Zapomnieliśmy jak się rumienić ze wstydu

David Wilkerson

"Albowiem od najmniejszego do największego wszystkich ogarnęła żądza zysku: od proroka do kapłana - wszyscy popełniają oszustwa" (Jeremiasza 6,13 BT). "Czy się wstydzą, że popełnili obrzydliwość? Oni nie potrafią się wstydzić, nie umieją także się rumienić. Dlatego padną wśród poległych, runą, gdy ich nawiedzę - mówi Pan" (Jeremiasza 6,15).

Prorok Jeremiasz widział straszny stan ogarniający lud Boży. Dla ukrycia swoich grzechów zaczęli żyć za fasadą powierzchownego pokoju i bezpieczeństwa. Żądza i chciwość tak bardzo pochłonęły ich serca, że kamuflowali swoje zranienia przy pomocy fałszywego skruszenia przed Panem. Całe ich życie stało się powierzchowne: powierzchowne łzy, powierzchowne upamiętanie, a nawet powierzchowne uzdrowienie.

Lud Boży zatracił swoje poczucie wstydu i żalu z powodu grzechu - grzechu w społeczeństwie, grzechu w kościele, grzechu w ich własnym życiu. Nie odczuwali już więcej Bożej nienawiści i gniewu w stosunku do grzechu. Grzech stał się "po prostu jedną z tych rzeczy".

Jeremiasz wołał: "Czy się wstydzą, że popełnili obrzydliwość? Oni nie potrafią się wstydzić, nie umieją także się rumienić..." (Jeremiasza 6,15).

Rumienienie się od Ducha Świętego to nie tylko czerwone policzki ze zwykłej skromności. Jest to odczuwanie, że jest się zranionym, zawstydzonym, zrujnowanym - zrozpaczonym z powodu tego, że imię i czystość Jezusa, naszego Pana, zostały podeptane, że Jego reputacja została splamiona.

Jeremiasz daje nam obraz strasznego moralnego upadku, jaki pojawił się w Izraelu oraz domu Judy:

"Przebiegnijcie ulice Jeruzalemu, rozejrzyjcie się i przekonajcie się, i poszukajcie na jego placach, czy znajdziecie takiego, czy jest ktoś taki, kto przestrzega prawa, kto szuka prawdy - a przebaczę mu! A gdy mówią: "Żyje Pan" - przysięgają fałszywie. Panie, czy twoje oczy nie są nakierowane na prawdę? Ty ich smagasz, lecz oni nie czują bólu, Ty ich wytracasz, lecz oni nie przyjmują karcenia; uczynili swoje oblicze twardsze niż skała, nie chcą się nawrócić" (Jeremiasza 5,1-3).

Lud Boży słuchał przesłania pełnego ognistej prawdy - jednak odwrócili się od niego. Oni buntowali się przeciwko temu! Przeczytaj to jeszcze raz: "... uczynili swoje oblicze twardsze niż skała, nie chcą się nawrócić" (Jeremiasza 5,3). Oni popełniali cudzołóstwo przez baraszkowanie z nierządnicami oraz pożądanie żon swoich bliźnich. W 11 wersecie Jeremiasz nazwał to zupełnym sprzeniewierzeniem się Panu!

Pomimo tych wszystkich proroczych ostrzeżeń Jeremiasza, ci ludzie szli swoją drogą wesela, mówiąc: "... nie przyjdzie na nas nic złego, a miecza i głodu nie zobaczymy" (Jeremiasza 5,12). "Sąd nie jest Bożym przesłaniem dla nas" - mówili.

Ich bojaźń Boża zanikała. W sercach całych mas ludu Bożego narastał oporny, buntowniczy duch: " Naród ten ma serce oporne i buntownicze... I nie pomyśleli w swoim sercu: Bójmy się Pana, naszego Boga..." (Jeremiasza 5,25-26 BT)

Oni cieszyli się wielkim dobrobytem, ale stał się on sidłem. Ta pułapka doprowadziła do oszustwa i w końcu ich domy stały się jaskiniami niegodziwości. Oni przymykali oczy na grzech - grzech, który powinien był ich głęboko zasmucić.

"Jako klatka pełna ptaków, tak domy ich pełne są zdrady; przetoż się wzmogli i zbogacili. Roztyli, lśnią się, i innych w złościach przewyższają; sprawy nie sądzą, ani sprawy sierotki; wszakże się im szczęści, chociaż sprawy ubogiego nie rozsądzili." (Jeremiasza 5,27-28 BG).

