Wyłączność Chrystusa

W czwartek 20 września 2001 r. prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosił płomienną mowę na forum połączonych izb Kongresu. Ostrzegł w niej Amerykanów, że rozpoczęła się wojna przeciwko światowemu terroryzmowi. Prezydent określił naturę tego konfliktu jako bitwę pomiędzy wolnością a religijnym terroryzmem. Terroryści, z którymi prowadzona jest walka starają się narzucić swoje przekonania religijne całemu światu.

Taki właśnie jest cel wszystkich ekstremistów islamskich, czemu sami nie przeczą. Chcą zastąpić Biblię Koranem i ustanowić jedną, ogólnoświatową religię – islam.

Jednak obecna wojna znacznie wykracza poza ten konflikt. Wojna, w którą jesteśmy zaangażowani zawsze była, jest i będzie bitwą pomiędzy dwoma odwiecznymi siłami: mocami i zwierzchnościami szatańskimi a jednorodzonym Synem Bożym – Chrystusem, który jest Bogiem. Pozwólcie, że wyjaśnię, co mam na myśli.

Ta wojna rozpoczęła się przed wieloma wiekami, jeszcze w niebie. Doszło tam do konfliktu, podczas którego archanioł Michał i jego armia aniołów walczyli z Lucyferem oraz ze zbuntowanymi aniołami, którzy stanęli po jego stronie. “I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego, lecz nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie. I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie” (Obj 12,7-9).

Lucyfer, którego nazywamy szatanem, przegrał tę bitwę. Został zrzucony na ziemię razem z pozostałymi zbuntowanymi aniołami (którzy stanowili jedną trzecią wszystkich aniołów w niebie). Wojna przeniosła się zatem na ziemię. Diabeł wraz ze swymi zdemonizowanymi aniołami ustanowił tajemne, podziemne królestwo i rozpoczął wojnę przeciwko ludowi Bożemu, biorąc we władanie ciała nikczemnych istot ludzkich.

Szatan założył własną religię, która połączyła w jedno ogólnoświatowe ciało tych, którymi zawładnął. Wybrał opętanych przez demony ludzi i naznaczył ich, by byli prorokami, nauczycielami, a nawet władcami narodów, a potem porozsyłał ich, by głosili jego fałszywą ewangelię. Napotkał jednak na pewien problem. Nie był w stanie pozyskiwać sobie zwolenników takiego nauczania. Jego ewangelia nie przekonywała ani nie zjednywała sobie nikogo. Dlaczego? Ponieważ nie przynosiła życia. Nie mogła dać pokoju, radości i mocy nad zniewalającym grzechem.

Tak więc szatan zmuszony był uciec się do działań wojennych. Skorzystał z broni w postaci przemocy i strachu. Krótko mówiąc, powołał do życia armię terrorystów, których zadaniem było przełamać siłę opozycji. Za pomocą tej żądnej krwi armii przejął kontrolę nad całymi narodami. Kiedy podporządkowały się jej kolejne społeczeństwa, diabeł zaczął wysyłać miliony misjonarzy z poddanych mu narodów, aby zwiastowali jego ewangelię. Od tamtego czasu wiele osób oddało życie, by narzucić szatańską ideę ogólnoświatowego systemu religijnego.

Wojna, jaką toczy szatan od zawsze skierowana była przeciwko ludowi Bożemu. “A gdy smok ujrzał, iż został zrzucony na ziemię, zaczął prześladować niewiastę [Kościół], która porodziła chłopczyka [Chrystusa]” (Obj 12,13). Prześladowanie Bożego Kościoła rozpoczęło się już na starotestamentowej pustyni. Szatan zawładnął egipskim faraonem, mając na celu zniszczenie narodu izraelskiego poprzez niewolniczą pracę. Diabeł wiedział, że to właśnie z ludu izraelskiego będzie wywodził się Chrystus. Starał się zatem nie dopuścić do przetrwania tego narodu, aby nie doszło do narodzenia “chłopczyka”.

Biblia jednak mówi, że “wielki orzeł” przyszedł na pomoc ludowi Bożemu: “I dano niewieście dwa skrzydła wielkiego orła, aby poleciała na pustynię na miejsce swoje, gdzie ją żywią przez [pewien] czas /.../ z dala od węża” (Obj 12,14).

