieństwa - ale ja raduję się z tego, że jestem obywatelem Syjonu".

Wszystko, co Bóg nam dał, otrzymaliśmy w dzierżawę! My jesteśmy tylko nadzorcami. Dużo jest napisane o Ziemi Obiecanej. Bóg obiecał dać Izraelowi ziemię Kanaan, kraj opływający mlekiem i miodem, ale Bóg nigdy nie zrezygnował z prawa własności - On tylko im ją wydzierżawił. "Ziemi nie będzie się sprzedawać na zawsze, gdyż ziemia należy do mnie, a wy jesteście u mnie przybyszami i mieszkańcami" (3 Mojżeszowa 25:23). Oni mogli tylko sprzedać prawa do plonów, a nawet najbiedniejszym oddawano ziemię w rok jubileuszowy.

Bóg jest właścicielem wszystkiego, co mamy. My stale mówimy: "Panie, oddaję to Tobie!" Ale tak naprawdę nigdy nie mieliśmy nic na własność. "Mój bowiem jest wszelki zwierz leśny, tysiące zwierząt na górach... I moje jest to, co rusza się na polach... Bo mój jest świat i to, co go napełnia" (Psalm 50:10-12). Pan mówi do nas: "Idź do szałasu na dachu - zbadaj swoje serce!" Czy jesteś tylko zarządcą Jego własności? Jak dużo wydajesz na siebie samego w porównaniu z wydawaniem na Jego dzieło, w świetle wieczności i kruchości życia?

Wielkim skutkiem wylania Ducha Świętego jest złożenie wszystkiego na ołtarzu Boga, kiedy to odwracamy nasz wzrok od rzeczy, które posiadamy. W dniu Pięćdziesiątnicy zostało powiedziane: "A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne" (Dzieje 4:32).

"Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy" (1 Piotra 2:11). Jest to prawie niemożliwe, by ludzie poniżej 50-ego roku życia myśleli o wiecznych wartościach, ponieważ zakładają oni, że nadal pozostało im na to tak wiele czasu. Kiedy będziesz miał 60 lub 70 lat, natura nauczy cię jak krótkie jest życie! Wtedy znacznie łatwiej jest myśleć o sobie, jako o obcym tutaj! Ale Bóg zatrzymuje nas wszystkich w kwiecie wieku, pozwala się nam radować, a następnie sprawia, że zaczynamy być rozsądni i pytamy samych siebie: "Czy nasze młodzieńcze, szkodliwe pożądliwości są warte ryzyka w świetle wieczności?"

Mojżesz wolał "znosić uciski wespół z ludem Bożym, a niżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu" (Hebrajczyków 11:25). Tak więc Pan poucza nas, abyśmy poszli do szałasu, rozważyli jak krótkie jest życie, cierpieli przez chwilę i znosili trud ze względu na radość, która jest dla nas przygotowana (patrz Hebrajczyków 12:2 BG) "...Bo czymże jest życie wasze... Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika" (Jakuba 4:14). Spróbuj powiedzieć to młodym ludziom!

Szałas ma na celu wyrzucić z nas świat. Idź tam! Pokonaj ambicję! Zabij pychę! Wszystkie niezrealizowane cele powodowane ambicją są otwartymi drzwiami dla wszelkiego rodzaju grzechu i pożądliwości. Ludzie mówią: "Jaki jest sens tego wszystkiego? Nigdy mi się nie uda." Tak więc pobłażają sobie! Słuchają kłamliwych duchów. Rozpoznaj te głosy, one są demoniczne.

Bez życia w pokucie i oddzieleniu się od świata nie może być prawdziwego przebudzenia. "A rodowici Izraelici odłączyli się od wszystkich obcoplemieńców. Potem powstali i wyznali swoje grzechy oraz przewinienia swoich ojców" (Nehemiasza 9:2). Gdziekolwiek ma miejsce biblijne odnowienie, tam będzie stale wzrastająca świadomość Bożego wołania do oddzielenia się od wszystkiego, co zmysłowe i światowe.

Obserwuję od wielu lat, że to właśnie ci oddzieleni, opanowani przez Jezusa, żyjący świętym życiem chrześcijanie wywierają największy wpływ na świecki świat. Bezbożni oczekują od chrześcijan, aby byli oddzieleni od świata i czyści. Oczekują, że będą oni zupełnie "inni" w porównaniu do nich samych. Na ulicach Nowego Jorku wypełnionymi przestępstwami, gdzie demoniczne moce wszędzie szaleją, jedynie czysty, oddzielony od świata, wypełniony Chrystusem chrześcijanin może zmusić wroga do ucieczki. Natomiast chrześcijanie idący na kompromis są odstraszani i potępiani przez własne grzechy.

Bóg wzbudza resztkę wierzących, którzy chcą przebudzenia - ale tylko jeśli to przebudzenie dostosuje wierzących do obrazu Jezusa Chrystusa. A kiedy owe przebudzenie przyjdzie w swej pełni, to większość chrześcijan nawet tego nie rozpozna, a jeśli już rozpozna, to je odrzuci. Ta resztka oddzielona od świata usłyszy dźwięk trąby i będzie wiedzieć, co mówi Bóg.

Polish