Bóg ostrzegał Swój lud, aby zważali na polecenia Słowa, które było im przynoszone, w przeciwnym wypadku Bóg ich opuści. "Pozwól się ostrzec, Jeruzalemie, aby moja dusza nie odwróciła się od ciebie..." (Jeremiasza 6,8). Jeszcze raz Bóg powiedział: "Mówię bardzo jasno! Ostrzegam! Ale kto tego słucha?"

"Do kogo mam przemówić, kogo mam przestrzec, aby słuchali? Oto ich ucho jest nieobrzezane, więc nie mogą słyszeć. Oto słowo Pana stało się dla nich przedmiotem drwiny, nie mają w nim upodobania" (Jeremiasza 6,10).

W oryginale hebrajskim napisane jest, że ludzie stali się znużeni napominaniem. Zmęczyło ich bycie zdemaskowanym i chłostanym przez Słowo Boże. Kiedyś mieli upodobanie w Jego Słowie. Było ono dla nich taką radością, jaką jest miód dla duszy. Jednak teraz nie znajdowali w nim przyjemności. Dlaczego?

"Zdobyli warowne grody i żyzną ziemię! I wzięli w posiadanie domy pełne wszelkiego dobra, drążone cysterny, winnice, gaje oliwne i drzewa owocowe w obfitości. Jedli tedy i byli syci, utyli i opływali w dostatki dzięki wielkiej twojej dobroci. Wtedy stali się oporni i zbuntowali się przeciwko tobie, i odrzucili od siebie twój zakon, zabili twoich proroków, którzy ich ostrzegali, aby ich nawrócić do ciebie, i popełnili wielkie bluźnierstwa" (Nehemiasza 9,25-26).

Dlaczego odwrócili się od ostrych ostrzeżeń udzielanych przez stróżów? Ponieważ dotknięty został sam korzeń [nerw]. Ich bałwochwalstwo, pożądanie i chciwość były demaskowane. Popełniali ukryty grzech. "Albowiem od najmniejszego do największego wszystkich ogarnęła żądza zysku: od proroka do kapłana..." (Jeremiasza 6,13 BT).

Zarówno za kazalnicą, jak i wśród słuchających, serca ludu Bożego były wiedzione na manowce przez pożądliwość i chciwość. Ale oni znajdowali sobie wytłumaczenia i usprawiedliwienia na to wszystko! Nie mieli poczucia wstydu! Nie czerwienili się! Nikt nie był w stanie uwierzyć w to, że prorok mówił osobiście do niego.

Pan powiedział: "Postawiłem też nad wami stróżów, aby wołali: Uważajcie na głos trąby! Lecz oni odpowiedzieli: Nie będziemy uważali" (Jeremiasza 6,17).

Lud Boży odwrócił się od ostrzeżeń swoich proroków i strażników posłanych przez Boga i zaczął chodzić za pragnieniami oraz wyobrażeniami własnego serca.

Dlaczego lud Boży odmawiał posłuchu prorokom, jeżeli wiedział, że to sam Bóg ustanowił tych ludzi nad nimi? Oni nie spierali się co do tego, że to Bóg namaścił i posłał ich. Dlaczego więc nie dawali im posłuchu? Dlaczego realizowali własne plany i zajmowali się własnymi sprawami?

Odpowiedź na to można znaleźć w 16 rozdziale IV Księdze Mojżeszowej, gdzie opisany jest bunt Koracha, Datana, Abirama i Ona. Tych czterech ludzi powstało wraz z 250 innymi szanowanymi spośród zgromadzenia, aby kwestionować zwierzchność Mojżesza.

"Połączyli się, by wystąpić przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi, i rzekli do nich: Dość tego! Cały bowiem zbór, wszyscy w nim są święci, i Pan jest wśród nich; dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie Pańskie? Gdy to Mojżesz usłyszał, padł na oblicze swoje" (4 Mojżeszowa 16,3-4).

To jest duch stojący za wszelkim buntem oraz odrzuceniem prawdziwych ostrzeżeń zza kazalnicy. Buntownicza osoba mówi w swoim sercu: "Pastorze, - proroku, - stróżu - nie jesteście jedynymi, do których mówi Bóg. My także słyszymy Boga. My też jesteśmy święci. Myśli Boże są nam objawiane. Bierzecie zbyt wiele na siebie. Wywyższacie siebie ponad zgromadzenie."