Pan wyzwolił swój Kościół z Egiptu i zapewnił mu ochronę pod swoimi skrzydłami: “Gdyż działem Pana jest lud jego /.../ znalazł go w ziemi pustynnej /.../ otoczył go, doglądał go, strzegł go jak źrenicy oka. Jak orzeł pobudza do lotu swoje młode, unosi się nad swymi pisklętami, rozpościera swoje skrzydła, bierze na nie młode i niesie je na lotkach swoich, tak Pan sam jeden prowadził go” (5 Mjż 32,9-12).

Cóż za wspaniała metafora. Podobnie jak zawzięta orlica, która ma młode, Bóg pochwycił swój Kościół i przeniósł go przez wszystkie próby: nad Morzem Czerwonym, na pustyni i w Ziemi Obiecanej. On jeden miał zachowywać i chronić “niewiastę”, która miała wydać na świat Chrystusa.

Pismo Święte mówi nam o tym, że smok zalał Izraela falą demonicznych zwierzchności: “I wyrzucił wąż z paszczy swojej za niewiastą strumień wody, aby ją strumień porwał” (Obj 12,15). Celem działania tych mocy demonicznych było zwiedzenie ludu Bożego i sprowadzenie na drogę diabelskiego bałwochwalstwa. Widzimy, w jaki sposób to przebiegało, kiedy to narody otaczające Izraela nęciły go wszelkiego rodzaju zmysłowością.

Ta straszna demoniczna fala wywierała wpływ na naród izraelski w ciągu całej historii, począwszy od epoki królów aż po czasy proroków. Dawid opisuje jak zalewają go fale bezbożnych ludzi i głębokie wody. Podobnie mówi Izajasz: “Przypadnie nieprzyjaciel jako rzeka /.../” (Iz 59,19 – BG).

W końcu, czytając ostatnie strony Starego Testamentu można odnieść wrażenie, że Kościół otrzymał śmiertelną ranę. Szatańska fala już prawie pokonała lud Boży. W tamtym czasie oddawanie czci Bogu przez Izraela zostało zanieczyszczone, zmieszane z elementami zmysłowości i bałwochwalstwa. Ze względu na okropny stan, w jakim znalazł się lud Boży, Pan wołał do nich: “/.../ gdzież jest bojaźń przede mną” (Mal 1,6). Na kapłanów zaś grzmiał: “/.../ kapłani, którzy gardzicie moim imieniem /.../ ofiarujecie na moim ołtarzu pokarm nieczysty /.../ nie mam w was upodobania – mówi Pan Zastępów – i nie jest mi miła ofiara z waszej ręki /.../ Zboczyliście z drogi i sprawiliście, że wielu się zachwiało w zakonie /.../ naprzykrzacie się Panu swoimi słowami /.../ mówicie: Każdy, kto źle czyni, jest dobry w oczach Pana i w takich ma Pan upodobanie” (Mal 1,6-7.10; 2,8.17).

Mimo tego, pod koniec Księgi Malachiasza, ostatniej księgi Starego Przymierza, widać pewien przebłysk nadziei. W końcowym rozdziale Pan ogłasza: “Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach /.../ podepczecie bezbożnych tak, że będą prochem pod waszymi stopami, w dniu, który Ja przygotowuję” (Mal 3,20-21).

Bóg miał lekarstwo dla swego zranionego Kościoła. Miało wzejść Słońce sprawiedliwości, przynosząc zwycięstwo. Kiedy wydawało się, że piekło odniosło triumf, z nieba rozległ się głos: “Nadchodzi pomoc, nie bójcie się. Bramy piekielne nie przemogą ludu Bożego”.

Widzicie, Bóg wiedział o nadejściu tej demonicznej fali. Naszego Boga nie można zaskoczyć. On wie, co będzie na końcu od samego początku. Wiedział również, że należy udaremnić szatańską falę skierowaną na lud Boży, zanim ten zostanie pochłonięty.

Pismo Święte wskazuje na nadchodzącą pomoc: “Lecz ziemia przyszła niewieście z pomocą i otworzyła swą gardziel, i wchłonęła strumień, który smok wyrzucił ze swojej paszczy” (Obj 12,16). Pomoc nadeszła dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa. Kiedy “ziemia otworzyła swą gardziel”, otworzył się grób, w którym spoczywał Mesjasz. Szatan nie był w stanie zatrzymać Jezusa pod ziemią. Bóg otworzył grób i Chrystus powstał z martwych. Jego zmartwychwstanie zniszczyło moc demonicznej fali. Zwycięstwo odniesione na krzyżu z góry przesądziło o końcu wszelkiej piekielnej opozycji.

Co stało się później? “I zawrzał smok gniewem na niewiastę i odszedł, aby podjąć walkę [toczyć wojnę – KJV] z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Obj 12,17). Kto stanowi tę resztkę potomstwa niewiasty? To my, Kościół. Teraz, w czasach ostatecznych, diabeł ponownie prowadzi wojnę z ludem Bożym.

Jednakże ataki szatana nie są wcale skierowane na to, co świat nazywa Kościołem. Ta bitwa nie toczy się przeciwko systemom religijnym. Szatan atakuje bowiem święte potomstwo, resztkę, która wysławia Chrystusa. Prowadzi wojnę z tymi, którzy wierzą i zwiastują Jezusa Chrystusa jako Pana.

Kwestią, która leży w samym centrum wojny jest boskość Jezusa. Czy jest On Chrystusem, jednorodzonym Synem Ojca, wcielonym Bogiem i Zbawicielem świata? Czy też może Jezus był jedynie kolejnym prorokiem, który żył dobrze czyniąc? Czy był tylko zwykłym człowiekiem, nie posiadającym boskiej natury, który nie był zmartwychwstałym Zbawicielem zasiadającym po prawicy Ojca w chwale?

Apostoł Piotr składa świadectwo dotyczące wyłączności Chrystusa: “I nie ma w nikim innym zbawienia, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Piotr podkreśla tę całkowitą wyłączność: nie ma żadnego innego imienia pod niebem, które umożliwiłoby pozyskanie wiecznego zbawienia. Jedynie Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym mającym boską naturę i nie będzie dzielił swej chwały z nikim innym.

Podobnie stwierdza apostoł Paweł: “Jak nadzwyczajna jest wielkość mocy jego /.../ jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Ef 1,19-21). Paweł następnie dodaje, że wyłącznie Jezus jest głową wszystkiego: “I wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego” (Ef 1,22-23).

Apostoł Paweł zwraca także uwagę, że pewnego dnia całe stworzenie uzna wyłącznie Jezusa za Pana: “Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią, i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca” (Flp 2,9-11).

Każdy język spośród całego stworzenia będzie zaświadczał, że to nie Mahomet ani Allach, ani żaden z miliona bogów hinduizmu, ale Jezus Chrystus jest jedynym Barankiem Bożym. Oto kwestia, która leży w samym centrum obecnie toczonej wojny. Nie dajmy się jednak wprowadzić w błąd: wojna ta nie toczy się o imię, lecz raczej o boskość Jezusa, zmartwychwstałego Pana.

W chwili obecnej odstępczy, ekumeniczny Kościół zmierza wprost w kierunku szatańskiej strategii stworzenia jednego ogólnoświatowego Kościoła. Ostatecznie ten zjednoczony Kościół obejmie wszystkie wiodące religie świata: katolicyzm, prawosławie, islam, buddyzm, hinduizm, a nawet protestantyzm. Szatan doprowadzi do kompromisu pomiędzy tymi systemami religijnymi, który umożliwi tę jedność. Co je z sobą połączy? Imię Jezusa.

Rzecz jasna, Jezus, który połączy z sobą w jedno wszystkie te grupy będzie zupełnie innym Chrystusem, z zupełnie innej ewangelii. Ale samo to imię sprawi, że niegdyś ewangeliczne denominacje przyłączą się do innych wyznań, mówiąc: “Możemy się zgodzić co do jednego: Jezus był nauczycielem i prorokiem. Jest On duchem ludzkiej dobroci, obecnym w każdym z nas. Wszyscy możemy Go uznać za świętego człowieka”.