Kiedy Mojżesz to usłyszał, upadł na swoją twarz przytłoczony żalem. Jego duszę ogarnął święty gniew. Nie był zły z powodu tego, że jego słowo, czy zwierzchność były kwestionowane. On nie zabiegał o posiadanie zwierzchności. Wiedział, że oni nie odrzucali jego osobiście czy też jego słowa, ponieważ został wybrany i postawiony przez samego Boga. Mojżesz ubolewał, ponieważ oni odrzucili Boga! "Ty i cały twój zastęp zgromadziliście się przeciwko Panu" (4 Mojżeszowa 16,16 KJV).

Mojżesz mógł powiedzieć: "O Boże, ci ludzie nie są moim ludem. To nie jest moje dzieło. Postawiłeś mnie tutaj i powiedziałeś mi, co mam mówić. Wszystkie te moje słowa i te wszystkie czyny - nie uczyniłem ich na podstawie własnego zamysłu (werset 28). Ja wypowiedziałem zamysł Boga."

Pan zawsze stoi na straży tych, którzy są prawdziwie namaszczeni, a wszystko co jest z ciała szybko doprowadza do upadku. "Ziemia rozwarła swoją czeluść i pochłonęła ich oraz ich domy... Oni zaś wpadli ze wszystkim, co mieli, żywcem do podziemi... Ogień też wyszedł od Pana i pochłonął owych dwustu pięćdziesięciu mężów, którzy ofiarowali kadzidło" (4 Mojżeszowa 16,32-35).

Nie pragnę wcale sprawować jakiegokolwiek rodzaju zwierzchności nad ludem Bożym. Mogę powiedzieć za Mojżeszem: "Nie wziąłem od nich [niczego], ani też nikogo z nich nie skrzywdziłem" (4 Mojżeszowa 16,15).

Jednak jedną rzeczą, co do której jestem pewien jest: Bóg przysłał mnie tutaj do Nowego Jorku. On przysłał mnie jako stróża, abym ostrzegał, wołał głośno i nie szczędził. Nie troszczę się o to, czy kogoś wystraszyłem, ani tez nie usiłuję sprowadzić na kogoś lęku przed moim namaszczeniem.

Niemniej jednak ja i inni pastorzy kościoła Times Square Church - zarówno jak i inni stróże - zostaliśmy postawieni na to miejsce przez Pana. Razem ze mną są oni odpowiedzialni za wasze dusze.

Wasza odpowiedź posłuszeństwa Panu nie jest kwestią udawania się do waszej komory modlitewnej, a później przychodzenia do domu Bożego dla wysłuchania Jego słowa, tak abyście mogli porównać je z tym, co sami słyszycie od Pana - wyszukując i wybierając sobie tak, jak to odpowiada waszemu nastawieniu umysłu. Słuchałem innych prawdziwie namaszczonych proroków i stróżów, a Słowo które oni przynosili nie tylko mnie ubłogosławia - ono wzbudza terror w mojej duszy! Nie osądzam ich słów na podstawie tego, co ja uznaję za słuszne. Przyjmuję je, kiedy wiem, że jest ono ugruntowane na fundamencie świętego słowa Bożego i jest przyniesione w świętości.

Dlaczego jesteśmy tutaj w Nowym Jorku? Dlaczego kościół Times Square Church został wzbudzony w tym czasie i na tym miejscu? Jesteśmy tu po to, aby rozbudować ciało do prawdziwego obrazu Chrystusa. Jesteśmy tu po to, aby rozbijać każdego bałwana, który chciałby spróbować zmieszać nas ze światem. Jesteśmy tu po to, aby płakać nad wami, aby strzec waszej duszy oraz wywoływać was z tego świata. Jesteśmy tu po to, aby podtrzymywać powagę krzyża!

Jest pewne dostojeństwo w chodzeniu w świętości i czystości. Kościół zwyciężający świat ma takie dostojeństwo. Jesteśmy tu po to, aby włożyć na wasze twarze rumieńce Ducha Świętego, z powodu Bożego ubolewania i zranienia powodowanego grzechem.