Wyobraźmy sobie Stworzyciela wszechświata, który zostaje zredukowany do czegoś takiego. Jezus nie będzie już przyjmowany jako Chrystus, Pan o boskiej naturze. Kościół ekumeniczny pozbędzie się wszelkiej koncepcji mówiącej o Jego zmartwychwstaniu i mocy niezbędnej do zbawienia. Zamiast tego, tak pojmowany Jezus zostanie wykorzystany do zjednoczenia innych w tej ogólnoświatowej religii szatana.

To jasne, że cały świat jest w stanie przyjąć Jezusa, którego uznamy wyłącznie za człowieka. Dla szatana jest to rozwiązanie do przyjęcia. Może zgodzić się na podziwianie i uwielbianie okazywane takiemu Jezusowi przez świat. Co więcej, już teraz wielu pisarzy wychwala ludzkie dzieła Jezusa, naśmiewając się jednak z Jego boskości. Niektóre z najbardziej kwiecistych wypowiedzi na temat Jezusa zostały napisane przez posługujących, którzy są agnostykami.

Kiedy ogólnoświatowy Kościół szatana ogłosi wreszcie swoje przesłanie całemu światu, zwiedzione zostaną miliony letnich chrześcijan. Będą oni sobie tak kalkulować: “To zjednoczenie wszystkich kościołów musi być w porządku. W końcu jego przywódcy tak wiele mówią o Jezusie. Każdy, kto o Nim mówi aż tyle musi być przecież prawowiernym przedstawicielem wiary chrześcijańskiej”.

Bardzo się mylą. Mantrą diabelskiego zjednoczenia szatana będzie wołanie: “Jezus, Jezus, Jezus”. Już dziś przywódcy kościołów ewangelicznych zadają pytanie: “Dlaczego wszystkie grupy nie mogą zjednoczyć się w Jezusie? W końcu Żydzi uznają Jezusa za proroka, a muzułmanie postrzegają Go jako dobrego człowieka i wielkiego nauczyciela. Nawet Sikhowie i Hindusi szanują Jezusa”.

Pozwólcie, że coś tutaj wyjaśnię: jestem wdzięczny za zjednoczenie narodu amerykańskiego w obliczu tragedii z 11 września i za to, że Amerykanie różnych wyznań potrafili połączyć swe siły jako zjednoczony naród. Modlę się o to, by ta jedność nie została zapomniana, kiedy fala smutku nieco opadnie.

Z drugiej jednak strony, zjednoczenie religijne, które niedługo stanie się faktem, będzie związane z czymś zupełnie innym. To, o czym tutaj mówię zawarte jest w proroctwie Jezusa: “W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów?” (Mt 7,22).

Egzorcyzmy stanowią element niemalże każdej religii. Niektóre kościoły szczycą się wielkimi sukcesami w wypędzaniu demonów. Niemniej jednak, wiele takich kościołów odprawia egzorcyzmy, naucza i wykonuje dobre uczynki w imieniu innego Jezusa. Jak wskazuje na to sam Chrystus, w dniu sądu ci ludzie będą twierdzili: “Panie, robiliśmy to wszystko w Twoim imieniu. Jesteśmy Chrystusowi”. Ale Pan im odpowie: “A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7,23).

Jezus odpowie im: “Nie znam was, a i wy z pewnością nie znacie Mnie. Byłem żywym Synem Bożym, a wy wszystkim mówiliście, że tylko człowiekiem. Próbowaliście odebrać moc mojej ewangelii. Uznawaliście niewłaściwego Jezusa. Odstąpcie teraz ode Mnie. Nie macie działu w Moim królestwie”.

Apostoł Paweł ostrzega nas, abyśmy nie pozwolili na skażenie naszych myśli i w wyniku tego nie odwrócili się od “prostoty onej, która jest w Chrystusie” (2 Kor 11,3 – BG). Greckie słowo przetłumaczone w tym wersecie jako “prostota” oznacza jednostkowość, wyłączność. Innymi słowy: “Chrystus nie jest nikim skomplikowanym. Prawda o Nim jest bardzo prosta: Jezus jest Bogiem. Ma boską naturę, narodził się z dziewicy, został ukrzyżowany i wzbudzony z martwych. Ale obawiam się, że wasze myśli uległy skażeniu i w wyniku tego odwracacie się od tej jednej, wyłącznej prawdy”. “Lecz boję się, by snać jako wąż oszukał Ewę chytrością swoją, tak też skażone myśli wasze nie odpadły od prostoty onej [zupełnej wyłączności], która jest w Chrystusie” (2 Kor 11,3 – BG).

Paweł następnie ostrzega przed usługującymi, którzy zwiastują innego Jezusa: “Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością” (2 Kor 11,4). Ogólnie rzecz biorąc, Paweł mówi Koryntianom: “Słuchacie innej ewangelii, która nie jest Chrystusowa. Słyszycie zwiastowanie o innym Jezusie, nie tym, który was zbawił. Obawiam się, że ten inny Jezus, który wcale nie jest prawdziwym Chrystusem, skazi wasze myśli.

Nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, że ktoś odwodzi was od boskości Chrystusa. Nie wierzę własnym uszom, słysząc, że znosicie to. Znosicie tych nauczycieli, którzy skażają wasze myśli. Nawet nie sprawdzacie tego, co mówią, aby przekonać się czy pozostają w zgodzie z prawdą Słowa Bożego. Tracicie właśnie swoją umiejętność rozróżniania. Słuchacie demonicznej ewangelii, która wywyższa innego Jezusa i nawet nie wiecie, dokąd to was może zaprowadzić”.

Ekumeniczne zjednoczenie kościołów, któremu będzie przewodził szatan, wprowadzi wielkie prześladowanie. Główną siłą prześladującą chrześcijan będzie właśnie ten zjednoczony Kościół. Już nawet w obecnej chwili Kościół prawosławny w Rosji wywiera nacisk na rząd, aby ten zdelegalizował wszystkie kościoły ewangeliczne w tym kraju. Chce w ten sposób zupełnie wyrugować chrześcijaństwo ewangeliczne z terytorium Rosji.

U nas w Ameryce rozpoczyna się wywieranie podobnego rodzaju nacisku. Pewnego dnia otrzymałem kasetę wideo z zapisem wywiadu, jaki przeprowadził dziennikarz telewizyjny z pewnym dobrze znanym ewangelistą. Dziennikarz bez ogródek zadał ewangeliście pytanie: “Czy muzułmanie będą zbawieni? A Żydzi, jeśli nie wierzą w Jezusa?”.

Oczywiste jest, że ewangelista był przypierany do muru. Wiedział, że gdyby odpowiedział cytując słowa Piotra: “Nie ma żadnego innego imienia, przez które ludzie mogliby być zbawieni, za wyjątkiem Jezusa Chrystusa, Syna Bożego”, wzgardzono by nim. Prasa ukrzyżowałaby go.

Stało się jednak coś przeciwnego – odpowiedź ewangelisty nagrodzono oklaskami: “Muzułmanie kochają Jezusa, a Żydzi mają w sobie Ducha Jezusowego. Tak, obie te grupy będą zbawione”. Nie mogłem uwierzyć, że słyszałem te słowa z ust oddanego przywódcy chrześcijańskiego.

To niemożliwe, by świat cię zaakceptował, jeśli zajmiesz zdecydowane stanowisko w kwestii boskości Chrystusa. Ludzie będą cię unikać, będziesz odrzucany i staniesz się obiektem kpin. Z drugiej strony, każdy posługujący, którego chwali świat oraz inne religie, poszedł na kompromis, jeśli chodzi o przesłanie ewangelii Chrystusowej. Taka osoba zwiastuje innego Jezusa.

Jestem przekonany, że w nadchodzących dniach dla całego świata rozstrzygającą kwestią stanie się odpowiedź na następujące pytanie: “Czy wierzysz w wyłączność Jezusa Chrystusa? Czy niektórzy ludzie trafią do piekła, ponieważ nie wierzą, że jest On jedyną drogą do zbawienia?”. To pytanie będą nam zadawać nasi niewierzący przyjaciele, współpracownicy, potencjalni pracodawcy. Być może nie sformułują tego tak dosłownie, niemniej jednak sedno tej kwestii nie zmieni się. I jeżeli zajmiemy zdecydowane stanowisko, mówiąc: “Tak, wierzę, że jedynie Jezus może dać człowiekowi zbawienie”, zostaniemy uznani za fanatyków religijnych. Będziemy wyśmiewani i prześladowani jako osoby, którym brakuje politycznej poprawności i tolerancji.