Ezdrasz był stróżem, który był tak przybity przez grzechy ludu Bożego, że nie był w stanie patrzeć Bogu w oczy. "Lecz w czasie ofiary wieczornej otrząsnąłem się z mojego przygnębienia i w swojej rozdartej szacie i płaszczu padłem na kolana, a wzniósłszy swoje ręce do Pana, mego Boga, rzekłem: Boże mój! Wstydzę się i nie ośmielam się [rumienię się KJV] nawet podnieść swojego oblicza do ciebie, Boże mój, gdyż nasze winy wyrosły nam ponad głowę, a nasze grzechy dosięgły aż nieba" (Ezdrasza 9,5-6).

Ezdrasz odczuwał tak głęboki wstyd przed Panem, że rumienił się z powodu grzechu, który wkradł się pomiędzy Bożą resztkę, jaka pozostała jeszcze na ziemi. Ta resztka, która wróciła do Jerozolimy liczyła zaledwie 42 337 osób. To jest mała grupa w porównaniu z prawie 3 milionami, które wyszły z Egiptu. Ta malutka resztka, która stanowiła mniej niż 2 procenty reprezentowała wieczny cel Boga na ziemi. Niestety oni przymknęli oczy na grzech i byli pochłonięci przez kompromis - bez najmniejszego odcienia poczucia winy bądź wyrzutu sumienia.

Nagle Ezdrasz pojawił się pośrodku nich. Mamy tutaj męża Bożego z głębokim żalem z powodu grzechu, człowieka który rumienił się ze wstydu za nich. Oni naprawdę stali się tak nikczemni, że Ezdrasz powiedział: "Nie możemy stanąć przed Bogiem z powodu tego wszystkiego."

Umiłowani, jeśli mamy zamiar stać przed Panem w tych dniach rozprzestrzeniającego się kompromisu, to potrzeba będzie znacznie więcej niż dawaliśmy Bogu do tej pory. To będzie nas kosztować tyle, co Ezdrasza!

Kiedy Bóg jest bliski dokonania nowego dzieła, to wylewa ducha gorliwości na Swoją resztkę. Nie możemy już dłużej być duchowo leniwi, zadowoleni z siebie, nonszalanccy i lekkoduszni [niefrasobliwi]. Musimy stać się gorliwi, pełni żaru i pasji dla Chrystusa, mając głębokie i poważne uczucia względem pracy Bożej. Bóg wzbudza dzisiaj ludzi, którzy nienawidzą grzechu i drżą przed Jego Słowem. Jego resztka musi słuchać i wierzyć świętym prorokom. Oni nie mogą się wahać i stawać się letnimi. Zamiast tego muszą stawać się bardziej gorliwi i na serio względem Boga w miarę upływu dni.

Pomyślcie o gorliwości Ezdrasza. Przypatrzcie się z bliska jego pasji przeciwko każdej rzeczy, która rani Boga, a zobaczycie jego absolutną nienawiść dla mieszania się ze światem. "Gdy usłyszałem te słowa, rozdarłem swoją szatę i płaszcz i rwałem włosy ze swojej głowy i brody, i usiadłem przybity. Wtedy zgromadzili się wokoło mnie wszyscy, którzy przerazili się słowami groźby Boga izraelskiego, z powodu wiarołomstwa tych, którzy powrócili z niewoli, ale ja siedziałem przybity aż do wieczornej ofiary" (Ezdrasza 9,3-4).

Drodzy święci, mamy tutaj wierzących, którzy się rumienią! Wierzących, którzy gromadzą się wokół proroka ze skruszonym sercem i także stają się gorliwi względem Bożej czci. Oni wiedzą, że dzieje się coś bardzo niebezpiecznego i podzielają Boży żal. Całe domostwo ludu Bożego próbuje zintegrować się ze światem. Obce żony stoją przy ołtarzu. Święte nasienie jest wymieszane. Ci rumieniący się wierni wiedzą, ze diabeł próbuje asymilować ich i pochłonąć Boże świadectwo świętości oraz oddzielenia się od świata.