Jako ewangeliczni chrześcijanie, zbierający się w zborze Times Square Church, nie jesteśmy antysemitami, nie jesteśmy nastawieni anty- do muzułmanów ani w ogóle do nikogo. Wierzymy, że Bóg kocha cały świat – Żydów, muzułmanów, homoseksualistów, ateistów. Ale jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do tego, by pozostawać w niezgodzie z każdą z powyższych grup co do kwestii wiary, jako że kierujemy się Biblią i uznajemy ją za Słowo Boże.

Być może myślisz, że prześladowanie, o którym mówię rozpocznie się dopiero w odległej przyszłości. Ale przecież już teraz różne ekumeniczne grupy wyznaniowe przygotowują projekty teologicznych deklaracji pod kątem ogólnoświatowego zjednoczenia kościołów. Zajmują się także tym, co określają mianem “kwestii Jezusa”.

Unia Europejska zdążyła już przygotować projekty ustaw zabraniających jakiejkolwiek krytyki działań podejmowanych przez Unię. W niedługiej przyszłości nikt nie będzie mógł publicznie kwestionować jej decyzji. Wierzę, że tego typu atmosfera przyczyni się do powstania ogólnoświatowego Kościoła. Obecne prawodawstwo Unii Europejskiej dzieli już tylko o krok od zabronienia “religijnego fanatyzmu” oraz prawnego zakazu nawracania ludzi w imieniu jakiejkolwiek religii.

Moim zdaniem stanowi to część manifestacji gniewu szatana skierowanego przeciw świętemu potomstwu Chrystusa na ziemi. Szatan prowadzi wojnę, podjudzając przeciwko chrześcijanom masy ludzi, bez względu na wyznawaną przez nich religię. Będziemy coraz częściej oglądać jak diabeł mobilizuje całe tłumy do konfrontowania każdego, kto wierzy, że jedynie Jezus może zbawić człowieka. Nagle okaże się, że ci, którzy do tej pory ignorowali nas, będą zadawać pytanie: “Czy naprawdę wierzysz, że Jezus jest jedyną drogą do nieba? Jestem dobrym człowiekiem, ale nie wyznaję żadnej religii. Czyżbyś chciał mi powiedzieć, że pójdę do piekła tylko dlatego, że nie wierzę, iż ten twój Jezus jest Bogiem?”.

Opowiedzenie się po stronie prawdy może kosztować nas utratę pracy, perspektyw zawodowych czy przyjaźni. W niektórych krajach chrześcijanie już teraz płacą za to życiem. Jednakże sam Jezus jest dla nas przykładem, jak się zachować w takiej sytuacji. Kiedy arcykapłan zadał Mu pytanie: “Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego?”, Jezus odparł bez wahania: “Jam jest” (Mk 14,61-62).

Już niedługo cały świat poprosi nas, byśmy przyjęli innego Jezusa. Będzie wywierał na nas presję, byśmy zaniechali naszej wiary w Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Będą chcieli, byśmy się wyparli, że narodził się z dziewicy, Jego nadprzyrodzonej mocy, cudów, odkupieńczej śmierci, zmartwychwstania i powtórnego przyjścia. My jednak, jako naśladowcy Chrystusa, wiemy, że na tych prawdach opiera się cała wieczność i musimy być gotowi umrzeć za nie.

Ja już zdecydowałem, jakiej odpowiedzi udzielę. Każdemu, kto zada mi te pytania, odpowiem z miłością i współczuciem, ale stanowczo: “Masz prawo wierzyć, w co chcesz. Masz też prawo w ogóle w nic nie wierzyć. Możesz oddawać cześć bogu, jakiemu tylko chcesz albo nie czynić tego wcale. Nie będę wtrącał się w decyzję, którą podjąłeś. Ale ja również mam prawo wierzyć w to, co chcę. A wierzę, że nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni, jak tylko imię Jezusa Chrystusa. Mój Bóg kocha każdego, a krzyż Chrystusa jest dowodem tej miłości”.

W Księdze Daniela odnajdujemy proroczy wgląd w to, jak zakończy się tocząca się teraz wojna. Król Nebukadnesar miał sen, który wyłożył mu Daniel:

“Ty, królu, miałeś widzenie: oto olbrzymi posąg /.../ potężny jego blask, a straszny jego wygląd. Głowa tego posągu była ze szczerego złota, jego pierś i jego ramiona ze srebra, jego brzuch i jego biodra z miedzi, jego golenie z żelaza, jego nogi po części z żelaza, po części z gliny” (Dn 2,31-33).

Król śnił o olbrzymim posągu przypominającym człowieka, pełnym blasku i strasznym. Cały korpus posągu wykonany był z mocnego metalu. Jednak nogi były z gliny. Daniel wskazał, że ten posąg oznaczał królestwa tego świata, zaś glina była symbolem słabości ostatnich w historii świata mocarstw. Im bliżej końca świata, blask i moc tych królestw stawały się coraz mniejsze. Następnie Daniel powiedział:

“Patrzyłeś, a wtem bez udziału rąk oderwał się od góry kamień, uderzył ten posąg w nogi z żelaza i gliny, i skruszył je. Wtedy rozsypało się w kawałki żelazo, glina, miedź, srebro i złoto, i było to wszystko jak plewa na klepisku w lecie; i rozniósł to wiatr /.../ Kamień zaś, który uderzył w posąg, stał się wielką górą i wypełnił całą ziemię” (2,34-35).

Kamień, który opisuje tutaj Daniel, to nikt inny jak Jezus Chrystus. To On jest Skałą Odwieczną. Niedługo zstąpi z nieba, by zmiażdżyć wszystkie ziemskie imperia. Kiedy świat będzie tego świadkiem, nie będzie mógł zaprzeczyć boskości Jezusa. Każde kolano zegnie się przed Nim i każdy język wyzna, że Jezus Chrystus jest Panem.

Nie pokonamy terrorystów naszą bronią, samolotami bombowymi czy pociskami rakietowymi. Nie jesteśmy w stanie wyplenić ze świata takiego rodzaju podłej nikczemności ludzką siłą. Bóg mówi, że królestwo Jego Syna ostatecznie zniszczy i pochłonie wszystkie złe mocarstwa. Tak, nastanie sprawiedliwość. Ale przyjdzie ona z góry od naszego niebiańskiego Ojca.

Wyobraźcie sobie tylko ten dzień, kiedy wszyscy terroryści świata staną przed sędziowskim tronem Chrystusa. Pomyślą: “Przecież za ofiarę z naszego życia obiecano nam raj. Mówiono nam, że przez całą wieczność będziemy mieli piękne kobiety oraz wykwintne potrawy i napoje”. Ale wtedy nagle uświadomią sobie, że Ten, którego imię starali się całkowicie wyplenić z ziemi, stoi teraz przed nimi jako ich sędzia.

Moje przesłanie do ciebie sprowadza się do tego jednego wersetu: “Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14,6 – BT). Stwierdzenie Jezusa implikuje tutaj zupełną wyłączność. Żaden muzułmanin, Hindus, Żyd, poganin ani nikt inny nie może przyjść do Ojca w inny sposób, jak tylko przez Chrystusa.

Podobnie jak zapytał swoich dwunastu uczniów, Jezus dzisiaj pyta i nas: “Za kogo mnie ludzie uważają?” (Mk 8,27). Oni odpowiedzieli: “Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków” (Mk 8,28). Ale zasadnicze pytanie Jezus stawia swym uczniom w następnym wersecie: “I zapytał ich: A wy, za kogo mnie uważacie?” (Mk 8,29).

Musimy udzielić tej samej odpowiedzi, co Piotr: “Tyś jest Chrystus” (Mk 8,29). Niech takie będzie nasze wyznanie przed całym światem, teraz i na wieki.

Polish