Cóż za scena! Ezdrasz siedział niczym stos pobożnego smutku, wyrywając sobie włosy i brodę "...z powodu wiarołomstwa tych, którzy powrócili z niewoli [zostali zmiecieni KJV]" (Ezdrasza 9,4). Jeden za drugim, wszyscy którzy mieli drżące serca zgromadzili się wokół niego. Bóg miał tylko jednego człowieka, który rumienił się z powodu grzechu - i to przez niego wzbudził ciało lamentujących:

"A gdy się modlił Ezdrasz, i wyznawał grzechy z płaczem, leżąc przed domem Bożym, zebrało się do niego z Izraela zgromadzenie bardzo wielkie mężów i niewiast i dziatek; a płakał lud wielkim płaczem." (Ezdrasza 10,1 BG).

To właśnie to przyciągnęło wielu z was do tego zboru - wołanie za świętością i oddzieleniem się od świata! Odczuwaliście Boży smutek z powodu grzechu i zarumieniliście się ze wstydu. Chcieliście zacząć traktować na serio chodzenie z Bogiem.

Nehemiasz miał tą samą gorliwość dla Boga. "Przyszedł jeden z moich braci, Chanani, a z nim niektórzy mężowie z Judy. Zapytałem ich wtedy o ocalałych Żydów, którzy przeżyli niewolę i o Jeruzalem. A oni rzekli do mnie: Ci pozostali, którzy przeżyli niewolę, znajdują się w tamtejszym okręgu w wielkiej biedzie i pohańbieniu; wszak mur Jeruzalemu jest zwalony, a jego bramy spalone ogniem. A gdy usłyszałem te słowa, usiadłem i zacząłem płakać, i smuciłem się przez szereg dni, poszcząc i modląc się przed Bogiem niebios" (Nehemiasza 1,2-4).

Resztka powróciła do świętego miejsca, ale wkradły się hańba i letarg. Rzeczy nadal pozostawały w stanie ruiny. Nie dokonywał się żaden duchowy postęp.

Pismo mówi, że Nehemiasz zaczął płakać, lamentować oraz modlić się "dniem i nocą" (Nehemiasza 1,6). To nie była kwestia tego, że Bóg budził go w środku nocy i zrzucał brzemię na jego duszę. Nie! "...Zapytałem ich wtedy o ocalałych Żydów [ocalałą resztkę KJV]..." (Nehemiasza 1,2). Ten mąż Boży zainicjował to brzemię! On prosił o nie!

W podobny sposób Daniel spędzał godziny, dnie i tygodnie studiując Słowo Boże. Bóg nie zrzucił na jego serce nadprzyrodzonego brzemienia. To raczej Daniel korzył własne serce. On wytworzył w sobie i pielęgnował prawdziwe brzemię dla ludu Bożego poprzez pilne studiowanie i zdobywanie zrozumienia tego, co mówił Bóg. "I zwróciłem swoje oblicze na Pana, Boga, aby się modlić, błagać, w poście, we włosiennicy i popiele" (Daniela 9,3).

Porozmawiajmy na temat gorliwości, rumienienia się, lamentowania i płakania! Daniel powiedział: "...ja, Daniel, byłem w żałobie przez trzy tygodnie. Nie jadłem smacznych potraw, ani mięsa, ani wina nie brałem do ust, nie namaszczałem się olejkiem, aż upłynęły trzy tygodnie... i nie miałem żadnej siły" (Daniela 10,2-3.8).

Kiedy ręka Boża dotknęła Daniela, takie słowa wyszły od tronu Bożego: "...od pierwszego dnia, gdy postanowiłeś zrozumieć i ukorzyć się przed swoim Bogiem, słowa twoje zostały wysłuchane, a ja przyszedłem z powodu twoich słów!" (Daniela 10,12). W języku hebrajskim słowo "ukorzyć" oznacza obchodzić się szorstko z ciałem w celu doprowadzenia go do posłuszeństwa. Paweł także powiedział: "...ciało moje ujarzmiam..." (1 Koryntian 9,27).

Wielu z nas jest, jak małe dzieci, nie potrafiące na dłuższy czas skupić swojej uwagi. Irytujemy się pod brzemieniem gorliwości. Stale popadamy w odstępstwo, wracając na nasze stare ścieżki duchowego lenistwa oraz pobłażania sobie.

Noe żył z wielką intensywnością przesłania o sądzie dotyczącym zniszczenia ziemi. Przez 120 lat był on "pełen bojaźni" (Hebrajczyków 11,7). On nigdy nie uchylał się od brzemienia Pańskiego. On brał to na serio, ponieważ wiedział, że Bóg nie rzuca słów na wiatr.

Niech ten świat się śmieje, powiedział Noe. Niech inni sobie mówią: "To zbyt ciężkie! Nie potrafię tak żyć! To zbyt mroczne!" Noe pielęgnował to brzemię. Przez 120 lat ono pozostawało świeżym w jego sercu i Noe robił to, co Pan mu powiedział - aż do ostatniej godziny.

Bóg wyjawiał mi mój własny brak gorliwości. W każdym z nas są pewne pragnienia czy tendencje, które odciągają nas od Boga, bądź też okradają Go z naszego czasu, pieniędzy lub społeczności z Nim. Często te rzeczy nie są złe same w sobie. Nawet hobby dają szatanowi możliwość wykorzystania ich dla zabrania czasu i odciągnięcia naszego serca od Boga.

Jednak właśnie teraz Bóg wstrząsa tymi wszystkimi, którzy marnują czas, łamią przysięgi oraz przymierze z Nim! Pan pragnie mieć dziś ludzi, którzy są całkowicie oddani Jego pracy, ludzi, którzy są gorliwi, żarliwi i skruszeni - oddający każdą zaoszczędzoną godzinę i dolara na to, co reprezentuje Jego obiekt zainteresowania na ziemi.

Wszyscy ci lamentujący, rumieniący się mężowie Boży ze skruszonym sercem mieli jedną wspólną cechę: oni utożsamiali się z grzechem pozostałej resztki!

Oni nigdy nie mówili tak, jak obłudnicy: "Dzięki Bogu, że nie jestem, jak ci inni." Oni rumienili się z powodu wymieszania się ze światem, którego skutkiem było cudzołóstwo, zdrada i kompromis. Ale oni pokornie modlili się: "Boże, również i ja jestem winny". Nie winni tych strasznych grzechów, ale winni braku chwały Bożej w nich.

Ezdrasz modlił się: "...Boże mój! Wstydzę się i nie ośmielam się nawet podnieść swojego oblicza do ciebie, Boże mój, gdyż nasze winy wyrosły nam ponad głowę, a nasze grzechy dosięgły aż nieba... [wszystko], co spadło na nas [spadło] z powodu naszych złych uczynków i wielkiej naszej winy... Oto stoimy przed twoim obliczem splamieni winą, choć nie godzi się nam z tego powodu stać przed twoim obliczem" (Ezdrasza 9,6.13.15). "A gdy się modlił Ezdrasz, i wyznawał grzechy z płaczem, leżąc przed domem Bożym..." (Ezdrasza 10,1 BG).

Nehemiasz modlił się: "...zgrzeszyliśmy wobec ciebie; także ja i dom mojego ojca zgrzeszyliśmy. Niecnie postąpiliśmy wobec ciebie... " (Nehemiasza 1,6-7).

Również Daniel utożsamiał się z grzechami ludu Bożego. Modlił się tak: "Zgrzeszyliśmy, zawiniliśmy i postępowaliśmy bezbożnie, zbuntowaliśmy się i odstąpiliśmy od twoich przykazań i praw. I nie słuchaliśmy twoich sług, proroków, którzy w twoim imieniu przemawiali do naszych królów, naszych książąt, naszych ojców i do całego pospólstwa... mówiłem, modliłem się i wyznawałem mój grzech i grzech mojego ludu..." (Daniela 9,5-6.20).

Oni wszyscy byli świętymi mężami, bez zarzutu przed Bogiem. Oni nie szli na kompromis, nie mieszali się ze światem. Jednak stali w wyłomie, wyznając zarówno grzechy ludu jak i swoje własne.

Jeśli pójdziesz tą sama ścieżką, co ci mężowie i mocno postanowisz w swoim sercu szukać Pana, tak jak oni to zrobili - poszcząc, modląc się, płacząc, lamentując, rumieniąc się z powodu grzechu - to będzie to miało taki sam skutek w twoim przypadku. Boża ręka dotknie cię i Bóg przyśle do ciebie Swoje Słowo. Będziesz podzielał to, co jest w sercu samego Boga. Wejdziesz w Jego obecność pełną chwały. A kiedy już tam będziesz zrozumiesz, jak bardzo brakowało nam wszystkim Jego chwały.

Pozwólcie, że się z wami podzielę kluczem do tego, co Bóg usiłuje nam pokazać:

Ezdrasz leżał na ziemi przed domem Bożym. On jeszcze nie powstał przed ludem ze słowem od Boga. Najpierw uniżył samego siebie przed całym ludem.

Kiedy Daniel usłyszał, jak Bóg do niego mówi, powiedział: "...padłem na twarz nieprzytomny i leżałem twarzą ku ziemi (Daniela 10,9). Jan mówi: "...gdy go ujrzałem, padłem do nóg jego jakby umarły..." (Objawienie 1,17).

Drodzy święci, jaki owoc przynosi w was wasze modlenie się i szukanie Boga? Czy to sprawia, że padacie na twarz, że jesteście rzucani na ziemię przed domem Bożym, jakbyście byli martwi?

Chcę widzieć taki rodzaj wierzących: wzdychających, płaczących, rumieniących się - nie poszukiwaczy dreszczyków emocji, chrześcijan poszukujących rozrywki i zabawy, bądź takich, którzy są pedantyczni i perfekcyjni. Chcę widzieć tych, którzy potrafią przyznać: "Jeszcze tam nie dotarłem. Zawiodłem Boga. Bardzo ubolewam z tego powodu, ale wierzę, że Bóg może mnie dotknąć i uzdrowić."

Boże, ześlij więcej uchybień na Twoje ciało! Przyślij ludzi z poczuciem potrzeby.

Kiedy rumienienie się powróciło do Izraela, grzech został oczyszczony oraz rozprawiono się z wymieszaniem ze światem. Miały miejsce wyznanie grzechów i prawdziwe upamiętanie. Teraz był czas, aby razem powstać dla odparcia ich wspólnego wroga.

Modlitwa i pokora razem z nienawiścią do grzechu daje owoc w postaci serca do pracy: "Lecześmy my budowali ten mur, i spojony jest wszystek mur aż do połowy swej, a lud miał serce do roboty." (Nehemiasza 4,6 BG). Prawdziwe przebudzenia świętości zawsze owocują w pracownikach. Książki, seminaria i wykłady nie owocują w nich - ale przebudzenia tak!

Kiedy Bóg czyni coś autentycznego pośród Swojego ludu, szatan konspiruje przeciwko temu. "A gdy Sanballat, Tobiasz, Arabowie, Ammonici i mieszkańcy Aszdodu usłyszeli, że naprawa murów Jeruzalemu postąpiła naprzód, gdyż wyłomy zaczęły się wypełniać, zapłonęli wielkim gniewem. I wszyscy oni społem się sprzysięgli, aby ruszyć do walki z Jeruzalemem i spowodować w nim zamęt" (Nehemiasza 4,7-8).

Wróg bardzo się rozzłościł i konspirował, jak tu powstać przeciwko nim, aby walczyć i wstrzymywać pracę! Jego taktyka była taka: niepostrzeżenie przeniknąć do ciała przez niespodziewane zakradnięcie się do nich. "Wrogowie nasi zaś myśleli: Nie powinni się dowiedzieć i spostrzec się, aż wpadniemy między nich, wybijemy ich i zatrzymamy robotę" (Nehemiasza 4,11).

Oni planowali, aby wprowadzić pomiędzy nich tajną armię zamaskowanych oszustów. Wróg nie podjął nagłego, otwartego ataku od frontu, ale raczej powiedział: "Wejdziemy pomiędzy nich!"

Taktyką był wewnętrzny sabotaż! Wróg powiedział: "Oni nigdy się nie zorientują, że to się dzieje."

Strategia szatana nigdy się nie zmienia. Nawet w tej chwili posyła on swoich "aniołów światłości" do różnych zgromadzeń na całym świecie, przynosząc doktrynalny sabotaż i różne zwiedzenia.

W jaki sposób możemy ich wykryć? Co jest naszym zabezpieczeniem?

"Modliliśmy się więc do Boga naszego i wystawialiśmy dniem i nocą przeciwko nim straże" (Nehemiasza 4,9). Kluczem jest silna nienawiść do grzechu, prawdziwe skruszenie, częsta modlitwa oraz stała czujność - w powiązaniu z pozostawaniem w nasyceniu Słowem Bożym.

Umiłowani, Bóg musi przywrócić rumieńce swojemu ludowi! Pozwólcie Duchowi Świętemu zbadać wasze serca bardzo głęboko i bardzo gruntownie, abyście mogli chodzić bez żadnego zarzutu przed Panem w tej ostatecznej godzinie.

Polish